Szczerze mówiąc, miałam
jedno marzenie…
Jakie?
Chciałam
zapomnieć o tobie. Wiem, że to dosyć abstrakcyjne marzenie, lecz faktycznie tak
było. Ciągle przed oczyma miałam jeden obraz. To byłeś ty. Twoje tęczówki. Twój
uśmiech. W uszach brzmiał jedynie twój głos, natomiast na skórze czułam twój
dotyk. Tak nie powinno być. Tak nie mogło być. Jednakże, cóż ja mogłam? Nic.
Byłam bezradna i bezsilna, wobec tego, co tliło się w mojej duszy i sercu.
Cierpiałem na to samo, Julka. Nie byłaś stracona w
pojedynkę. Byłem z tobą. Znajdowałem się dokładnie w tym samym położeniu…
Nie
chce tego w sobie. Nienawidzę tego w sobie…
Nie mów tak. Nie wolno ci tak nawet myśleć,
rozumiesz?! Kiedyś to z siebie wyplenisz, jestem tego pewien. Uraza do siebie
samej przestanie boleć, jednak do tego potrzeba czasu. Tylko tyle. Spójrz na to
w sen sposób… Nie można żadnymi czarami przyśpieszyć biegu rzeki czy wschodu
słońca. Wszystko na tym świecie ma swój czas i następuje wtedy, gdy nadchodzi
odpowiedni czas...
-Andreas!
To wreszcie ty!- rzuciłaś mi się na szyję, gdy zobaczyłaś moją postać pod
drzwiami mieszkania swej przyjaciółki, u której aktualnie pomieszkiwałaś kątem.
-Tak bardzo się cieszę, że cię widzę…- przytuliłem
cię mocno do siebie, nie chcąc nawet znać umiaru. Mając się w swych ramionach,
miałem wrażenie, że mam wszystko i wcale tutaj nie przesadzałem.
-Co słychać w domu?-
zapytałaś, odsuwając się z przejścia, bym mógł wejść do środka.- Miałeś
piekło?- zmarszczyłaś swe brwi w zmartwionym charakterze, przechodząc z
ciasnego przedpokoju, utrzymanego w kolorach błękitu, do przestronnego aneksu
kuchennego, który łączył się z niedużym salonem, gdzie królował ciemny odcień
beżu.
-Twoja koleżanka jest w
domu?- spytałem, rozglądając się uważnie wokół siebie. Mieszkanie nie było
luksusowe, lecz na pewno niezwykle ciepłe, co z kolei kojarzyło mi się z
rodziną.
-Nie, Pauline jest
teraz w pracy. Poszła właśnie na nocną zmianę- rzuciłaś szybko, jednocześnie
rzucając mi jabłko.- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie- przypomniałaś twardo,
zajmując miejsce obok mnie na wyleżałej kanapie.
-Nie jest tak źle, jak można by było przypuszczać,
naprawdę- odparłem, odkładając kulisty owoc na drewnianym stole.- Od czasu
twojej wyprowadzki nikt nic nie wspominał o tym, co się… wydało- sam nie wiem
do tego czasu, jak określić sytuację, która miała miejsce tamtego pamiętnego
wieczoru.
-Nic?- jęknęłaś, kładąc
kościste dłonie na kolana.- Zero wzmianek o mnie i o tobie?
-Zero- odpowiedziałem machinalnie.
-Aż trudno mi w to uwierzyć…
-Powinnaś raczej zapytać, jaka atmosfera panuje w
domu- podpowiedziałem, jakim tropem powinna podążać.- To całkiem inne pytanie-
skierowałaś na mnie szybko swe zaciekawione spojrzenie.
Tak naprawdę dopiero teraz zauważyłem w twym
wzroku, jak bardzo jesteś wyczerpana. Zwyczajnie zmęczona tą codziennością
pełną bólu oraz uczuć i emocji, których stronnictw nie znałaś.
-Andreas?- uniosłaś
pytająco brew, intensywnie się we mnie wpatrując.
-Tego nie da się wytrzymać. Myślę nad wyprowadzką.
Wystarczyłby mi głupi hotel, byleby tylko nie czuć się tak beznadziejnie na co
dzień- powiedziałam skrótowo, przedstawiając ci w trzech zdaniach każdy dzień
spędzony w naszym rodzinnym domu, który już niczym nie przypominał tamtego
wesołego, roześmianego domu, który faktycznie należał do nas.
Zasłoniłaś ustami dłoń, przypatrując mi się z
jeszcze większą uwagą.
-Wy… wyprowadzką?- wyjąkałaś cicho.
-Tak, wyprowadzką- potwierdziłem.- Nikt się do
siebie nie odzywa. Mama nawet na mnie nie patrzy. Nasz jedyny kontakt jest
tylko wtedy, gdy mama podaje mi śniadanie, kolację i obiad. Nic więcej- ukryłaś
twarz w dłoniach, słysząc te słowa.- Ojciec natomiast udaje, że nic się nie
stało i uwierz, że to jest najgorsze. Non stop opowiada jakieś beznadziejne
historyjki, które nie trzymają się kupy, a reszta musi ich tylko słuchać, a
potem co?- spytałem sam siebie.- W odpowiednim momencie wszyscy musimy
wybuchnąć sztucznym śmiechem, udając, że naprawdę rozbawiła nas ta niesamowita
dygresja z życia taty bądź jego kolegów- przewróciłem oczyma.
-A Oscar?- podniosłaś wzrok.- Christian? Jak oni to
wszystko przyjmują?
-Oscar nie pyta o nic. Podchodzi do wszystkiego z
dystansem i szczerze mówiąc, mam wrażenie, że on jedyny potrafi nas jakoś
zrozumieć… Albo chce to zrobić… Chris nie wtrąca się w sprawy dorosłych, ale
często pyta mnie o ciebie, gdy jesteśmy na osobności…
-Co mu powiedziałeś?!- wyrwałaś się niespodziewanie.
-Że wszystko z tobą w porządku- odparłem z istnym
spokojem.- Powiedziałem, że musiałaś na chwilę wyjechać, ale niedługo wrócisz,
tylko najpierw sprawy dorosłych muszą się wyjaśnić i poukładać. Christian, sama
wiesz, nie wtrąca się w takie sprawy, zatem nie zadawał więcej pytań.
-Całe szczęście…- westchnęłaś z wyraźną ulgą,
opadając na miękkie oparcie kanapy.
-Nie zapytałaś, co jeszcze u jednego członka naszej
rodziny…- wytknąłem.
-Victoria- wyszeptałaś, patrząc tępo przed siebie.
-Nie odwiedza nas od tamtego czasu- odpowiedziałem
krótko.- I ma szczęście, bo sam nie wiem, czy umiałbym utrzymać nerwy na wodzy.
-Nie mów tak- zareagowałaś szybko.
-Bo?- burknąłem.- Zachowała się, jak… jak… Nie wiem
nawet, jak mógłbym to określić!
-Uspokój się- warknęłaś, podrywając się na proste
nogi.- Victoria miała prawo powiedzieć o wszystkim. To nasza wina, nie jej…-
dokończyłaś ponuro.
-Nie chodzi mi o to, że puściła farbę!- uniosłem się
po raz kolejny.- Po prostu, chodzi mi
to, w jaki sposób to zrobiła! Obrażała jednocześnie i mnie, i ciebie!
-Pogubiła się, Andreas. Tak samo, jak my…- stanęłaś
naprzeciw mnie, zachowując niezwykle bliską odległość.- Co teraz?- wyszeptałaś,
chwytając mnie za ręce.
Spojrzałem na ciebie ze
zdziwieniem, lecz po chwili wygiąłem usta w sympatyczny uśmiech.
-Co z nami?- wypuściłem w końcu ze swych ust
dręczące mnie pytanie.
-Ja wyprowadzam się do Austrii do Gregora, natomiast
ty wracasz do Katherine- powiedziałaś składnie, jakbyś myślała nad nim przez
dłuższy czas.- Zapominamy o sobie nawzajem. Nawet na święta nie wysyłamy
żadnych życzeń. Wszystko wraca do normy, tylko z tą różnicą, że nie masz
siostry…- mówiąc to, patrzyłaś mi cały czas prosto w oczy. Pewnym wzrokiem
dawałaś mi do zrozumienia, że już niczego nie da się odratować. Że wszystko
stracone…
Bo tak powinno być…
Powinno. Ale nie jest.
Tak,
to zasadnicza różnica.
-Będziemy szczęśliwi…-
wyszeptałaś z zająknięciem, widząc łzy w moich oczach.- Wreszcie szczęśliwi,
Andreas… Nam też należy się szczęście, rozumiesz?
-Nie będę szczęśliwy bez ciebie, Julka…-
odpowiedziałem ze łzami.
Tak, byłem mężczyzną i
płakałem. Nie, nie wstydzę się tego.
-Nieprawda-
zaprzeczyłaś szybko.- Wszystko się ułoży, zobaczysz. Z czasem zapomnimy i
będziemy się z tego śmiać…- twój głos się załamał, jakbyś podświadomie
wiedziała, że to i tak się nie uda.
-Nie wiem, czy tego
chcę…- wykrztusiłem z trudem, przysuwając cię do siebie.- Nie chcę o tobie
zapominać… To mnie boli, tak samo jak ciebie, ale nie mogę dłużej oszukiwać
rzeczywistości…
-Co ty chcesz przez to powiedzieć?- zmierzyłaś mnie
podejrzliwym wzrokiem.
-Mówiąc prosto z mostu, zakochałem się w tobie,
Julka- nasze spojrzenia się spotkały. Ty patrzyłaś na mnie z rozpaczą i
rozżaleniem, a ja z szaleńczą i szczerą miłością w oczach.- Zakochałem się we
własnej siostrze…
-Andreas…- odsunęłaś się ode mnie.- Tak nie może
być. Przecież kochasz Kat. Ja to wiem, lecz widzę, że najwyraźniej ty sobie o
tym zapomniałeś…- wytknęłaś zniesmaczona.
-To, co czuję do Katherine, jest niczym w porównaniu
do tego, co czuję właśnie do ciebie. Mówię na poważnie.
-Nie wiesz, co mówisz…- jęknęłaś zrezygnowana,
oddalając się na znaczącą odległość ode mnie.
-Przestańcie mi mówisz, do cholery, co wiem, a czego
nie!- krzyknąłem.- Wszyscy cały czas mi
mówią, że czegoś nie wiem albo że się mylę!- każdy cały czas chciał decydować
za mnie. Wszyscy niby wiedzieli, czego chcę, a mieli guzik racji. Kto wie
lepiej? Ja czy wszyscy inni, żyjący obok mnie?
-Spokojnie…- kolejny
raz byłaś tak blisko mnie, że czułem słodką woń twoich perfum. Wanilia.
Kochałaś wanilię pod każdą postacią…- Nie denerwuj się, proszę- ujęłaś mą twarz
w dłonie, wertując już w treści moich błękitnych tęczówek.
-Ale…
-Nie…- ucięłaś szybko, cmokając czubek mojego nosa.-
Pogubiliśmy się, wiem. Dlatego uciekam od ciebie, rozumiesz? Uciekam, abyś nie
musiał odczuwać tego uczucia za każdym razem, kiedy na mnie spojrzysz.
-Gregor…- zacząłem, lecz kolejny raz nie było dane
mi dokończyć.
-Kocham go- powiedziałaś szybko, na jednym wydechu.-
Nic tego nigdy nie zmieni. Siedząc tutaj samotnie w czterech ścianach, wiele
zdążyłam sobie przemyśleć…
-Powiedz…- spuściłem głowę w dół, nie mogąc znieść
dłużej widoku twoich ciemnych, bezdennych tęczówek.- Czy ty czujesz cokolwiek
do mnie?
-Czuję- wyznałaś z bólem oraz goryczką w głosie.-
Kocham cię, jak brata, ale także jakaś nieznana siła mnie do ciebie ciągnie…-
wszystko zmieniły właśnie te słowa.
Jakiekolwiek hamulce
puściły. Wpiłem się w twoje pełne, malinowe usta, a ty, ku memu niemałemu
zdziwieniu, nie przerwałaś pocałunku. Chwile idylli ciągnęły się w
nieskończoność, pokazując nam nową odsłonę naszego prywatnego raju. Nikt nie
przejmował inicjatywy. Każdy postawiony krok w stronę twego tymczasowego
pokoju, był wspólny. Nawet nie zorientowaliśmy się, kiedy zrzuciliśmy z siebie
niepotrzebną garderobę. Wszystko działo się szybko, zbyt szybko. Świat wirował
w zwrotnym tempie, a my nieudolnie próbowaliśmy dotrzymać mu tempa. W
ekspresowym tempie przywarłem do twego ciała, a ty z kolei robiłaś wszystko, by
nie dać się zdominować. Podobało mi się to. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo.
Wczepiłaś chude palce w moje włosy, poruszając się wraz ze mną we wspólnym
tempie tańca miłości. Zakazanej miłości. Przynajmniej do czasu, aż wspięliśmy
się na sam szczyt…
„-Spotkałam dziś
miłość…
-I co ci powiedziała?
-Przepraszała, że nie
zawsze trwa do końca.
-Płakała?
-Płakała, bo często
rani.
-Krzyczała?
-Krzyczała, że nie
zawsze jest piękna.
-Śmiała się?
-Śmiała się, bo umie z
siebie kpić.
-Żałowała czegoś?
-Żałowała, że nie
zawsze ludzie traktują ją poważnie.
-Była zła?
-Złościła się, że
czasem w nią wątpimy.
-Cieszyła się?
-Cieszyła się, że tak
często jej szukamy.
-Co ci jeszcze
powiedziała?
-Powiedziała, że nie
jesteś dla mnie…”
………………………………………..
Witajcie, Kochani! ;*
Powiem tyle, że to chyba nie wymaga komentarza...
Jednakże, ostatnio zdałam sobie z czegoś ważnego sprawę. Wiecie, że powoli brniemy do końca i tak naprawdę, to od Was zależy, co dalej. Jaką decyzję podjąć? Pamiętajcie, proszę, że to WY macie decydujące zdanie na ten temat. :)
Do zobaczenia za tydzień! ;*
Powiem tyle, że to chyba nie wymaga komentarza...
Jednakże, ostatnio zdałam sobie z czegoś ważnego sprawę. Wiecie, że powoli brniemy do końca i tak naprawdę, to od Was zależy, co dalej. Jaką decyzję podjąć? Pamiętajcie, proszę, że to WY macie decydujące zdanie na ten temat. :)
Do zobaczenia za tydzień! ;*
Jestem pierwsza? Naprawdę pierwsza? Cóż, czuję się podwójnie dumna :D
OdpowiedzUsuńKolejny raz, zaraz po wstaniu z łóżka, mogłam zatonąć w tej wspaniałej atmosferze Twojej historii, od której zdążyłam się już uzależnić. Dlatego między innymi troszeczkę dobija mnie fakt, że zbliżamy się do końca. I może właśnie przez to zaczęłam tworzyć coś od siebie, między innymi o Andim, ale na publikację owe 'coś' sobie troszkę chyba (bo mogę stracić cierpliwość i nagle opublikować), sobie poczeka, o ile w ogóle kiedykolwiek zdobędę się na odwagę naprawdę napisać coś o skokach, na których przecież w ogóle się nie znam!
Czy warto się w to pchać?
Nie wiem. Nie mam pojęcia.
Ale chcę Ci bardzo podziękować, że mnie zainspirowałaś, zachęciłaś i w pewnym sensie zakochałaś w postaci prawdziwego Andiego, zmuszając do zwrócenia na niego uwagi w konkursie. Szczerze? Wydaje się naprawdę sympatyczną osobą:)
Okej, pogadałam sobie. Jak zwykle.Przepraszam, że musisz to czytać xd
Teraz odnośnie rozdziału. Wspaniale napisany, jak zawsze i 'ale to już z całą pewnością wiesz':) Nie mogę uwierzyć, że oni nadal w to brną. Chwilę po tym, jak Julia postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i uciec od problemu, uległa mu ponownie, posuwając się o kilka porządnych kroków za daleko. Czy w ogóle można czuć pociąg seksualny do brata? Kogoś, z kim w dzieciństwie bawiłaś się w najróżniejsze, szczeniackie zabawy? Kogoś, z kim się wychowywałaś, większość życia mieszkałaś pod jednym dachem?
Wątpię.
Dlatego z coraz większym przekonaniem zaczynam sądzić, że Julia nie jest córką rodziców Andiego.
na dodatek coraz mocniej tego pragnę, bo nie wyobrażam sobie Welliego z Kat, czy tym bardziej Julii z Gregorem, który nadal jest dla mnie tutaj istnym człowiekiem zagadką.
Ah, tak. Chcę, żeby Andreas był z Julią.
By Kat się o tym wszystkim dowiedziała.
Albo, jeśli jednak planujesz coś innego, żeby Andi był szczęśliwy:)
Na koniec, pragnę też, byś wyjaśniła mi do końca zachowanie Gregora. On musi coś ukrywać. Raz jest miłym, czułym facetem, innym razem chłodnym gburem. Może to przez przedziwne zachowanie Julki, ja mimo wszystko coś czuję, że kryje się w jego psychice zdecydowanie więcej ciekawych spraw.
Dziękuję! Jeszcze raz dziękuję za to, że stworzyłaś tak niesamowitą historię potrafiącą oderwać mnie od rzeczywistości i poprawić humor, gdy cała zakatarzona siedzę sobie w domu:))
Pozdrawiam, przesyłam buziaki i życzę masy weny! ;*
suenos
__________
nagly-powrot-do-przeszlosci.blogspot.com
Cześć :D
OdpowiedzUsuńCzy mam pisać po raz kolejny jak poraziła mnie siła tej historii? Dzisiejszy rozdział wciągnął mnie bez reszty, za co dostałam upomnienie na zajęciach (no ale chyba nikt o zdrowych zmysłach nie czyta rozdziałów trzymając telefon na ławce i to kilka razu z otwartą buzią). Jesteś Geniuszem <3
Ta sytuacja jest coraz bardziej chora, niedorzeczna, ale... Nie sposób jest nie kibicować im jakoś wewnętrznie... :( Chociaż to trochę obrzydliwe jak sobie człowiek przypomni, że są rodzeństwem ;/ Ale chyba mój mózg podczas czytania to wypiera.
Nie ma innego wyjścia niż zapominanie o tym uczuciu. Nie ma. Nie ma i nie będzie. Tylko separacja i powrót do ich partnerów ;( Z jednej strony jestem mega ciekawa co jeszcze wymyśliłaś, ale z drugiej wiem, że to oznacza koniec tej historii...
Może skończę w tym miejscu ten elaborat.
Pozdrawiam i weny! :*
Cytat na końcu jest wprost genialny. Tak mnie urzekł, że nim zaczęłam pisać ten komentarz musiałam go zapisać sobie w notatkach ;).
OdpowiedzUsuńWiem, że relacja pomiędzy Julią i Andreasem nie powinna mieć miejsca. Powinno się ją potępiać ze względu na to, że są rodzeństwem, ale ka nie umiem. Po prostu tak nie umiem. Przecież to, co ich łączy jest niezwykłe. Tak silne uczucie, które sprawia, że nie potrafią o sobie zapomnieć mnie urzeka.
Czy powinni o sobie zapomnieć? Z jednej strony tak, bo to, co robią jest powszechnie potępiane. Oczywiście, że powrót do swoich partnerów byłby jakimś wyjściem. Tylko czy dobrym? Czy z tej sytuacji jest jakieś dobre wyjście?
Ja takowego nie widzę, dlatego pomimo, że nie raduje mnie wiadomość o zbliżania się do końca tej historii, jestem ciekawa jak to się skończy.
A styl, w którym jest to cudo powyżej napisane? Majstersztyk! Nic tylko zazdrościć takiego talentu (podejrzewam, że się powtarzam, ale trudno) ♡
Buziaki,
British Lady ♡
Hejka!
OdpowiedzUsuńZnowujestem tak zauroczona rozdziałem, a jednocześnie bardzo zdenerwowany tym, co się tutaj wyprawia, że nie wiem od czego zacząć.
Dobra, po kolei...
Jak tylko Andreas poszedł odwiezić Julkę i jeszcze sie okazało, że jej kmpelki nie ma - w mojej głowie pojawiła się myśl: o, o, coś się wydarzy! Ale potem sobie dość spokojnie rozmawiali, Julka zdecyowała się na rozłąke z rodzoną i bratem.... szystko pięknie, ale jednak przyznała, że jest coś, co czuje do Andreasa i to COŚ okazało się silniejsze. Jeszcze zanim o tym , dwa słowa o rodzinie. Zachowują się dziwnie, tylko sama nie wiem, jk powinni sie zachowywać, ze wględu na niecodzienność sytuacji.
Cholera! Wiem, że nie powinnam tak uważać, ale chciałam, żeby Andreas i Julka wylądowali w łóżku. Co za degeneratka ze mnie! Nie wiem, jak to teraz na nich wpłynie... Mogą się znienawidzić wzajemnie albo... Chyba nie postanowią być razem! Tylko czy dadzą radę o sobie zapomnieć i związać się z kimś innym? Obłęd!
To opowiadanie jest obłędne. W poytywnym tego slłowa znaczeniu, oczywiście!
Czekam na kolejny rozdział :-)
Serdecznie pozdrawiam!
O jejuśku *-*
OdpowiedzUsuńJa się naprawdę w tym zakochałam <3
Za każdym razem chcę więcej i więcej! <333
Przepiękne ♥♥
W moim serduszku jest jakaś nadzieja, że może oni jednak nie są tym rodzeństwem i będą mogli być szczęśliwi <3
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki ♥♥♥
Witaj Kochana! <3
OdpowiedzUsuńOjeejkuuu, jeejkuuu, jeejkuuu!
Z każdym rozdziałem coraz więcej się tutaj dzieje.
No odwiedziny Julki i rozmowa z nią są ok, ale to co się wydarzyło później...? Już od początku rozdziału miałam przeczucie, że szykuje się jakaś grubsza sprawa :)
Szczerze mówiąc to ja nie wyobrażam sobie żeby oni mogli o sobie zapomnieć i powrócić do wcześniejszego życia. Jak usłyszałam, że Julka zadecydowała, że ona wraca do Gregora, a on do Kat to całkowicie jej w to nie uwierzyłam. Owszem, w tej sytuacji tak "powinno" być...
Andi już jest pewien swoich uczuć, ale Julka jeszcze nie... lub po prostu nie chce dopuścić do siebie tych myśli. Sama przyznała, że "jakaś nieznana siła ją do niego ciągnie". Sądzę, że to właśnie jest nić miłości.
A końcówka? Szczerze mówiąc to takiego rozwoju spraw obawiałam się najbardziej. Jednak wiedziałam, że to prędzej czy później musiało się zdarzyć.
Obawiam się tylko ich reakcji po... Bardzo się boję!!!
Po prostu nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko się rozwiążę i kiedy tajemnice rodzinne ujrzą światło dzienne!!!
Trzymaj się Kochana ;*
Pozdrawiam, Camille.
Melduję się!
OdpowiedzUsuńO matko... kochana, ja nie wiem, co ty ze mną robisz, ale piszesz tak obłędnie, że nie mogę się odkleić od monitora *.* Genialny rozdział! Naprawdę, chciałabym choć w jednym procencie umieć pisać tak jak ty.
No, widzę, że z każdym kolejnym rozdziałem dzieje się coraz więcej. I to niekoniecznie dobrego. Początek niewinny, niby normalna rozmowa, ale później... nie wiem sama, co mam o tym wszystkim myśleć. Nie wygląda to najlepiej, powiedzmy sobie szczerze. Przecież oni są do cholery rodzeństwem! Coś takiego w ogóle nie powinno się wydarzyć, ale niestety, dało się dostrzec, że może to takiego obrotu spraw dojść. Szkoda, że nie widzisz, jaki huragan myśli przelatuje mi przez głowę. Jakoś ciężko mi sobie to wszystko przetrawić. Aż boję się, co może wydarzyć się dalej, jak ich relacja będzie się rozwijać w tak dynamiczny sposób...
Czekam!
Buziaki :**
Kochana, jak zawsze postawiłaś poprzeczkę niebotycznie wysoko i jak zwykle podołałaś temu zadaniu. :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest istnym majstersztykiem! ♥
Wiesz... kiedy nasza dwójka tak szczerze ze sobą rozmawiała, zrobiło mi się niesamowicie przykro, kiedy pomyśłałam, że ich drogi faktycznie mogą się rozejść. Potem wydarzyło się między nimi to, co wydarzyć się nie miało prawa bytu i pomyślałam, że może ich rozłąka byłaby najlepszym pomysłem? Andi żyłby szczęśliwy w ramionach Kat, a Julka stworzyłaby z Gregorem coś pięknego w Austrii... ale kiedy przetrawiłam ten rozdział, doszłam do ostatecznego wniosku. Jeżeli się rozstaną, jeżeli przestaną się ze sobą kontaktować, jeżeli wymażą siebie nawzajem z pamięci to nie będzie to nic innego, jak ominięcie rozwiązania problemu. :( Ktoś musi im pomóc, bo co to im da, jeśli wyprowadzą się w dwa różne kierunki, jeśli nie będą się kontaktować, ale ich myśli nadal będą wędrować ku sobie? :( To jest tylko i wyłącznie odłożenie problemu. :(
Julka powiedziała, że kocha Aniego jak brata, ale jednak jest coś, co ciągnie ją ku niemu... zastanawiam się czy na pewno jest to tylko miłość do brata. :( Może ona pomyliła te dwa rodzaje miłości? :(
Nie mam zielonego pojęcia, co im poradzić. :( Może terapia? :( Mam tylko nadzieję, że ten wieczór nie będzie miał niechcianych konsekwencji. :(
Kochana, po pierwsze nie chcę zbliżać się do końca.. :( Kocham to opowiadanie! Kocham Twoja twórczość! Kocham wszystko, co wyjdzie spod Twoich paluszków! ♥ Zatem, jeżeli faktycznie nieuchronnie zbliżamy się do końca, to... chcę więcej! :) Jeżeli nie to opowiadanie to inne, ale na pewno jakieś w Twoim wykonaniu! ♥ Masz niesamowity talent i grzechem byłoby go marnować. :( :* ♥
Czekam na kolejny! ♥
Kocham! ♥
Całuję! ;*
Jestem!
OdpowiedzUsuńEkhem... To jest kurczę po prostu jedyne w swoim rodzaju. Niesamowite. Cudne. Nie wiem jak to opisać *-*
To co się dzieje jest naprawdę... Inne? Nigdy nie spotkałam się z takim typem historii. I to tak bardzo mi się podoba!
Wiesz co? Mam nadzieję że to co się wydarzyło nie będzie miało jakiś niespodziewanych konsekwencji. Ale ty jesteś nieprzewidywalna.
Ten plan Julii z rozłąką moim zdaniem nie należy do najlepszych. Oni muszą to zakończyć. A ucieczka nie jest najlepszym wyjściem. Ona nic nie da.
Ahh czekam na następny
Buziaki :* !
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, kolejny raz oddajesz nam idealny rozdział!
Nawet nie wiem od czego zacząć....
Oboje tak strasznie się pogubili, a Julka moim zdaniem najbardziej. Z każdym kolejnym zdaniem zaprzecza poprzedniemu. Kocha go jak brata, a pozwala na coś więcej.
Andreas łamie wszelkie granice i kolejny raz robi to co zawsze. Nie ucieka od problemu, a jedynie go pogarsza.
Oboje są pogubieni, a jednocześnie tak nieszczęśliwi. Wydaje się, że razem pełniliby jakąś jedność...ale są rodzeństwem!!
Tak jak oni, ja również w głowie mam mętlik.
Jednak nie pojmuję zachowania ich rodziców. Zamiast pomóc odcinają się od nich.
Czekam na kolejny!
Buziaki ;***
Podoba mi się w jaki sposób ukazujesz ich rozbicie, załamanie, zagubienie w całej sytuacji. Czuć, że oni naprawdę nie wiedzą, co z tym wszystkim zrobić i jak się w tym odnaleźć. Może dlatego te rozmowy wydają mi się czasem tak... abstrakcyjne. No bo z jednej strony mówią, że nie potrafią bez siebie żyć, coś ich ciągnie do siebie i tak dalej, a z drugiej nagle Julia wylatuje z tekstem, że powinni wrócić do Kath i Gregora i udawac, że nic się nie stało. To jest podłe moim zdaniem, bo ani Gregor ani Katherina nie zasługują by być oszukiwanymi. I zdradzanymi. Jak Julka w ogóle może mówić, że kocha Gregora, a trzydzieści sekund później iść do łóżka z bratem? I to jest miłość jej zdaniem? Więc ona nie zna znaczenia tego słowa.
OdpowiedzUsuńPokomplikowałaś! :D Nie potrafię kibicować takiej miłości, ale bardzo ciekawi nie dalszy ciąg tego opowiadania;D
Pozdrawiam! ;*
Hej, hej.
OdpowiedzUsuńZnów jestem na szarym końcu. Przepraszam bardzo :(
Rozdział świetny, kompletnie mnie rozwalił. Wiedziałam, wiedziałam, że w końcu do tego dojdzie. Wiem, że to złe, ale staram się rozumieć Andreasa (Julkę rozumiem już od początku tego wszystkiego). Biedny chłopak, strasznie mi go szkoda. Chciałabym, żeby wszystko się jakoś ułożyło, ale... czy nie jest już za późno? To wszystko zabrnęło za daleko.
Czekam na kolejny.
Buziaki :*
A jednak ja jestem na szarym końcu...jest mi wstyd :(
OdpowiedzUsuńA teraz rozdział...
Nie potrafię zrozumieć Andreasa,Julia pragnęła uciec aby oboje mogli na tym zyskać,nie tylko jedna strona a On tymczasem dał się ponieść swoim egoistycznym pobudkom...może jednak ma rację?mimo to nie potrafię wykryć tego pozytywu,jakim jest zachowanie Wellingera.
Ich uczucia,ta ...przez chwilę zapomniałam,że są oni rodzeństwem...podobno zakazany owoc smakuje najlepiej,jak widać słodycz tego jest odurzająca
Z niecierpliwością czekam na następny ❤
Buziaki :*