sobota, 20 lutego 2016

19. „W głowie jedynie huczało, ciało bolało, a usta nadal piekły po twym pocałunku…”



               

             -Co tu się dzieje?! Co wy robicie?!- krzyki narastały, a my z każdą sekundą coraz bardziej wbijaliśmy się w miękki materac, chcąc jak najszybciej zniknąć z pola widzenia brunetki, która swymi ciemnymi oczyma lustrowała nerwowo nasze sylwetki.- Halo! Czy ktoś mi to wreszcie wytłumaczy, do cholery?!- naciskała coraz bardziej, kiedy my powoli rozpadaliśmy się na kawałki.
 Zerknąłem kątem oka w twoją stronę. Widziałem, że zasłoniłaś włosami swą twarz, która zapewne w tej chwili stała się czerwienią podobna do truskawki czy wiśni. Drżącymi dłońmi skubałaś jasny lakier z paznokci, jakbyś poprzez tę czynność chciała uspokoić emocje i zebrać myśli w jednym miejscu. Udało się?

Nie. 

            -Andreas! Julia!- głos Victorii stawał się coraz bardziej spanikowany.- Do cholery, ruszycie się w końcu z tego łóżka?!- uderzyła pięścią o komodę, sprawiając tym samym, że wszystkie poukładane na niej figurki, statuetki zatrzęsły się.
 Odważyłem się w końcu. Na początku podniosłem wzrok, patrząc martwo w jej głębokie tęczówki, przepełnione skrajnymi odczuciami.

A ty reagowałbyś inaczej, gdybyś zastał Victorię i Oscara, całujących się po kątach? 

Następnie podniosłem się na równe nogi, ostrożnie wykonując każdy swój ruch. Tak, jakbym bał się, że za każde potknięcie zostanę podwójnie ukarany.
-Vicki…- szepnąłem ochryple, zapominając dalszych słów, które chciałem skierować w kierunku siostry. Wziąłem głęboki wdech i na tym zaprzestałem swoje starania. Zwiesiłem głowę, zupełnie się poddając. Bo jak to miałem niby wytłumaczyć? Co powiedzieć, aby dobrze mnie zrozumiała?
-Na początku się uspokój…- ja się poddałem, ty zaś odzyskałaś nikłe pokłady sił, aby coś ugrać. By załagodzić sytuację. Wytłumaczyć siostrze coś, czego sama nie potrafiłaś rozgryźć.- Rozmowa w takich nerwach nie ma nawet najmniejszego sensu- słowa te brzmiały tak pewnie i dumnie, jakbyś tylko ty z naszego towarzystwa zachowała zimną krew, choć przed chwilą mogło się wydawać zupełnie inaczej.
-Ja mam być spokojna?! Jak?! Odpowiedz mi, jak?!- na nic twa dyplomacja w starciu z żywymi emocjami. I nie ma się co dziwić. To musiał być szok dla Victorii. Zresztą, to, co się działo, było szokiem dla nas samych, nie mówiąc o reszcie członków naszej rodziny.
-Victoria!- wrzasnąłem donośnie, mając już serdecznie dosyć spanikowanej dziewczyny w tak bliskim otoczeniu.- Kiedy w końcu zrozumiesz, że nic tym nie wskórasz?! Wrzaski na pewno nie pomagają ani mnie, ani tobie, ani nam wszystkim tutaj- wybełkotałem pod nosem, opadając z powrotem na łóżko. Schowałem twarz w dłoniach twarz, oddychając niemiarowo. Uczucie, jakby ktoś przykładał cegły do mojej klatki piersiowej, utrudniając normalne oddychanie. Na twarzy dziewczyny pojawiło się zmieszanie. Zmierzyła wzrokiem wszystko wokół, po czym wydymając policzki, powiedziała:
-Dobrze. Zatem słucham.
-Usiądź- warknąłem drażliwie, nawet nie zdając sobie sprawy, że zabrzmi to tak chropowato.
-Już, już- bąknęła, zwinnym krokiem kierując się w stronę dużego, miękkiego fotela, na którym w ułamku sekundy wygodnie się usadowiła. W chwili jej nieuwagi, wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Przełknęłaś głośno ślinę, podnosząc się z wcześniej zajmowanego miejsca. Wzrok swych ciemnych tęczówek umiejscowiłaś w istocie źrenic starszej siostry, która zawsze była twoim autorytetem. Zawsze chciałaś być choć odrobinę podobna do niej. Chciałaś tak samo dobrze radzić sobie w szkole, tak samo być cudowną osobą poza nią. Victoria miała coś, czego nie miałaś ty. Przyjaznego uosobienia, łagodnego spojrzenia, pełnego wyrozumiałości…
-Więc?- domagała się, przybierając na swą twarz twardą maskę, którą niby nic nie może ukruszyć ani w żaden sposób zmiękczyć. Jeszcze nigdy nie widziałem tej odsłony Victorii. Ile lat ją znam, nigdy nie pozwoliła mi poznać tego oblicza.
-Więc…- zająknęłaś, lecz po raz kolejny zabrakło ci słów. Pomasowałaś swe skronie, przymykając powieki, jednocześnie zadając sobie w myśli pytanie: jak z tego wybrnąć?
-Przydarzyło wam się to pierwszy raz?- skierowała to pytanie w moją stronę. Oblizałem górną wargę, błądząc wzrokiem po kątach pokoju. Czemu życie musi być tak trudne?
-Tak- wyjąkałem cierpko, jakby z moich ust wydostawały się ciernie. Sam nie wiedziałem czy mówić prawdę, czy kłamać. Nie miałem pojęcia. Nie wiem, zresztą, do tego czasu, co byłoby najwłaściwsze w tym przypadku.
-Nie kłam- wycedziłaś przez zęby, zwracając na siebie uwagę zarówno moją, jak i Victorii.- Zdarzyło nam się wcześniej. Nawet kilka razy, ale były to tylko pocałunki. Masz moją gwarancję, że nic więcej się pomiędzy nami nie wydarzyło- stałaś wyprostowana, a ciało twe niemiarowo drżało. Na twarzy zrobiłaś się blada jak pergamin, a mimo że nie chciałaś nikomu ich pokazać, mogę się założyć, że pod powiekami zgromadziły się łzy.
-Tylko pocałunki?!- Vicki nerwowo poderwała się z fotela.- Tylko?!- jej krzyk był niczym uderzenie obuchem w głowę od tyłu. Traciło się przytomność, lecz ciało niestety miało na tyle siły, aby wytrzymać uderzenie. Znacznie inaczej wyglądała ta druga strona człowieka. Sfera duchowa.
-Dobrze- odezwałaś się łagodnym i ściszonym głosem.- To były tylko i aż pocałunki- gestykulowałaś mocno rękami, chociaż nie było to wcale konieczne. Dosyć komicznie to wyglądało…
-Jak długo to trwa?- zadała kolejne z pozornie banalnych pytań, lecz wbrew pozorom nam mogły one dostarczyć wiele trudu. Bo kiedy to naprawdę się zaczęło? Czy jesteśmy w stanie to sprecyzować?
-Od…- zacząłem, lecz nie dane było mi skończyć.
-Ciebie nie słucham!- naskoczyła na mnie starsza z sióstr.- Mów- odwróciła się bardziej w twoją stronę, goszcząc na czole niewielką zmarszczkę.- Kiedy to się zaczęło?
-Sprawa wygląda tak, Vicki, że…
-No, nie mów, że teraz będziesz jej to wszystko streszczać!- tym razem to ja ci przerwałem, powodując tym zdziwienie u wszystkich.
-Andreas, musimy komuś o tym powiedzieć, bo inaczej ta wiedza nas zniszczy!- ledwo powstrzymywałaś się od płaczu. Stałaś na niepewnym gruncie, dodatkowo nad bezkresną przepaścią. Ty oraz płacz wzbierający się w twoim wnętrzu. Nikt więcej.
-Wierzysz jej?!- wskazałem ruchem ręki postać Victorii.
-Jakbyś nie zauważył, ja nadal tutaj jestem- zbulwersowała się, robiąc się na twarzy niemal purpurowa. Typowa reakcja mojej siostrzyczki na gniew. Od małego tak miała. Czasem niektórzy myśleli, że się dławi bądź dusi, kiedy ona zwyczajnie pokazywała swoje foszki.
-Nikomu już nie wierzę. Nawet samej sobie, więc mnie jest wszystko jedno…- wychrypiałaś, patrząc mi głęboko w oczy. Niemo wołałaś o pomoc. Właśnie spadałaś. Pragnąłem wyciągnąć rękę, lecz nie umiałem się ruszyć. Paraliż rozlał się po moim ciele. Bezradność. Bezsilność. Ciemność. Wszechogarniająca ciemność.
-Nadal nie uzyskałam odpowiedzi na swoje pytanie- odchrząknęła znacząco brunetka, nadal domagając się odpowiedzi.
-Wtedy, gdy Gregor był u nas na kolacji, okłamałam was…- wydukałaś.- Tak naprawdę Kat wcale nie potrzebowała Andreasa do niczego. On uciekł, bo…- przełknęłaś głośno ślinę, podnosząc załzawiony wzrok na sylwetkę Victorii - mnie pocałował…
-I co zamierzacie z tym robić?!- pisnęła cienko, jakby właśnie zobaczyła ducha, a nie odkrywała wstydliwe i dostarczające kłopotów, sekrety rodzinne..
-To jest najgorsze…- wyszeptałaś.- Nie mamy pojęcia, co z tym zrobić. To sytuacja bez wyjścia, Victoria…
-Andreas?!- momentalnie zwróciła się w moją stronę. Odpowiedziałem jedynie westchnięciem i wzruszeniem ramionami. To była dostateczna odpowiedź…- Wy… wy…- jęknęła.- Wy jesteście chorzy…- wyszeptała ledwosłyszalnie, po czym szybkim i zwartym krokiem opuściła mój pokój, zostawiając nas znów samych.
-Jesteśmy chorzy…- powtórzyłaś tępo, patrząc na bliżej nieokreślony punkt przed sobą.
-Jesteśmy chorzy- potwierdziłem.- Ale chorego nie można winić o to, że zachorował…- pogłaskałem z czułością i wyczuciem twe ramię.
-Życie nam się wali… Rozpada na kawałki… Sypie jak domek z kart…- mówiłaś nieskładnie.
-Mnie nawet dwa życia na raz…- spojrzałaś na mnie z zaciekawieniem i niezrozumieniem, lecz nie zapytałaś o nic więcej…

~~

            Blondynka rozglądała się po przestronnej i minimalistycznie urządzonej kawiarence. Jej oczy z podekscytowaniem wertowały zgromadzonych gości w lokalu, czekając jednocześnie na spotkanie, które otworzyć miało wiele drzwi i furtek w naszym życiu. Znała odpowiedź. Budowała przyszłość na nowo. Była pewna mojej miłości. W zasadzie, powinienem się cieszyć, prawda? Osiągnąłem swój pierwotny cel. Rozkochałem w sobie ponownie dziewczynę, która chwilowo zwątpiła w uczucie, które nas łączyło. Uwierzyła na nowo, lecz co czekało na nią tuż za rogiem? Rozczarowanie. Nic więcej. Nie było mnie pół godziny, potem godzinę, aż wreszcie półtorej godziny po umówionym czasie. Dziś mieliśmy zacząć wszystko na nowo. Popisałem się, wiem… 

Ta blondynka, to oczywiście Katherine?

No, tak…

Dlaczego nie stawiłeś się na to spotkanie?! Czemu zrujnowałeś to, na co pracowałeś tak długo?!

Nie umiałbym się z nią spotkać. Nie po tej sytuacji z Victorią, a przynajmniej tak sądziłem. Nie potrafiłbym zostawić cię tak samej. Może nawet sam nie chciałem tam iść… Sam nie wiem… Poza tym, szczerze mówiąc, nawet o tym zapomniałem. Zbyt wiele tego wszystkiego zwaliło mi się na głowę w jednej chwili. 

            -A ja głupia miałam nadzieję, że on się jeszcze zmieni…- powiedziała cicho do siebie, nadziewając na siebie puchową kurtkę, uprzednio regulując rachunek za dwie kawy, które wypiła w czasie oczekiwania na mnie.

Andreas, ja nie chcę cię dobijać, ale nie okazałeś jej tym nawet szacunku, tym bardziej zaufania, którym mogłaby cię darzyć. 

Wiem. Ja to wszystko wiem.

Nie było szacunku. Nie było zaufania. Z tego, co widziałam, problemy wiązały się również z komunikacją. Bez tego nie ma żadnego związku. Nie ma miłości… Sam chyba musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: czy warto to kontynuować? 

„Wiesz, mawiają, że niektóre rzeczy
lepiej zostawić niedopowiedziane…”

……………………………………

Przepraszam! Bardzo, bardzo przepraszam! Kolejny raz nawaliłam, ale to przez kłopoty z internetem nie byłam w stanie niczego dodać... Wybaczcie mi, moje Kochane... ;* Naprawdę o Was nie zapomniałam. :* 
Dziękuję również za wszystkie ciepłe słowa od Was. Uwierzcie, że w tym okresie mojego życia, który aktualnie przechodzę, one pomagają najbardziej. :)
Kocham Was najmocniej! ;**

17 komentarzy:

  1. Hej, jestem :)
    Jeju, strasznie, anie to strasznie przepraszam Cię, że nie zjawiłam się pod poprzednim, ale tak mało czasu, tak dużo obowiązków. Mam nadzieję, że wybaczysz mi.
    Ten rozdział i jak i poprzedni cudowny! Genialny, perfekcyjny...
    Strasznie się bałam o to, kto ich nakrył. Przez głowę przewijało mi się wiele osób. Cały czas miałam nadzieję, że to nie ich matka. I całe szczęście to nie była ona, ale Victoria. Uff... Chociaż to nadal kiepsko, ale z drugiej strony dobrze. Gdyby nie weszła, nie wiadomo co by się wydarzyło. Wolę nie myśleć nawet...
    Andi zignorował Kat, hmm... wiem, że to przez Julię, ale moim zdaniem powinien się chociaż z nią spotkać. On ją olał. Tak po prostu.
    Ach, niecierpliwie czekam na kolejny i tym razem postaram się być na czas.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Cały czas się bałam, że nakrył ich ktoś z rodziny i moje obawy się sprawdziły. Dobrze, że była to starsza siostra a nie np. matka, ale i tak to było dziwne. Jak dla mnie Victoria nawet dość łagodnie zareagowała. Zresztą nie wiem, jak inaczej mogłaby zareagować. Kurcze, nie wiem jak bym się zachowała w takiej sytuacji.
    A Andreas i Julka... Współczuję im i się o nich boję.
    Nawet nie mam pojęcia jakie tortury emocjonalne jeszcze nam zafundujesz.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Kochana! <3
    Normalnie szczęście w nieszczęściu, że to właśnie Victoria ich nakryła. Chociaż może coś wygadać... a sądzę, że w obecnej sytuacji prawdopodobieństwo jest dość wysokie.
    Serce mi się kroi kiedy pomyślę sobie co przechodzi Julka i Andreas.
    Kurde, nie mogę znaleźć dla nich żadnego sensownego wyjścia...
    Tylko już chyba jakiś cud jest ich w stanie uratować!
    W podświadomości ciągle mam nadzieję, że tak naprawdę to oni nie są rodzeństwem...
    Rozdział pełen emocji! W tym wszystkim ucieszyłam się chyba tylko tym, że Julia i Andreas nie są już na wojennej ścieżce :)
    Ale pozostaje jeszcze Kat... Zapewne nieźle się rozgniewa. Błagam niech ona nie wciska tutaj jeszcze swoich dwóch groszy... jednak przeczuwam, że ona nawet całą złotówkę może dołożyć.

    Trzymasz Nas w takim napięciu! :p
    Jestem niesamowicie ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy!
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
    Trzymaj się ;*

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kochana :*
    Jestem pełna podziwu,żaden blog jeszcze nigdy mnie tak nie wciągnął
    Reakcja Victorii była dosyć łagodna,spodziewałam się czegoś większego
    To,że Andi tak potraktował Kat to nie było zbyt uprzejme z jego strony a nawet chamskie...mimo wszystko należy się dziewczynie szacunek,coś za coś...
    Oboje są chorzy...niszczą swoje życie przez chorobę,to smutne
    Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg
    Buziaki ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć :*
    O matko... Czułam, że to Vicky. Jakoś tak podświadomie. Ale myślałam, że znowu posłużą się kłamstwem, żeby jakoś to załagodzić... Ta sytuacja jest naprawdę popieprzona. Ostro. I okropny jest fakt, że są rodzeństwem. Współczuję im. I ich rodzinie. Ale szczególnie im. Bo wątpię, że ich siostra zachowa to dla siebie. Samym zachowaniem wobec nich sprowadzi na nich jakieś podejrzenia.
    Tutaj chyba nie ma żadnego rozsądnego wyjścia, prawda? :(
    Współczuję Kat. Bo już na nowo uwierzyła, że wszystko się poskładało, a może właściwie to nigdy nie było poukładane?
    Niecierpliwie czekam na kolejny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękności *-*
    Który to już raz nie potrafię ci tutaj nic napisać? nie mam pojęcia :C
    Ta sytuacja owszem jest dziwna i absurdalna... ale za tą dwójką, kryje się coś jeszcze..
    I właśnie to jeszcze za każdym razem intryguje mnie coraz bardziej ♥
    Czekam z niecierpliwością na kolejny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem!
    Absolutnie nie masz za co przepraszać, każdemu może zdarzyć się poślizg, także spokojnie. A rozdział genialny! Zresztą, czy kiedykolwiek dasz mi jakiś powód, żebym mogła u ciebie narzekać? :)
    Kurczę, bałam się o to, kto ich nakrył. I z jednej strony dobrze, że to była tylko Victoria, ale z drugiej... zaskoczyła mnie tak łagodna reakcja. Jakby się tym zbytnio nie przejęła... nie wiem, to wszystko zaczyna się robić coraz dziwniejsze. Absurd zaczyna gonić absurd. Chociaż wydaje mi się, że ta ich relacja jest tylko początkiem góry lodowej, za którą kryje się jakieś drugie dno. Tylko jakie?
    Szkoda mi Kat, naprawdę. Andreas są po prostu olał. Tak się nie robi... ale może lepiej, żeby i ona się w to nie mieszała? Wystarczy problemów.
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana i co ja mam powiedzieć? :o
    Znowu powaliłaś mnie na kolana...
    Znowu rozłożyłaś mnie na łopatki...
    Nie spodziewałam się Victorii. Nie spodziewałam się, że to ona będzie stała w drzwiach.
    Myślę, że Julia zrobiła dobrze mówiąc siostrze prawdę. Skoro sami nie potrafią sobie pomóc, to może jest w tym celu potrzebna osoba trzecia? Tylko pytanie... czy taka osoba, jak Victoria będzie potrafiła być obiektywna? Przecież to jej rodzeństwo. Andi jest jej bratem. Julka jest jej siostrą...
    Ta sytuacja mnie przeraża. Ale co dopiero naszych bohaterów? Oni są zagubieni, to wszystko ich przerasta. :x Sami nie wiedzą, co powinni zrobić. :(
    Andreas zrezygnował z Kat. Nie przychodząc na spotkanie, pokazał, że nie jest już dla niego na tyle ważna, by poświęcić jej choć kilka minut swojego czasu. Gdyby mu zależało, pamiętałby po tym spotkaniu. Gdyby pamiętał, a nie chciał się spotkać, wysłałby jej wiadomość, zadzwonił, cokolwiek... Nie zrobił tego. Okazał brak szacunku.
    Być może odechciało mu się tych ciągłych starań, bo ileż można? Dziewczyna ignorowała go przez długi czas, więc może po prostu się poddał? :(
    Ach, sytuacja naszych bohaterów jest dramatyczna. Jeżeli Victoria im nie pomoże... to nie jestem pewna czy ktokolwiek to zrobi. :(
    Rozdział doskonały. Jak zawsze - majstersztyk! ♥ :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ;*
    Kocham! ♥ ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem!
    Kochana, ten rozdział jest niesamowity!
    Myślałam, że przyłapie ich matka, a tutaj taka niespodzianka. Może nawet to i lepiej, że to była Victoria?
    W mojej głowie wciąż siedzi pytanie: Dlaczego? Dlaczego tą dwójkę tak do siebie ciągnie. Przecież to jest rodzeństwo!
    Czekam na kolejny i dużo weny życzę, kochana!
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem!
    TEN ROZDZIAŁ JEST CUDNY! Wiesz co? Myślałam, że osobą która ich nakryła to ich matka. Ale mnie zaskoczyłaś :D nadal zastanawia mnie to czemu oni są tak bardzo blisko siebie. Czemu ich tak do siebie ciągnie? Mam kilka opcji, ale no musze dalej czekać :/ umrę z niewiedzy ^^
    Czekam na następny
    Buziaki :* !

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem :)
    No Kochana, kolejny raz jestem oczarowana rozdziałem! ^^
    Głowiłam się i głowiłam nad tym, kto ich nakrył.
    Szczerze? Nie sądziłam, że to Victoria. Kompletne zaskoczenie jak dla mnie.
    Szczęście w nieszczęściu, iż to nie była ich mama.
    Podobało mi się to, że Julka próbowała na spokojnie wszystko wyjaśnić.
    Andreas jakby chciał ukryć prawdę i dokładać kolejne kłamstwa. A nie na tym to polega. Problem trzeba rozwiązać, a nie go bagatelizować.
    Stwierdzenie, że są chorzy jest straszne, ale poniekąd prawdziwe.
    Andi porzucił Kat. Chyba dobra decyzja. Przynajmniej według mnie.
    Oczyści się z jednej sytuacji, chociaż tamta jest na tyle skomplikowana, że na razie nie ma pomysłów na rozwiązanie, a takowe trzeba znaleźć koniecznie!
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Melduję się ;)

    Rozdział genialny. Naprawdę. Bardzo przyjemnie się go czytało, chociaż sytuacja niewątpliwie jest bardzo trudna. Mam ogromny mętlik w głowie po tym co nam zafundowałaś... Co będzie dalej?
    Czekam na ciąg dalszy ;*

    Buziaki,
    British Lady ♡

    OdpowiedzUsuń
  13. Victoria dobrze zareagowała. Każdy z nas by tak zrobił, prawda? To chore. Chora jest sytuacja i oni obydwoje nie widzą żadnego wyjścia. Na dodatek sytuacja z Kat.. Nie powinno tak się stać.
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej kochana, wreszcie dotarlam :)
    Nie zalamuj sie tym ze sie spoznila sz rozdzialem kazdemu moglo to sie zdazyc :) wiec tylko spokojnie :)
    A jednak Victoria ich nakryla, normalne jej zachowanie po tym co zobaczyla,ale i tak moim.zdaniem powinna spokojnie dac wytlumaczyc dwojce co zaszlo, choc.oboje nie mieli pojecia jak wytlumaczyc.
    Co to znaczy,ze Andi mowi ze wala mu sie dwa zycia na raz? O co chodzi, chce wiedziec,ale wiem ze objasnisz to w swoim czasie.
    Andi powinien isc sie spotkac z Kat, tak sie prosze pana nie robi!
    Pozdrawiam (dawniej-Lola)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj kochana!
    Przygotuj się mentalnie na tasiemnca, bo coś czuję, że będzie to jeden z najdłuższych komentarzy, jakie w swej czteroletniej 'karierze' pisarskiej pozostawiłam.

    Czytałam prolog tego opowiadania, bardzo dawno temu. Zaintrygował mnie styl, w jakim ma być ono pisane. Ale później wyleciał mi z głowy adres, w zakładkę spam u siebie nawet nie wchodziłam, zaniedbałam wszystko, co czytałam... Niedawno ułożyłam życie 'na nowo' (tak jakby i miejmy nadzieję). I takim oto sposobem dotarłam tutaj wczoraj wieczorem.
    Widząc liczbę rozdziałów trochę się przeraziłam. W mojej głowie pojawiła się myśl 'czy aby na pewno chce mi się to wszystko nadrabiać?'. Stwierdziłam, że chce. I ani przez chwilę, siedząc wczoraj do czwartej w nocy i dzisiaj przez jakiś czas, topiąc się w Twoim niesamowitym stylu i wykreowanym świecie, owej decyzji nie pożałowałam.

    Zacznijmy od tego, jak piszesz.
    Jesteś niesamowita! To opowiadanie jest... Zważając na to, że nie skończyłaś żadnej filologii, nie zajmujesz się tym zawodowo i nie jesteś ekspertem (jak 99,9% z nas), spokojnie mogę nazwać tę historię arcydziełem. Tak. Nie inaczej. Ten rzeczownik opisuje je w najlepszy z możliwych sposobów.
    Nie jestem fanką skoków, zaczęłam oglądać je jakoś pod koniec zeszłego roku dla Krafta, którego uśmiech rozbroił mnie na jednym gifie (tak, nadal jest moim niezaprzeczalnym numerem jeden). Ale wśród czterech skoczków, których polubiłam znalazł się właśnie również Andi i może dlatego postanowiłam zostać? Niemniej jednak, do czego dążę. Do tego, że nie czytam opowiadań o skokach, które nie są dobrze napisane. Bo nie ten sport po prostu w najmniejszym stopniu nie interesuje. Ale Ty odwalasz tu tak wspaniałą robotę, że nie umiałabym przejść obojętnie, choćbym miała pisać o Rosbergu, Verstappenie, Neuerze, czy Pique. Czterech postaciach, których widoku na telewizyjnym ekranie nie dzierżę. A to już coś znaczy, nie uważasz?
    Kurcze, czemu ja brzmię tak sztywnie? xd
    Chcę tylko powiedzieć, że masz niesamowity talent do tworzenia, którego większość z nas może Ci jedynie pozazdrościć. A ja jestem właśnie jedną z tych osób, która ma się ochotę zamknąć, zabunkrować, zniknąć ze sfery blogów i usunąć wszystko, co stworzyłam swoimi paluszkami na klawiaturze, gdy czytam Twoją historię.
    I choć zabrzmi to paradoksalnie, dziękuję Ci za to!

    Teraz przejdźmy do tego, o czym piszesz.
    Nie urzekła mnie żadna z postaci. Nie polubiłam niezrozumiałego zachowania Andiego, wiecznie egoistycznej Julii, napuszonego Gregora (którego postać jednak fascynuje mnie najbardziej. Od dłuższego czasu zadaję sobie pytanie, jaki jest naprawdę i co jego postać sobą ukazuje, bo rozszyfrować go nie potrafię, a z Julią i Andreasem poradziłam sobie zadziwiająco szybko) ani tym bardziej Kat, która jest według mnie po prostu nijaka. Ot, zwykła, pospolita dziewczyna. Nie miało to zabrzmieć źle:)
    Za to fabuła wciągnęła mnie doszczętnie. Może przyczyniła się też do tego magia, z jaką opisujesz wszelkie uczucia, emocje. Magia, która pozwala mi się przenieść do ich świata i żyć razem z nimi. Kolejna rzecz, za którą chcę Ci podziękować!
    Ah, wracając jeszcze na chwilę do postaci. Najbardziej polubiłam małego Chrisa. To zdecydowanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się Victorii, że tak zareagowała. Jak sobie pomyślę, że miałabym się całować z własnym bratem grającym teraz od dobrych sześciu godzin w GTA, to bierze mnie obrzydzenie. A oni choć wiedzą, że postępują źle, nadal w to brną. Są chorzy. Niezaprzeczalnie. Chorzy psychicznie. I najważniejsze pytanie, czy uda im się z tym jakoś poradzić?

      Nie jest mi szkoda Kat. Tyle czasu ignorowała podchody Andiego, że w sumie nawet jej się to należało. Może źle na to patrzę, ale takiego jestem zdania. Po kilku próbach powinna powiedzieć mu, czy chce, czy nie. Postawić go w jasnej sytuacji. A nie zabawiać się jego kosztem (może nie do końca świadomie) i zachowywać się niczym dzieci z gimnazjum. Wiesz co? Ją winię za tę ich chorobę najbardziej. Bo gdyby w porę wróciła do Andreasa, możliwe, że nawet nie spojrzałby na Julię w ten odmienny sposób.
      Dlaczego jednak spojrzał?
      Bo potrzebował kobiecej bliskości.
      Tak to sobie jakoś racjonalnie tłumaczę:)

      Teraz Gregor. Nie kibicuję mu i Julii, nie pasują do siebie. Ona go zrani, tego jestem pewna. Zachowuje się trochę jak rozwydrzony bahorek, który nie chcąc się sparzyć, rani tych, na których najbardziej jej zależy. Ale tego się już nie zmieni, każdy jest jaki jest, prawda? Niemniej jednak wolałabym, żeby Gregor kopnął ją w przysłowiową dupę. No chyba, że jakimś cudem wyciągnie ją i Andiego z choroby, jednocześnie zmieniając jej nieugięty temperament.

      Mam tyle pytań i zero odpowiedzi, bo z każdą odpowiedzią pojawiało się tysiąc innych pytań... Wiesz, o co mi chodzi, prawda?

      Wciągnęłam się. Masz mnie tu na zawsze. A za styl pisania masz mnie nawet na wszystkich swoich kolejnych blogach.
      Dziękuję za stworzenie czegoś tak świetnego! Tak pięknego, własnego, przemyślanego, trzymającego się kupy, spójnego. Bo to naprawdę nie łatwe, wykreować doskonale tyle postaci i trzymać się ich wizerunku przez blisko dwadzieścia rozdziałów. Mi się ta sztuka niestety jeszcze nie udała.

      Czekam na następny i już nie zanudzam tymi wypocinami:))
      (chociaż wiem z własnego doświadczenia, że fajnie jest zobaczyć długi komentarz pod rozdziałem)

      Pozdrawiam i całuję! ;*
      +nie chciałabyś mi może oddać trochę tego talentu? xd

      suenos
      __________
      nagly-powrot-do-przeszlosci.blogspot.com

      P.S. nie wierzę, że to wyszło takie długie i nie chciało mi się opublikować w jednym komentarzu, ahahahahah:)

      Usuń
  16. Nie dziwię się Victorii, że tak zareagowała. To raczej naturalne i też bym była w szoku, gdybym zobaczyła taką scenę. Może nawet krzyczałabym bardziej. Kto wie, może ona ma rację, że oni są chorzy?
    A jeśli chodzi o końcówkę to uważam, że Julia nie ma prawa się wypowiadać na temat relacji Andreasa i Katherine i jest ostatnią osobą, która powinna mu dawać jakiekolwiek rady. Co ona mu chciała powiedzieć? Że po ich pocałunku, sytuacji z Victorią Andreas powinien iść na spotkanie z Kath i nie wiem... odbudować ich relację? Zapewniać o uczuciu, pieścić i całować? Nie wiem, to chciała zasugerować Julia? Bo jeśli tak, to to trochę chore...

    OdpowiedzUsuń