piątek, 5 lutego 2016

17. „Jakbyś nie zauważył, ta sprawa dotyczy również mnie…”



           
Kawiarenka, w której właśnie się znajdowałem, nie była wcale duża. Urządzona była w nowoczesny sposób, co dodawało mi poczucia oficjalnego zabarwienia spotkania, na które z takim strachem czekałem. Małe, białe fotele nie były wcale wygodne, a stojący na miniaturowym, kwadratowym stoliczku biały tulipan, rozpraszał mnie do tego stopnia, że moje rozdrażnienie sięgało niemal zenitu. Ściany utrzymane były w brązowo-beżowych kolorach. Rozejrzałem się wokół siebie. W kącie siedziały para nastolatków, która zapewne w tej chwili przeżywała swoje słodkie chwile, skropione przesadną słodkością. Przewróciłem oczyma, kierując wzrok na inny obiekt.
Przy stoliku pod oknem siedział starszy pan, który powoli upijał swą kawę, patrząc z refleksją na prószący za oknem śnieg. Najwyraźniej odpoczywa. Tak, odpoczynek. Ten psychiczny. Chyba najbardziej pożądana przez ludzi chwila westchnienia. Zazdroszczę mu. Ja prawdopodobnie nigdy nie będę w stanie tak naprawdę odpocząć… To za bardzo boli. Otrząsnąłem się i jak najszybciej odwróciłem wzrok od mężczyzny. Potrzebuję jeszcze trochę siły i energii, nie mogę już na starcie się dołować.
 Tuż przy barze dostrzegłem nastolatka, który namiętnie próbował flirtować ze- starszą o niego o dobre kilka lat- kelnerką. Uśmiechnąłem się pod nosem. Pamiętam, kiedy byłem dokładnie taki sam. Wtedy wszystko było tak łatwe i bezproblemowe. Zupełnie przeciwne do tego, co jest teraz. Paradoks, prawda?  Najpierw nie mamy żadnych zmartwień, żyjemy jak lekkoduchy, a potem wszystkie możliwe problemy zwalają się nam na głowę…
            -Już jestem- wzdrygnąłem się lekko na dźwięk twego głosu. Brutalnie wyrwałaś mnie z mojego prywatnego świata refleksji, więc nie mogło się obyć bez takiej reakcji. Podniosłem się szybko z zajmowanego miejsca, patrząc na ciebie głodnym i spragnionym wzrokiem.

Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam, aby twoje spojrzenie było tak intensywne. Wręcz prześladowcze. Zadrżałam w duszy, zaciskając mocno zęby, by nie pozwolić grymasowi strachu i bólu wypełznąć na widok. 

-Dziękuję ci, że przyszłaś…- wykrztusiłem z trudem, obserwując w jaki sposób zajmujesz wyznaczone dla ciebie miejsce. Nie mogłem nasycić oczu twym widokiem, gdyż ciągle potrzebowałem więcej i więcej. Byłem tak blisko, aby cię stracić, a teraz ty byłaś tak blisko mnie… Moje zmysły zaczęły wariować. Wszystkie kontrolki rozbłysnęły czerwonym światłem, a w głowie rozbrzmiewał alarm, który boleśnie mnie ogłuszał.

Nadal stałeś nade mną, co warto zaznaczyć. 

Tak, dopiero po dłuższej chwili zdałam sobie sprawę, że nadal stoję jak ten ostatni przygłup. Usiadłem zażenowany, czując, jak czerwienię się na twarzy. To chyba mój pierwszy raz, kiedy miałem okazję zalać się tak krwistym rumieńcem. Speszyłem się, odwracając od ciebie wzrok. Co ty ze mną robiłaś?

Coś, czego wcale nie chciałam. Nie prosiłam się o to, uwierz mi.

-To też moja sprawa- odparłaś pewnie, unosząc wzrok znad karty menu.- Jakbyś nie zauważył ta sprawa dotyczy również mnie, więc nie rozumiem twojego głupkowatego zachowania- podkreśliłaś wyraźnie każde słowo, odkładając na bok kartę deserów.
-Po prostu nie mam pojęcia, jak mam się zachowywać w twoim towarzystwie…- jakim cudem usta rozwiązały mi się do tego stopnia, że byłem w stanie powiedzieć to na głos?
-Sam doprowadziłeś do tej beznadziejnej sytuacji- odpowiedziałaś ozięble jak jeszcze nigdy dotąd. Czułem jak mój żołądek się przewraca. Przełknąłem głośno ślinę, patrząc na ciebie z przerażeniem. Czułem się jak karaluch, na którego ktoś idzie z packą, a on sam został zaprowadzony w ślepy róg.
-No tak…- spuściłem wzrok, skubiąc nerwowo swoje paznokcie. I co dalej? Jak rozwiązać ten problem? Jak w ogóle zacząć? Od czego? W jaki sposób przełamać ten strach, zażenowanie i zakłopotanie, by w końcu przejść do sedna?
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- przed nami, jak spod ziemi, wyłoniła się młoda kelnerka w biało-czarnym trykociku roboczym, która szczerzyła w naszą stronę swój firmowy, lekko sztuczny uśmiech.
-Jeszcze się zastanawiamy- odpowiedziałaś łagodniej, dając znać kelnerce, że w tejże chwili powinna się po prostu oddalić i cierpliwie czekać na nasze zamówienie, które na dobrą sprawę mogło w ogóle nie dojść do skutku.- I co? Co masz mi do powiedzenia?- domagałaś się, rzucając we mnie swym chropowatym tonem głosu, który rozlewał w moich żyłach truciznę paraliżującą.- O ile dobrze pamiętam, to ty domagałeś się naszego spotkania. Przyszłam i co? I zamierzasz tylko milczeć?
-A co mam ci powiedzieć, do cholery?!- nie wytrzymałem. Jej głos, który oskarżał mnie o najgorsze zbrodnie ludzkości, był niczym żyletki wbijane kolejno w moje serce. Nie dość było mi bólu? Musiałem jeszcze czuć? Po co? O stokroć bardziej wolałbym być bezdusznym, zimnym i nic nieczującym osobnikiem.
-Cokolwiek- wyszeptałaś, tym razem ofiarując mi nieco bardziej łagodny wzrok niż przedtem. Twoje duże, okrągłe oczy zapłonęły pytajnikami i z całą pewnością odzwierciedlało to samo, co tkwiło również w moich tęczówkach. Obydwoje zgubiliśmy się w odmętach własnego serca. Obydwoje zabrnęliśmy za daleko. Obydwoje nie wiedzieliśmy, co teraz robić…
-No właśnie, sama nie wiesz czego oczekujesz, więc ode mnie także nie chciej cudów…- burknąłem pod nosem, zakładając ręce na piersi. Przez chwilę wymienialiśmy ciągłe spojrzenia, gdzie z sekundy na sekundy gościło coraz więcej zaniepokojenia i zmartwień, co dalej z nami? Co dalej z naszą rodziną?

Chyba właśnie tu był nasz czuły punkt. Zarówno ty i ja wiedzieliśmy, że jesteśmy na siebie skazani, poprzez osoby, które kochamy. Nie możemy przed sobą uciec ani o sobie zapomnieć…

-Ja niczego nie zrobiłam- wycedziłaś przez zęby, jakbyś chciała wybronić się przed wszystkimi wrogimi myślani w twojej głowie.- To wszystko twoja wina! To wszystko przez ciebie!- wrzasnęłaś na głos, po czym szybkim krokiem wyszłaś z kawiarni, gdzie wszyscy zgromadzeni tam ludzie, odprowadzali nas zaciekawionymi wzrokami.
-Julka!- krzyknąłem za twoimi plecami, starając się  -z niemałym trudem- cię dogonić. W dziwny sposób cię rozumiałem. Nie wiedziałem dlaczego. Nie miałem pojęcia, kto obdarzył mnie takim doświadczeniem życiowym, aby zrozumieć, lecz rozumiałem. Zdawałem sobie sprawę, co musisz czuć i jak bardzo cię to boli, toteż nieobce mi było źródło tego postępowania.- Zaczekaj na mnie! Jula!
-Zostaw mnie! Daj mi spokój, rozumiesz?!- nadal uciekałaś, wydając z siebie ciche jęki szlochu.
-Zniknij z mojego życia raz na zawsze!- pokrzykiwałaś słabo, gdy zdołałem cię już dogonić. Każde twe odepchnięcie czy wyraźny znak, że nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia, był niczym każda osobna żyletka wbijana w moje serce. A nie powinno tak być. Nie powinniśmy ze sobą naprawdę walczyć czy doskakiwać wzajemnie do gardeł.

Znam sprawczynię tego, co się z nami działo. To ONA.

Myślimy o tym samym, prawda?

Prawdopodobnie tak. 

To wina tej zmory, która nie dawała spać. Nie pozwalała jeść. Przypominała z każdym oddechem, że jest obecna w moim codziennym życiu w każdej sekundzie marnego życia ludzkiego na Ziemi w moim wykonaniu. Kłuła mnie w serce. Ciągle dokuczała. Dawała do zrozumienia, że jest potężniejsza ode mnie. Nie pozwalała zapomnieć, że stałem się nią. 

Głos ci się łamie…

Nie umiem mówić o tym inaczej. Przegrałem walkę o swoje życie, rozumiesz?

Wiem, że będzie to marne pocieszenie, lecz nie byłeś sam z tym, co cię przytłaczało. Też byłam chora. Tak samo, jak ty. W takim samym stopniu. 

Masz rację, to marne pocieszenie…

-Julia- warknąłem stanowczo, unieruchamiając cię swą siłą. Uspokoiłaś się na moment. Oddychałaś niemiarowo, łapczywie chwytając chlusty powietrza w swe płuca.- Popatrz na mnie- wykonałaś moje polecenie.
-Strasznie mi trudno, Andreas- wyłkałaś, patrząc na mnie zaczerwienionymi od łez oczyma.- Ja już chyba dłużej tak nie umiem….
-Ja wiem, wiem- odezwałem się. Głos znowu mi się łamał. To nie do wytrzymania.- Powiedz, chcesz, abym odszedł już na zawsze? Chcesz tego najmocniej na świecie?- czułem jak wbijałem boleśnie palce w twe kościste ramiona. Ty jednak nie czułaś bólu fizycznego, a przynajmniej tak wywnioskowałem po braku grymasu bólu na twojej twarzy.
-Nie, nie chcę, Andreas- wyszlochałaś żałośnie, wtulając się w mój tors. Tak, jakbyś wstydziła się prawdy.- Chcę, żebyś został. Żebyś był ze mną i naszą rodziną. Pragnę, aby wszystko było po staremu…- bełkotałaś niezrozumiale.
-Ale zdajesz sobie sprawę, że nigdy nie będzie jak dawniej?- przyznałem z bólem. W końcu to ułatwiłoby wiele spraw…
-Co teraz, Andreas?- z uwagą patrzyłaś na moją przygaszoną twarz.- Co z nami? Co z naszą rodziną? Będziesz umiał ominąć to, co się przydarzyło?
-Nie, nie będę umiał. To niemożliwe…- odparłem szczerze, nie odrywając wzroku od twych dużych, ciemnych tęczówek.- To… to… nie. Nieważne.
-Andreas!- krzyknęłaś, chcąc przywołać mnie do porządku.- Do cholery jasnej, ogarnij się! Ta chora sytuacja dotyczy również mnie! Mam prawo wiedzieć wszystko!
-To wiele dla mnie znaczyło!- wybuchłem nieoczekiwanie. Spojrzałem potem na twą skamieniałą twarz, z której uleciały wszystkie kolory. Westchnęłaś, nie wiedząc, co powiedzieć. Paraliżujący jad rozlał się w twoim krwiobiegu. Stałaś nieruchomo blisko mnie. Drżałaś.- Ledwo przeszło mi to przez gardło, ale jeśli chciałaś wiedzieć, to już wiesz…- wybełkotałem pod nosem, lustrując twą sylwetkę ze współczuciem, jak i rozżaleniem. Kilka sekund, podczas których nasze twarze zbliżały się do siebie, ciągnęły się w nieskończoność. Było tak blisko, a zarazem daleko. Każdy ruch był nieśmiały, pełen bólu, ale i przemawiała przez niego namiętność, pomieszana z dziwnym pragnieniem, którego nie rozumieliśmy.
-Nie!- przerwałaś trans, w który zapadliśmy nieświadomie. Odsunęłaś się ode mnie, posyłając mi rozpaczliwie spojrzenie.- Musisz… musisz...- niby uspokoiłaś płacz, lecz szloch nadal był obok ciebie.- Musisz wrócić do domu. Nie mam pojęcia, co mówić rodzicom, a wszyscy się martwią…- przytaknąłem niemo, obserwując jak powoli znikasz za zakrętem. Znów było tak blisko. Znów omal nie zrujnowaliśmy sobie życia i psychiki na nowo. Znów oddaliśmy się instynktom bez reszty. To błąd. Szaleństwo. Obłęd. Jedno było pewne. Z jednym się zgadzałem. Muszę wrócić do domu. I co? Jak żyć z tobą pod jednym dachem, wmawiając wszystkim, że wszystko jest w jak najlepszym porządku?

~~

            Kiedy kogoś kochamy ze wzajemnością, staramy się być razem i kiedy uśmiech ukochanego jest naszym uśmiechem, dwie odrębne dusze stają się jednością. Jedna wie doskonale, co drugiej w duszy gra. To nie stanowi żadnego problemu. Jesteśmy wobec siebie nadzy. Pod względem duchowym, oczywiście. Obdarci z jakichkolwiek ukrytych emocji, uczuć, utrapień i długo można by wymieniać i wymieniać, lecz nie o to teraz chodzi. Nie da się ukryć tego przed ukochany. Nasze zgryzoty są zgryzotami  naszej miłości, które dzielimy na pół i wspólnie rozwiązujemy. 

Wiedziałam to!

W teorii być może jesteś dobra. Musisz poznać tajniki praktyki…

Chciałam mu powiedzieć. Marzyłam o tym. „Gregor zdradzam cię z własnym bratem, całując się z nim po kątach”? Dobrze wiesz, że na to nie mogłam sobie pozwolić…

            -Długo to będzie jeszcze tak wyglądać?- spytałaś, patrząc jak Gregor pakuje kolejne rzeczy do ogromnej, czarnej walizki ze srebrnymi wstawkami na bokach.

-Jak?- oderwał się od pakowania, skupiając na tobie całą swą uwagę. Usiadł obok ciebie na hotelowym łóżku, nie odrywając od twej postaci zainteresowanego, ale i zmartwionego wzroku. Wyczuł. Na twoje nieszczęście wyczuł, że coś nie jest tak, jak powinno…
-No, tak…- wzruszyłaś ramionami, skinieniem głowy wskazując na walizkę, leżącą na podłodze.- Spotykamy się na szybko, wszystko odbywa się tak, jakbym była tylko twoją kochaną i nic więcej. Potem wyjeżdżasz, co rozumiem, bo to twoja praca, ale źle się z tym czuję… Męczy mnie to, rozumiesz?- nadal na niego nie patrzyłaś.
-Rozumiem- przyznał ze zrozumieniem w głosie, obejmując cię ramieniem.- To niedługo się skończy, obiecuję- z wyczuciem gładził twoje ramię.- Ale nie o to chodzi. Jest coś jeszcze. Co się stało, Julio?
-Nic się nie stało- odparłaś, patrząc mu w oczy dziś pierwszy raz. Próbowałaś się nawet uśmiechnąć na przymus, lecz nie wyszło przekonująco.
-Julio, przecież widzę- drążył dalej swoje. W jego spojrzeniu coś się zmieniło. W czekoladowe tęczówki wstąpił chłód. W aksamitnym dotychczas barytonie, pojawiły się chropowate grudy. Wyprostowałaś się , nie przerywając kontaktu wzrokowego z Austriakiem.
-A ja przecież mówię, że nic się nie stało- powtórzyłaś stanowczo, dając Austriakowi do zrozumienia, że w ten sposób nic nie zdoła wskórać.
-Kochanie, powiedz mi- na chwilę wrócił „stary, dobry Gregor”.- Kocham cię i dobrze o tym wiesz. Nie bój się. Tak łatwo mnie od siebie nie odstraszysz- błysnął uśmiechem niewinnego chłopca, po czym wykonał zdecydowany ruch, chcąc cię pocałować, lecz ty, ku zdziwieniu wszystkich, gwałtownie odwróciłaś głowę w przeciwną stronę.

Nie wiem czemu, przysięgam. Nadal kochałam go jak głupia, lecz coś mnie przyblokowało…

W pokoju zapanowała grobowa cisza. Wstałaś na równe nogi, stojąc nieruchomo tyłem do Gregora. Twe oczy pokryły się warstwą łez, natomiast Austriak siedział z kamienną twarzą w tym samym miejscu, zaciskając pięść na buraczkowej, satynowej pościeli.
-Gregor…- wyjąkałaś cichutko, nie ruszając się nawet o krok.
-Julia- odparł twardym jak skała głosem.- Wyjdź stąd.
-Że co?!- pisnęłaś cienkim głosikiem.- Gregor, niczego przed tobą nie ukrywam. Kocham cię i to nigdy się nie zmieni- potok słów wypłynął z twoich ust.
-Julio, opuść ten pokój- był nieugięty i chłodny jak lód w każdym słowie, które powiedział.
-Ale…- jęknęłaś bezsilnie.
-Wyjdź- uciął drażliwie, co ostatecznie skłoniło cię do opuszczenia hotelowego pokoju Gregora.

„Odciski naszych palców na życiu innych,
nie znikają…”

……………………………………..
Witam, witam! ;
 Nareszcie piątek, nowy rozdział i dwa dni wolnego od szkoły! ;D A jak trzymają się Ci, dla których również był to pierwszy tydzień po feriach? :) 
Co do rozdziału... Zauważyłam, że dla wielu osób coraz bardziej intrygującą postacią staje się Gregor. Cieszy mnie to i to nawet nie wiecie jak bardzo! A teraz? Jak myślicie? Co będzie dalej z naszymi bohaterami? 
Czekam na Wasze spekulacje i domysły niecierpliwie i ślę oczywiście wiele, wiele buziaków i uścisków! ;* Do następnego, Miśki! ♥ 

15 komentarzy:

  1. No no,jestem zaskoczona :)
    Spotkaniem Julki i Andreasa,które przypominało raczej spotkanie kochanków a nie rodzeństwa.
    Czuję jakby oboje byli chorzy,nie wiem czemu...albo obarczeni tym,co się między nimi stało
    Gregor zachował się według mnie jak dziecko czyli "nie powiesz mi to wyjdź" jakby w grę wchodziła jakaś zabawka.
    Może to desperacja?
    Bajeczny rozdział 💎
    Z niecierpliwością czekam na następny ❤
    Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam po prostu zielonego pojęcia co ci tutaj kochana napisać :C
    Julka, Andreas? coś zupełnie innego łączy tą dwójkę. I coś czuję, że nie tylko ze strony Welliego
    A co do Gregora... nie rozumiem tego typa :C
    Tak zareagował, bo nie chciała go pocałować? No chłopie, moja dzida czeka XD Pamiętaj! XD
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem :)
    Kochana, no cudny rozdział! ;* Zaczytałam się ^^
    No to się nam porobiło...
    Chciałam tej konfrontacji, czekałam na nią, ale nie myślałam, że będzie aż tak dziwna.
    Oboje zachowują się nie do końca dobrze. Julia chciałaby wszystko zatrzeć, natomiast Andi jakby chciał stworzyć głębszą relację ze swoją siostrą.
    Brzmi totalnie absurdalnie. Dlatego jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy.
    A ta końcówka..
    Dziwne zachowanie Gregora i nie do końca mi się spodobało. Chyba już tak będzie, że w pewnych momentach zyska moją sympatię, potem trochę straci.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się :3
    Ten rozdział jest genialny!
    Naprawdę wiele się w nim wydarzyło:
    Dziwne spotkanie rodzeństwa (chociaż inne nie mogło być) pokazało nam jak oni bardzo się różnią. I chociaż postawa Andreasa jest ciężka do zaakceptowania to jest mi go ogromnie szkoda. Czuje się wyalienowany ze społeczeństwa przez to, co czuje.
    Jeszcze dziwniejsze zachowanie Gregora bardzo mnie zaalarmowało. Czyżby on coś wiedział? Domyślał się czegoś? A może to jego jakieś dziwne humorki? A jeśli Schlierenzauer rzeczywiście kocha Julię to powinien był inaczej postąpić... no ale przynajmniej jest ciekawie.
    Czekam już na kolejny z utęsknieniem!

    Buziaki,
    British Lady ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie jestem z komentarzem. Wiem zaniedbałam się, bardzo za to przepraszam.
    To, co się dzieje nie mieści mi się w głowie. Tyle zwrotów akcji. Dziewczyno, ale ty masz talent! To opowiadanie to mistrzostwo i bardzo dziękuję, że go piszesz. Kocham go i z każdym rozdziałem zaskakujesz mnie coraz bardziej.
    Relacje pomiędzy rodzeństwem są co najmniej dziwne. Anders zachowuje się bardzo nienaturalnie. Ten pocałunek? Co to było? Zawsze wydawało mi się, że ta zazdrość i niechęć do chłopaków Julki jest czymś dziwnym, taką tykającą bombą, ale nigdy nie spodziewałam się takich obrotów spraw i ta choroba... Cóż przyszły lekarz ma wielki problem, bo nie wie, co Ty tam wymyśliłaś :D
    Julka... Cóż zawsze wydawało mi się, że jest w porządku, ale w tym rozdziale jej zachowanie w jakimś stopniu mnie zaniepokoiło. W jej zachowaniu też jest coś dziwnego, nienaturalnego, a ja nie wiem, co. Moim zdaniem powinnaś opowiedzieć o wszystkim komuś z rodziny, a nawet Gregorowi. To by pomogo i jednocześnie wszystko popsuło.
    Gregor... Ach ten Gregor... Mam do niego słabość w tym opowiadaniu.Intrygująca postać. On kocha Julkę jestem tego pewna, ale wydaję mi się, że to zachowanie w końcówce miało swoje drugie dno. Może on myślisz, że ona go zdradza lub jest zły, że nasza Julka nie potrafi mu zaufać? Tyle pytań i brak odpowiedź.
    Rozdział cudowny, jak i wszystkie poprzednie. Wiesz, że kocham wszystko, co wyjdzie z twoich rąk? Pewnie, że wiesz, ale napiszę to jeszcze raz. Kocham wszystko, co wyjdzie z twoich rąk.

    Pozdrawiam,
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem i ja! ♡
    Jejciu... kochana, nie wiem naprawdę jak ty to robisz, ale po każdej lekturze twojego cudeńka mam coraz więcej w głowie sprzecznych myśli... Ale to chyba dobrze, bo to jest cholernie intrygujące ^^ Tyle razy cię chwaliłam, więc pewnie nie zdziwię cię, jeśli dzisiaj znów cię pochwalę, bo rozdział jest genialny!
    Matko jedyna, co tu się wyrabia?! Tyle zwrotów akcji... no, jestem pod wrażeniem.
    Julka i Andreas. Tutaj mam tak wielki znak zapytania, że na kartce by się nie zmieścił. Ich relacja jest... dziwna, chociaż to raczej za mało powiedziane. Totalnie jej nie rozumiem, bo to, co między nimi się dzieje, wykracza chyba poza ramy normalności pomiędzy rodzeństwem. Nie wiem, nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale naprawdę coraz bardziej mnie to wszystko niepokoi.
    No i Gregor. Kolejny człowiek zagadka. Dzisiaj również mnie zaskoczył, chociaż nie wiem, czy to pozytywne wrażenie... Jest niesamowicie intrygującą postacią, ale mam wrażenie, że coś ukrywa, wie coś więcej niż inni.
    Czekam na kolejne cudeńka! ♡
    Mój pierwszy tydzień po feriach to po prostu droga przez mękę :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mogłaś zrobić coś takiego? :o Urwać w tym momencie? :o Chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału! Musisz go dodać teraz, zaraz! :D
    Kochana, rozdział jak zawsze na bardzo wysokim poziomie. Zastanawiam się, dlaczego wszystko, co wypłynie spod Twoich paluszków jest tak doskonałe... To chyba ta humanistyczna dusza. ;)
    Nie wierzę, że Julia i Andi tak ślepo brną w to, co jest między nimi. To nie jest normalne... Cieszę się, że Julka zgodziła się na spotkanie z bratem, bo przecież to jest jej BRAT i muszą sobie wszystko wyjaśnić. Tylko... tak de facto wyjaśnili sobie niewiele, a na dodatek znów doszłoby do czegoś... złego. Tak, bo pocałunek z bratem czy siostrą nie jest niczym dobrym. :( Dla Andiego ten pocałunek coś znaczył, nie był obojętny... dlatego jestem strasznie ciekawa, co siedzi w tym chłopaku.
    Wydaje mi się, że nasi bohaterowie bardzo się pogubili, ale tylko jedno z nich potrafiło zachować w miarę trzeźwy i racjonalny umysł. Jeżeli Julia nie weźmie tej sytuacji w ryzy, to nie wiem jak się to skończy. :(
    A Gregor? :o Rozczarował mnie. W głowie mam mnóstwo znaków zapytania. Dlaczego wyrzucił Julkę z pokoju? Może pomyślał, że go nie rozumie... Że jest kobietą, dla której musiałby zrezygnować ze swojej największej pasji i go to przytłoczyło? Chociaż, gdyby faktycznie tak bardzo kochał naszą bohaterkę to rzuciłby dla niej wszystko... Naprawdę nie wiem, co nim kierowało... Jednakże rozumiem rozważania Julki. Och, to wszystko jest takie ciężkie... A na dodatek Ty urwałaś w takim momencie! :D Dzięki, Klaudio! ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
    Kocham! ♥ ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem
    Rozdział oczywiście świetny!
    Przebieg spotkania Andiego i Julii... Nie przypomina takiego zwyczajnego spotkania siostra - brat. Tą dwójkę łączy jakaś dziwna więź.
    Co do Gregora. Zawiodłam się na nim. Czemu wyrzucił Julkę z pokoju?
    Czekam na następny
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, heej ;*
    Bardzo mocno przepraszam Cię za poślizg, ale w szkole nie ma zmiłuj xd

    Co do rozdziału to oczywiście cuuudo! <3
    Kurcze,tak mnie intryguje sytuacja Julki i Andreasa!
    Może oni na prawdę nie są tym tym rodzeństwem xd
    Czekam z niecierpliwością aż coś się wyjaśni :d
    Gregor... Co to miało znaczyć?! Zachował się jak... prostak xd w jego przypadku użyłam innego określenia, ale ja nie przeklinam xd

    Kochana, czekam na ciąg dalszy!
    Jeśli masz chęci to zapraszam do Majki i Petera na dwójeczke:
    http://there-is-this-girl.blogspot.com/2016/02/rozdzia-2_6.html?m=1

    Trzymaj się! <3
    Pozdrawiam, Camille

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, jestem. :)
    Rozdział jak zwykle świetny, ach! ♥
    Znów powiem to samo: strasznie szkoda mi Andreasa, to co się z nim dzieje... To nieodpowiednie co myśli o swojej siostrze, czego chce, ale... on nie ma na to wpływu.
    Julka też zaczyna się zachowywać inaczej.
    A Gregor mnie zawiódł, ostatnio pisałam, że go polubiłam, ale teraz... Nie wiem, nie mam pojęcia.
    Czekam na kolejny
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Totalnie nie rozumiem reakcji Gregora. Najpierw tak troskliwie wypytuje, nakłania Julkę, żeby mu powiedziała, co ją gryzie, a kiedy swoim zachowaniem dziewczyna potwierdza, że faktycznie coś jest nie tak, każe jej wyjść z pokoju. A poza tym te szybkie spotkania w hotelach... Nie jestem pewna, na ile szczere jest to jego "kocham cię". I hmm... To nie jedyna rzecz, jakiej tutaj nie jestem pewna. Co ma znaczyć zachowanie Julki wobec Andreasa? Co ma znaczyć to mówienie o tym, że ona też była chora? Naprawdę możemy się tutaj spodziewać romansu między rodzeństwem? Bo wygląda na to, że nie jest to tylko jednostronna fascynacja ze strony Andreasa. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na nowy rozdział.
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana, nie wiem co mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie, ale wiedz, że jest mi ogromnie przykro z powodu braku mojej aktywności na tym blogu. Obiecuję, że teraz będę na bieżąco wszystko czytać i komentować. Masz moje słowo!
    Kocham to opowiadanie. Jest takie inne, zarazem bardzo wciągające i dostarczające mnóstwo emocji.
    Rozdział, no cóż, wspaniały!
    Nie wiem, co mam myśleć o Andreasie i Julii. Przecież to jest rodzeństwo! No chyba że jednak nie są prawdziwym, rodzonym rodzeństwem.
    Jeśli chodzi o Gregora to mam mieszane uczucia, co do jego postaci w tym opowiadaniu. Ogólnie nie darzę go jakąś wielką sympatią, ale w tym opowiadaniu z początku wydawał się być spoko gościem, ale teraz? Dziwnie się zachowuje.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem, jestem ! :D
    Przepraszam, że dopiero teraz tutaj pisze i nadrabiam, ale ta szkoła ... na szczęście już tydzień i ferie ;)
    Ale na temat xd
    Nie ogarniam reakcji Gregora, nie rozumiem go już w ogóle. Najpierw z troską pyta Julię, dlaczego jest taka smutna, ona mówi, że ma jakiś problem, a ten jeb - wyprasza ją z pokoju .. no co za Schlierenzauer xD A Andreas i Julka ... ich relacje między sobą ... czy aby na pewno to brat i siostra ? :D
    Czekam na następny, bo robi się coraz ciekawiej :*
    Buziaki niunia ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć!
    Coraz bardziej mnie to wszystko interesuje. Jak rodzeństwo może się tak zachowywać? Ja wiem, że różne rzeczy się zdarzają, ale dla mnie jest to niepojęte. Wychodzi na to, że to nie tylko Andreasa ciągnie do Julki, ale i dziewczynę do niego. Na szczęście potrafi się jeszcze opanować, ale jak długo jeszcze wytrzymają w tej sytuacji?
    A Gregor? Co on odstawił? Jaki miał powód, żeby tak potraktować Julkę? Chyba, że podejrzewa ją o zdradę...
    Trzeba czekać co się dalej wydarzy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie rozumiem o co chodzi Gregorowi. Najpierw taki milutki, kotku, kochanie, a potem ją wyprosił. I to w sumie bez powodu... Nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale zachował się bardzo nieładnie. Tak jakoś... nieadekwatnie do sytuacji.
    Natomiast to, co zaczyna się dziać między Julką i Andreasem powoli mnie lekko przeraża. No bo to nie jest normalne, żeby rodzeństwo tak do siebie ciągnęło. Nadal nie wiem (może to moje niedopatrzenie) czy oni są biologicznym rodzeństwem, czy może jakimś przyszywanym. Jeśli to drugie, to jeszcze mogę to zrozumieć. Ale jeśli rodzonym... łeh! Aż mi się niedobrze robi. Poza tym do tej pory tylko Andreas zachowywał się dziwnie, a teraz o mało co i Julka nie zgodziłaby się na pocałunek. A to już chyba o czymś świadczy. Mam mętlik w głowie;D
    Czekam na kolejny! ;**
    I zapraszam do siebie na nowy;)

    OdpowiedzUsuń