Niby wszyscy powtarzają
nam, aby mieć na każdym kroku w życiu odwagę, śmiałość i siłę, dzięki której
moglibyśmy rozbrajać każdego przeciwnika. Każą wyrzucać ze swojego życia osoby,
które depczą po naszej osobowości, sercu, uczuciach, a nawet emocjach, mając je
kompletnie za nic. Każdy mógł się mądrzyć, jak tylko chciał. Tak czy siak, ty
nie mogłaś skorzystać z żadnej z rad. Bo jak to sobie niby wyobrażałaś? Jak
stać się silną, kiedy czułaś jedynie wyraźny deficyt siły w swej duszy? W jaki
sposób wyprać mnie ze swej rzeczywistości, skoro byłaś non stop na mnie
skazana?
To,
że ja nigdy nie skorzystam z tego typu rady, nie znaczy, że jest ona bez sensu,
Andreas. Nikt, absolutnie nikt, nie prawa pozbawiać drugiego człowieka uśmiechu
oraz ewidentnie pokazywać brak uszanowania. Nikt. Nawet osoba, którą kochamy…
Czy kiedykolwiek cię nie szanowałem? Wiem, że
pozbawiałem uśmiechu wielokrotnie, lecz szacunek to inna para kaloszy.
Cały
czas to robiłeś. Może nieświadomie, ale jednak.
Kiedy? W jaki sposób?
Wraz
z każdym spojrzeniem, które w ostatnim czasie kierowałeś w moją stronę, dawałeś
mi do zrozumienia, że nie znaczę nic. Że jestem marionetką w twoich dłoniach.
Że możesz robić ze mną, co ci się żywnie podoba.
Przecież to niedorzeczne. Ubzdurałaś sobie coś
absurdalnego.
Nie
wierzysz?
Nie…
Wierzysz.
Dopiero teraz zdałeś sobie z tego sprawę, kiedy ci to wypomniałam.
Dlaczego przeważnie ta cholerna racja leży akurat po
twojej stronie?!
Tęskniłaś.
W dziwny sposób odczuwałaś mój brak. W głowie tylko jedno pytanie: kiedy wróci?
Nie miałaś już energii, a i nawet ochoty, aby wciskać wszystkim wokoło kolejne
bajki na temat tego, że nie daję żadnego znaku życia. Sama chciałaś poznać
prawdziwą odpowiedź, gdyż zgubiłaś się już wśród gąszczu wmawianych kłamstw.
Drżącą dłonią nacisnęłaś klamkę, gdzie po drugiej stronie znajdował się mój
pokój. Rozejrzałaś się wokół siebie, jakbyś szukała najmniejszej cząstki mnie
nawet w najmniejszym zakamarku niewielkiego pomieszczenia. Jak zawsze panował w
nim bałagan. Uśmiechnęłaś się subtelnie, przypominając sobie z pobłażliwością
moją naturę bałaganiarza.
W tej kategorii
przebijałeś nawet Oscara, a on był naprawdę groźną konkurencją. Potem się
wyprowadziłeś i to Kat miała okazję doświadczać i próbować twej niezwykłej
natury.
No właśnie… Katherine.
Otrząsnęłaś się ze
wspomnień, dobrych wspomnień, co warto podkreślić, przypominając sobie postać
drobnej, niebieskookiej blondynki, której zdjęcie dostrzegłaś na stoliku
nocnym. Ujęłaś w swe dłonie ramkę na zdjęcie, ocierając opuszkiem kurz, który osiadł
na szybce oraz naszych postaciach przedstawionych na obrazku. Bolało, prawda?
Bolało
jak cholera. Może nie płakałam ani nie skarżyłam się wszystkim na swój marny
los (nie to, że miałabym komu się nawet wyżalić), lecz czułam nadal. Tak samo.
Ba, co ja mówię? Czułam intensywniej. Mocniej. Nie pokazywałam tego, ale
niszczyło mnie to każdego dnia. Obłędnie mi zależało, ale…
Dokończ.
Odpowiedź
będzie głupia.
Nie mamy już nic do przegrania czy też wygrania.
Wszystko powinno być dla nas obojętne i bez znaczenia.
Zatem
zależało mi, ale dokładniej nie wiedziałam na czym…
To JEJ wina, Julka.
Teraz
to wiem…
-Nie sądziłem, że
zastanę w domu taki komitet powitalny- wzdrygnęłaś się, gdy usłyszałaś mój
głos, przypadkowo upuszczając ramkę ze swych rąk, co sprawiło, że po pokoju
rozniósł się dźwięk tłuczonego szkła.
-I co narobiłeś?- wydukałaś, natychmiast zabierając
się do zbierania pozostałości stłuczonej ramki, która ucierpiała na spotkaniu z
podłogą.- Wystraszyłeś mnie…- próbowałaś się gęsto tłumaczyć, nadal z obłędem w
oczach zbierając stłuczone szkło.
-Zostaw to, bo się skaleczysz- zagrzmiałem
stanowczo, lecz zarazem łagodnie, patrząc na ciebie z góry. Nie słuchałaś.-
Julka!- czemu ostatnio tak łatwo było mnie wytrącić z równowagi?
-Auć…- syknęłaś w
jednej chwili. Momentalnie znalazłem się u twojego boku, wystraszonym wzrokiem
patrząc na twą, rozciętą przez szkło, dłoń. Krew lekko sączyła się z
niewielkiej ranki, lecz widok szkarłatnej cieczy był dla mnie już niemałym
przeżyciem. Odwróciłaś głowę w moją
stronę, patrząc wystraszona w moje, również pełne strachu, oczy.
-Mówiłem, żebyś nie
zbierała teraz tych szkieł?- wychrypiałem, nie mogąc znieść ciszy, która
zapanowała pomiędzy naszą dwójkę. Cisza nie do wytrzymania. Najgorszy rodzaj
ciszy. Chwila, która wcieliła się w rolę niemego zabójcy…
-To… to…- jednak byłem
odrobinę silniejszy od ciebie. Przynajmniej umiałem wypowiedzieć jedno, a
składne zdanie w twojej obecności. To jest już coś…
-…nic…- dokończyłaś,
chowając wzrok pod długą grzywką. Wbrew twej niechęci i wyczuwalnego
odrętwienia, ująłem twą dłoń,
-Do wesela się zagoi…-
nagle zwróciłaś na mnie swój wzrok, jakbyś usłyszała co najmniej wyrok śmierci.
-Pokłóciłam się z
Gregorem- powiedziałaś niespodziewanie, wywołując u mnie szybsze bicie serca.
To tak, jakbyś chciała mi zakomunikować, że przez to, co w sobie nosimy, nasze
życie powoli zmierza ku ruinie. W sumie miałaś rację…
-Ostatnio zacząłem
ignorować wiadomości od Katherine… Jej telefony, sms-y, e -maile…- wyznałem,
jakby przyparty do muru. Nikomu wcześniej o tym nie mówiłem. Właściwie sam nie
chciałem dopuszczać tego do swojej świadomości. Co było niewygodne, wypierałem
ze swojej świadomości. Jedyny sposób na przetrwanie ostatnich dni…
-Dlaczego?- wyjąkałaś
zdziwiona.
-Nie mam na to siły…- westchnąłem, pocierając swoje
skronie.- Wizja usłyszenia jej głosu mnie przeraża. Nie mam pojęcia o czym
mógłbym z nią teraz rozmawiać. Nie wiem w jaki sposób pokazać, że jakoś sobie
radzę, chociaż jest całkiem inaczej….
-Andreas, nie możemy tak dłużej żyć- usiadłaś prosto
na łóżku, chowając twarz w dłoniach.- Tak się nie da. To wysysa z nas resztki
człowieczeństwa, rozumiesz?- spojrzałaś na mnie oczyma, z których wydostawały
się zapewne suche łzy.
-Rozumiem- usiadłem tuż obok siebie, będąc
skrępowany twoją bliską obecnością. Jak to jest, że w przeciągu kilku godzin
wszystko gwałtownie się zmieniać? Niebo przestaje być niebem, ulubiona muzyka
staje się bezsensownym bełkotem, a siostra przeobraża się w obiekt westchnień…
-Mówiłeś ostatnio, że
nie da się o tym zapomnieć- wyprostowałaś się, patrząc w moje oczy ze
skupieniem i pewnością.- Możliwe, że jest to niemożliwe, ale my musimy. Przez
życie jesteśmy zmuszeni zapomnieć o wszystkim, co było niewłaściwe z naszej
strony, Andreas.
-Masz rację- przytaknąłem głową, dając znak, iż przyznaję
ci stuprocentową rację.- Musimy zapomnieć, bo inaczej doprowadzi to do naszej
rychłej katastrofy. To co? Uścisk na zgodę?- wyciągnąłem dłoń w twoją stronę,
czekając ze strachem na twą reakcję.
-Tak, zdecydowanie- kiwnęłaś, ściskając mocno mą
dłoń, nie spuszczając przy tym wzroku z mojej twarzy. Niby patrzyłem na nasze
dłonie, lecz kątem oka potrafiłem dostrzec to, co siedziało w twoich oczach.
Co zauważyłeś?
Zdziwienie, ale zmieszanie. Zupełnie tak, jakbyś
oczekiwała czegoś więcej... Jakby właśnie to ci nie wystarczało…
Jesteś
lepszym obserwatorem, niżeli komukolwiek innemu mogłoby się wydawać…
-To…- zacięłaś się,
patrząc ze skupieniem na swą dłoń, na której przed momentem czułaś mój dotyk.-
To…- nie umiałaś dokończyć, jednakże tym razem umiejscowiłaś swój wzrok w moich
tęczówkach.
-Dokończę za ciebie- odparłem, będąc pod wpływem
chwili, która zamknęła nas w swe szpony.
-No, dokończ…- westchnęłaś, zbliżając się
nieznacznie w moją stronę.- Zamieniam się w słuch.
-To bez sensu…- wypuściłem z ust wolno i wyraźnie,
akcentując dokładnie każde słowo. Zauważyłem, że mrugnęłaś kilka razy, jakby
przetwarzając te słowa. Po chwili pokiwałaś niemo głową, a wówczas…
…wszystkie
zapory pękły.
Nagle przybliżyłaś się
do mnie na tyle blisko, abym za wcięcie w talii mógł przyciągnąć cię do siebie.
W ułamku sekundy nasze usta złączyły się, darując sobie nawzajem chwile
słodkich rozkoszy, kiedy to gorące pocałunki stawały się wybawieniem, za które
przyjdzie nam zapłacić piekłem. Z naszych rozgrzanych serc można było poczuć
syk buchającej pary. Zawędrowaliśmy do niezwykłej krainy, z której nie
chcieliśmy wracać.
A
zmuszeni byliśmy wrócić. Zawrócić jak najszybciej się da…
-Co tu się, do cholery,
dzieje?!- dopiero ten głos sprawił, iż odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni,
mierząc spanikowanym wzrokiem przybysza, który zrujnował naszą idyllę.
„Miłość, która nie jest szaleństwem,
nie
jest miłością…”
…………………………………………
No, to w końcu coś zaczyna się powoli, powolutku dziać. :D Mnie to cieszy, bo znacznie lżej mi na sercu, kiedy oddaję Wam jakiś bardziej dynamiczny rozdział. :) Chociaż... szczerze mówiąc, nie jestem także z tego zachwycona...
Jak tam? :) Co tam u Was, Misie? ;* Walentynki już w niedzielę. :D Życzę Wam, aby był to dla Was dobry czas. ;*
Poza tym, jak w szkole? Zaczęło się już, co? No, przynajmniej u mnie...
Tak bardzo chcę już przerwę świąteczną. ;c
Nooo... ewentualnie wakacje. *0* hahah
Kocham Was! :*
Widzimy się za tydzień! <3
Co tak krótko? :0
OdpowiedzUsuńMasz rację , wreszcie coś zaczęło się dziać! To co oni robią jest niedorzeczne, a jednak brną w to dalej. Dlaczego?
I kto ich przyłapał?
Weny, buziak, czekam na next
Ola
Witaj Kochana! ;*
OdpowiedzUsuńNormalnie brakuje mi słów...
Ten rozdział jest obłędny!
Wszystko zaczyna nabierać tempa.
Teraz już nie tylko Andreas, ale i Julia poczuła to "coś".
Niby wiem, że Oni nie mogą w to tak dalej brnąć, ale z drugiej strony zaczęłam im kibicować... xd
Oczywiście cały czas mam nadzieję, że Oni jednak nie są rodzeństwem! :D
Jedno mam Ci tylko za złe :( Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! :p
Cały tydzień będę rozmyślać kto mógł wparować wtedy do pokoju. Dlatego z niecierpliwością oczekuję następnego rozdziału! <3
Jeśli chodzi o walentynki to podzielę się moimi planami - spędzę je jak zwykle w towarzystwie książek od biologii! :D
Trzymaj się! ;*
Pozdrawiam, Camille.
O jeju *.*
OdpowiedzUsuńTo.. To jest przepiękne! ❤
Kochana, co ty ze mną tutaj robisz :D
Ja nie wytrzymam, nie dam rady :(
Zbyt mocno się zakochałam <333
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki :***
O matulu!
OdpowiedzUsuńTo jest genialne!
Trochę krótsze niż inne rozdziały, ale wciąż fenomenale!
Kocham Twoją twórczość, lecz, robi mi się smutno i mam ochotę coś Ci zrobić, gdy kończysz w takich momentach. Przerwa na reklamy w stylu Polsatu, co?
Zawsze gdy czytam to opowiadanie mam pełno pytań, na które odpowiedzi raczej nikt mi od razu nie udzieli, więc niestety muszę czekać.
Jestem ogromnie ciekawa kto to wpakował się do pokoju, w którym byli Julia i Andreas i co między nimi tak naprawdę jest.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę.
Buziaki. ;*
O matko kochana!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za nieobecność, ale w najbliższym czasie nie ma szans, żebym komentowała regularnie, mam nadzieję, że zrozumiesz :/
Przeczytałam ostatnie 3 rozdziały za jednym zamachem i szczerze mówiąc, nie jestem zaskoczona... Od początku czułam, że Andreas i Julia mają ku sobie, pomimo, że są rodzeństwem.
Oboje wiedzą, że uczucie, które ich połączyło jest złe, ale i tak brną w to dalej i dalej... Jak to mówią, zakazany owoc kusi jeszcze bardziej.
Gdyby ich ktoś nie przyłapał, to nie byłoby tak kolorowo. Wiadomo było od razu, że prędzej czy później ktoś pozna ich sekret.
Mam mętlik w głowie po tym, co nam tu zaserwowałaś. Twoje opowiadania są wspaniałe, cały czas odnoszę wrażenie, że każdy szczegół jest dopełnieniem idealnej całości, która zapewne ma jakieś drugie dno! <3
Czekam na dziewiętnastkę!
Buziaki xx
PS U mnie nadal nie ma nowego rozdziału, ale może już niedługo zbiorę się w sobie i nabazgram coś sensownego :/
Jestem i ja!
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu jakoś szybko :)
Rozdział jest świetny, jak każdy wcześniejszy. Kocham twój styl pisania :)
Ja... Jestem zaskoczona tym, co się stało. Znaczy podejrzewałam, taki obrót spraw, ale...
Julka i Andreas... Andreas i Julka... To brzmi niedorzecznie. Nie mieści mi się to wszystko w głowie. Zrozumialabym, jeśli chodziloby o jedną stronę, ale oboje... Oboje? To już dla mnie bardzo dziwne.
Widać, że ich chorobą (nadal nie wiem, co to za cholerstwo) jest coraz bardziej zaawansowana. Ktoś im musi pomóc i mam nadzieję, że będzie to osoba, która ich nakryla. Wydaję mi się, że albo będzie to ich mamą albo brat. Pokusilabym się jeszcze o Gregora, ale co on by tak robił?
Tak, czy inaczej jestem bardzo ciekawa relacji tej osoby.
Pozdrawiam,
Anahi
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, jeśli ty nie jesteś zadowolona z tego rozdziału, to ja nie wiem... przecież jest świetnie! Co prawda odrobinkę krócej niż zwykle, ale i tak jest świetnie. Kolejny raz wykonałaś kawał dobrej roboty.
O jejciu, co tutaj się wyrabia... powiem szczerze, że z każdą kolejną częścią jestem w coraz większym szoku i jakoś nie mogę z niego wyjść. Andreas i Julia... matko jedyna, przecież oni są rodzeństwem! Nie mieści mi się to wszystko w głowie. To, co dzieje się między nimi jest naprawdę dziwne i ciężko to w ogóle nazwać jakąkolwiek relacją. Wiadomo, choroba robi swoje, ale... no nie, trudno mi taką wersję przełknąć.
I w dodatku skończyłaś w tak niewyjaśnionym momencie, no wiesz ty co? Tak się nie robi... :)
Czekam!
Buziaki :**
PS. I zapraszam także do siebie na nowość :)
Na początku przepraszam, że przybywam dopiero teraz! Jednak udało mi się przeczytać moje zaległe rozdziały u Ciebie i mogę skomentować.
OdpowiedzUsuńRelacja tej dwójki jest naprawdę skomplikowana.. Nazwałabym ją nawet nienormalną. Nie wiem co oni teraz zrobią.. No i kto ich nakrył?!
Czekam na nowość!
No no :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak możesz być z niego niezadowolona,jest perfekcyjny w każdym calu
Mimo że jest krótki a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia
Zaczyna się dziać i...jestem zakłopotana,nie rozumiem co jest pomiędzy nimi
Oni jeszcze w to brną co jest zaskakujące
I kto ich nakrył?
Czekam na następny ;)
Wybacz że komentarz taki krótki,przeczytałam rozdział i komentuje w trakcie imprezy urodzinowej :)
Jestem!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spóźnienie, ale teraz żałuję że jestem tutaj dopiero teraz. Co tu się dzieje! Masz rację... Zaczyna się tu dziać, i to bardzo!
Wydaje mi się że Andi i Julia nie są rodzeństwem. Inaczej sie tego wytłumaczyć nie da. Oni oboje czują do siebie to coś. No i przerywać w takim momencie!? Aż się załamałam...
Czekam na następny
Buziaki :* !!
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, oj bardzo dynamicznie się zrobiło :) Co nie zmienia faktu, że po raz kolejny wspaniały rozdział!
Andreas-Julka...hmmmm
Ta relacja jest tak bardzo dziwna, że staje się to niewiarygodne. Są rodzeństwem, a robią takie rzeczy..
Niby Julka chce o tym zapomnieć, a i tak oddaje się chwili bliskości, kiedy chłopak do tego doprowadzi.
Chore, czy zupełnie nielogiczne? Sama zadaję sobie takie pytanie.
Ciekawi mnie w tym momencie chyba najbardziej, kto był tą osobą, która ich nakryła.
Nie urywa się w takim momencie :(
Do kolejnego!
Buziaki ;***
Cześć!
OdpowiedzUsuńJa tu dostaję pawie zawału serca, a Ty piszesz, że dopiero zaczyna się coś dziać. Nawet nie chcę sobie myśleć, kto mógł ich nakryć. Boję się, że piekło to ich najmniejszy problem - przynajmniej na razie. Jeśli zobaczył to ktoś z rodziny...
Ja już nie wiem co mam o tym myśleć - ich relacja jest chora, nienormalna, czy... Brak słów!
Już nawet nie wiem kto tu jest bardziej winien zaistniałej sytuacji. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Julka wcale nie jest lepsza. Chce tego samego co Andreas!
Czekam na kolejny, bo umieram z ciekawości!
Chciałam tu wpaść wcześniej, ale w ciągu sesji narobiłam sobie zaległości i muszę to powoli nadrabiać, wpadając tam, gdzie mnie nie było dłużej w pierwszej kolejności. Teraz mam jeszcze jeden tydzień wolnego, więc mam nadzieję, że się z tym wszystkim uporam.
Życzę Ci dużo weny, choć chyba jej aż tak nie potrzebujesz, serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki, żebyś przetrwała do najbliższego wolnego!
Hejka,hejka. Nareszcie jestem tutaj u ciebie!
OdpowiedzUsuńDobrze ze zaczelam te ferie i mam w koncu czas, a nie.ciagle siedziec w ksiazkach i sie uczyc. Do.zeszlego.piatku u mnie wygladalo to tak "szkola-dom,nauka-sen" i tak w kolko..
Ale powracajc do rozdzialu.
To cos niesamowitego co nam serwujesz, za kazdym razem cos nowego mozna sie dowiedziec o Julce i Andreasie i reszcie
I to jest niezwykle.
Koncowka? Kto.tomgl tam przyjsc? Wydaje mj sie mocno ze to.Gregor.
Pozdrawiam :*
O mamuńciu! :o
OdpowiedzUsuńJestem tak zaskoczona tym rozdziałem, że nie wiem, co napisać. :o
Jestem w takiej emocjonalnej rozsypce, że nie wiem, co napisać. :o
Klaudio, ja bardzo rzadko nie wiem, co napisać czy powiedzieć. :o
MISTRZOSTWO ŚWIATA! ♥♥
To wszystko, co dzieje się między Julią, a Andreasem nie jest normalne. Ba! To jest chore. Ale wiem, że jest to silniejsze od nich. Nie mogę znaleźć usprawiedliwienia, bo kiedy rodzeństwo się w sobie zakochuje, to chyba nie ma racjonalnego wyjaśnienia, ale wiem, że te emocje są silniejsze od nich.
Andreas szczerze kocha Julkę. Szkoda, że nie jak bart siostrę... I niestety nie potrafi powstrzymać w sobie tych uczuć. Nie potrafi zawładnąć nad swoim sercem. Widocznie to uczucie jest ponad nim. To, że zaczął ignorować Kat, niesamowicie mnie zaskoczyło. Czyż nie on starał się o jej względy? Czyż nie on chciał być z nią do końca życia? A kiedy Kat zrozumiała, jakim skarbem jest Andreas, on zrezygnował. :( A może starał się o nią dla proformy? Dlatego, by odsunąć swe myśli od siostry i skupić się na innej kobiecie?
Andi jest tak skryty, że nie mam pojęcia co siedziało i siedzi w jego głowie. Wiem jedno. Ta sytuacja nie może zaprowadzić ich w dobrą stronę. :/
Julka? Ona też jest zagubiona. Nie protestuje. Odwzajemnia każdy pocałunek Andiego. Hipnotyzuje ją każde jego spojrzenie... Ona chyba też wpadła. Zakochała się w swoim bracie. :( I napisać mogę dosłownie to samo, co w przypadku chłopaka. To uczucie przewyższa wszystkie pokłady jej siły. Ona mówi jedno, ale robi zupełnie coś innego... Wydaje mi się, że kłótnia z Gregorem wcale jej nie pomogła. Już podczas, gdy spotykała się z Austriakiem wiele myślała o sowim bracie, lecz gdy teraz doszło do tej kłótni... skupiła się TYLKO na Andreasie. Bynajmniej tak myślę. :)
A kto wszedł do pokoju chłopaka? :o
Mama? Tata? A może Gregor? :o
Wydaje mi się, że ta ostatnia opcja, byłaby najmniej bolesna i raniąca... O ile w takiej sytuacji ktokolwiek może pozostać niezraniony...
Kochana, nawet nie wiesz jak pochłonął mnie ten rozdział i nie wiesz jak bardzo nie mogę doczekać się kolejnego, no! ♥♥♥
Chciałabym też przeprosić, bo opublikowałaś to cudeńko w piątek, a ja zjawiam się we wtorek... :/ Po prostu nie miałam chwili czasu, a dziś... niestety złapało mnie przeziębienie i siedzę w domu, dlatego od razu włączyłam laptop i usiadłam do czytania Twojego dzieła sztuki! :D /
Tak czy siak, czekam na kolejny rozdział! :* Najlepiej jak dodałabyś go już dziś! ^^
KOCHAM MOCNO! ♥♥♥
Cześć! :)
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od początku :)
Trafiłam tu dość przez przypadek i jak to się zwykle dzieje, zajrzałam najpierw do bohaterów. Pomyślałam, będzie fajna historia miłosna. Trochę komplikacji po drodze, ale będzie fajnie...
Spodobał mi się sposób narracji. Całkiem inny od tego, jaki spotykam na innych blogach. Chciało się więcej. I tak zaczęłam nadrabiać jak tylko mogłam. W samochodzie, przed snem... Wciągnęło mnie doszczętnie. Ta historia jest niesamowita! Cudowna! Wspaniała! Choć może to dziwnie brzmieć, ze względu na relacje głównych bohaterów. Wydawało mi się, że zwariowałam, kiedy na początku pomyślałam, co tu się wydarzy (nie czytałam tych nowszych rozdziałów), ale im dalej w las utwierdzałam się w przekonaniu czym jest ta "choroba". Nie zrozum mnie źle, bo ta sytuacja jest chora, ale też w jakiś sposób... piękna? Nie wiem jak to nazwać. W każdym bądź razie nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału i tak dotarłam do tego miejsca.
Pewnie uznasz ten komentarz za dziwny, ale bardzo Ci dziękuję za to opowiadanie :) Zwłaszcza za jeden cytat, który chyba mi otworzył oczy trochę :)
Teraz pewnie będzie im ciężko to wytłumaczyć. Kimkolwiek jest ta osoba, która ich przyłapała. Nie będą zasłaniać się kłamstwami, wymówkami…
Chyba koniec moich wywodów :) Przepraszam za długość :)
Rozdział genialny i zdecydowanie czekam na kolejny :)
Pozdrawiam :D
"To wysysa z nas resztki człowieczeństwa" - to moim zdaniem zbyt wyniosłe określenie. Zagubili się, źle zauroczyli, ale nie nazwałabym tego utraceniem człowieczeństwa.
OdpowiedzUsuńEh, a więc i ona pękła? Jestem trochę zdziwiona, bo przecież ciągle utrzymywała, że kocha Gregora, on tak jęczał za Katherine i nagle co, te uczucia odeszły? Rozpłynęły się? Ajajaja ale się dzieje!
Krótko, bo nie mam czasu, obrona niebawem, a chciałabym przeczytać jeszcze jeden rozdział u ciebie. Mam nadzieję, że rozumiesz;)
Hej :)
OdpowiedzUsuńNo więc tak każdy zdrowy człowiek powiedział by, ze tutaj coś jest nie tak i dzieje się bardzo zle, ale ta historia urzeka, historia Julki a Andreasa, także to jest chore no xd Ale i tak to kocham ♥
Chcę więcej ! :*
Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://choryukladd.blogspot.com/
♥