piątek, 29 stycznia 2016

16. „Nikt by nie wytrzymał z czymś takim.”



             
-Gregor to naprawdę świetny facet- kiedy wszystko już ucichło, emocje opadły, każdy wiedział już na czym stoi, a Gregor grzecznie się z tobą pożegnał, nawet ojciec stał się jakby lżejszy na duszy. Poklepał cię lekko po ramieniu, wysilając się nawet na sympatyczny uśmiech. Odwzajemniłaś krzywo ten gest, choć tak ciężko było ci skłonić się ku temu.- Świetny wybór, córcia!
- Spokojnie, długo z nią nie wytrzyma -  do konwersacji włączył się Oscar, który w tej chwili cwanie szczerzył zęby .- Nikt by nie wytrzymał z czymś takim.
- Oscar, chodź i przynajmniej się do czegoś przydaj - zagrzmiała mama. -  Zanieś, proszę, naczynia do kuchni i włóż je do zmywarki.
- Haha, lamus - na kanapie rozsiadła się Victoria, która również cały wieczór zachwycała się Gregorem.
- Co z Andreasem? - na dźwięk mego imienia, drgnęłaś mimowolnie. Odgarnęłaś włosy z twarzy, chcąc zyskać jeszcze trochę na czasie. Każdy ułamek sekundy był na wagę złota. -Ostro się poprztykaliście- powiedziała Victoria, prostując się na kanapie. Wszystkie spojrzenia padły na jej osobę i nie były to do końca wzroki pełne aprobaty. Przepełnione były raczej irytacją.- No co? Słyszeliśmy wrzaski i nie ma co ukrywać- wzruszyła ramionami, próbując znów obrócić sytuację o 180 stopni.
-Nie wiesz, gdzie on się teraz podziewa?- drążyła dalej mama, będąca tak zaniepokojona, jak jeszcze nigdy dotąd. Przynajmniej ty jeszcze nie widziałaś jej w takim stanie. Jej turkusowe tęczówki lustrowały twą sylwetkę. Spojrzenie, którego była właścicielką,  prześwietlało cię na wskroś. Nie mogłaś znieść tego cholernego wzroku… Czemu stał się tak uciążliwy?
-Owszem, kłóciliśmy się- przyznałaś, wzdychając głośno. Kolejna gra na czas…- Byłam wściekła na Andreasa za to, jak się zachowywał cały wieczór przy Gregorze.
-I dlatego uciekł? Ze złości?- weszła ci w słowo starsza siostra, która dokładnie analizowała każde z wypowiedzianych słów.
-Nie- pokiwałaś przecząco głową i w zasadzie tym razem nie bardzo minęłaś się z prawdą. Nie uciekłem ze złości. Uciekłem, bo… Jak to właściwie nazwać? Czemu uciekłem? Czy ktoś mi może odpowiedzieć na to pytanie?
-Nie zdążyliśmy sobie wszystkiego wyjaśnić, kiedy nagle do Andreasa zadzwoniła Kat. Miała jakiś problem, więc Andreas na złamanie karku popędził właśnie do niej- wyjaśniłaś, kolejny raz dziś naginając prawdę. Ile razy będziesz musiała jeszcze kłamać?- Nie mam pojęcia, co się stało…- dopowiedziałaś, spuszczając głowę.

Nie znałam chwili, kiedy mogłam się złamać. Kłamałam najbliższym mi ludziom prosto w oczy. Przez ciebie…

~~
            Na ciemnej płachcie nieba nierównomiernie porozrzucane były błyszczące gwiazdy, które stanowiły jedynie ozdobę do tego, co znajdowało się w samym centrum nieba. Księżyc. Ogromny. Okrągły. Odbijający jasne światło. Wydawał się być tak majestatyczny, ale zarazem… tak, smutny. Smutny i rozczarowany samotnością, na którą od niepamiętnych czasów był skazany. Gwiazdy były zbliżone wyglądem i wielkością do siebie. Księżyc natomiast był sam. Jedyny. Inny. Może to w nim tkwiła jego wyjątkowość? Przecież gdybyśmy widzieli więcej podobnych księżyców, nie zachwycalibyśmy się w ten sposób tym jednym. Tym naszym. Z drugiej strony, jakiekolwiek  pocieszenia mogły być dla niego bezwartościowe. Co mu po kilku słowach, gdy od zawsze był samotny, przybity własną odmiennością? Zupełnie tak, jak ja. Tak doskonale go rozumiem… Także od samego początku byłem sam. 

Jak to sam? Wychowywałeś się od samego początku w pełnej, szczęśliwej rodzinie. Nie masz pojęcia, co to znaczy być sam…

Nie byłem fizycznie sam. Od zawsze była przy mnie rodzina, nie odbieram im tego. Chodzi mi jednak o coś innego. Nigdy nikogo nie było przy mnie w moim własnym, odmiennym świecie, który stworzyłem. Dopiero teraz to zauważyłem. Dopiero dziś, kiedy poczułem, że ktoś nagle wkroczył do mojego własnego, wyimaginowanego raju. Uświadomiłem to sobie dopiero w chwili, gdy przyssałem się ustami do pewnej brunetki. 

Nie mów tak. Nigdy więcej nie waż się nawet myśleć w ten sposób!

Nawet Kat nie potrafiła być ze mną w ten sposób. Myślałem, że to niemożliwe wpuścić kogoś do własnego świata. Pomyliłem się…

            Zatrzymałem się nagle, dając sobie kilka chwil na złapanie równego oddechu po szybkim marszobiegu, który sobie zafundowałem. Spojrzałem jeszcze raz w górę na srebrną tarczę okręgu na niebie. Byłem jak on. Od zawsze sam, pozostając samotny już na wieki oraz wyjątkowy, w tym złym raczej sensie, poprzez chorobę, na którą zapadłem… Ocknąłem się po kilku minutach, zaglądając tym razem na budynek przede mną. Złapałem ostatni oddech orzeźwiającego powietrza, wchodząc do środka.
            -Katherine…- wyszeptałem, widząc przed sobą postać drobnej blondynki, która na mój widok wyraźnie się rozbudziła.
-Andreas?- wykrztusiła sennie.- Wiesz która jest godz…
-Ciii…- zasłoniłem jej usta palcem, patrząc na nią ckliwie.- Nie mów nic, proszę. Słowa nie są nam potrzebne, bo tak naprawdę to one wszystko komplikują…- zatrzymałem się na chwilę myślami w momencie, gdy wygarniałaś mi kolejne błędy w mojej marnej egzystencji.- Ja… ja… po prostu muszę cię przytulić, Kat- wydukałem ledwo, wtulając ją do siebie, robiąc to nawet mimo jej woli. Przyjemnie było znów poczuć jej zapach i ciepło, które przypominało mi jeszcze chwile, gdy byłem zdrowy. 

Wiem po co do niej przyszedłeś. Chciałeś po prostu poczuć, albo spróbować to zrobić, co dawniej, by przekonać się, że jeszcze nie wszystko jest stracone, prawda?

Dlaczego musisz mnie tak doskonale znać?

-Rozpadam się na kawałki, Katherine…- wychrypiałem.- Nie umiem żyć normalnie…- odsunąłem się od niej, patrząc ciągle w jej błękitne, jak niebo, tęczówki.- Dziękuję…- wyszeptałem ledwosłyszalnie, po czym w ułamku sekundy odwróciłem się na pięcie, chcąc jak najszybciej zniknąć z pola widzenia blondynki.

 ~~

            Nikt nie odbierze mi tego poczucia szczęścia, gdy patrzyłam na mojego wybranka. Mężczyzny, który pokazał mi czym jest miłość i co ona ze sobą naprawdę niesie. To on pobudził wszystkie moje zmysły, kiedy po raz pierwszy wypowiedział słowa: „Kocham cię”. To on sprawia, że chcę być lepsza. To on powtarza mi, że jestem cudowna, choć ja chcę być jeszcze lepsza. Dla niego. Dla nas. To właśnie jego słowa są tymi najcudowniejszymi na całym globie. Ideały podobno nie istnieją. Owszem, zgadzam się z tym. Gregor nie jest ideałem. Jest nerwowy. Porywczy. Często przeklina. Lubi się ze mną kłócić. Mógłby przespać cały dzień. Rzadko kiedy podziela moje zdanie, lecz właśnie te wady i różnice nas dzielące, sprawiają, że miłość nie jest do tego stopnia słodka, aby mnie zemdlić… 

            -Mam wyrzuty sumienia, wiesz?- właśnie spacerowaliście. Ty i on. Och, jakże słodko…

Przestań. Znów zaczynasz tę swoją grę. To on niej wszystko się zaczęło, do cholery! Mógłbyś sobie darować!

Właśnie, to od niej wszystko się zaczęło. Może dlatego tak bardzo ją lubię?

Nie mów w ten sposób, bo tym ranisz nas wszystkich. Już nie tylko chodzi o ciebie i o mnie, lecz o tych, których kochamy…

-Dlaczego?- zwrócił się w twoją stronę, przystając. Park był o tej porze jednym z najpiękniejszych miejsc w miasteczku. Zaśnieżone korony drzew dawały niezwykłą i niepowtarzalną atmosferę. Niedaleko kilkoro dzieci lepiło bałwana, a jeszcze dalej pewna staruszka karmiła ptaki, które zimują. A wśród tego wszystkiego wy. Tylko wy.
-Każdą wolną chwilę, pomiędzy kolejnymi zawodami, spędzasz ze mną…- przyznałaś niechętnie. Wcale nie byłaś jakoś specjalnie rozczarowana tym, iż Gregor poświęca ci tyle czasu. Jednakże pamiętałaś o tym, że on też ma rodzinę. Ludzi, którzy go kochają oraz tęsknią za nim.- Co z twoją rodziną? Co z… Sandrą?- dopytywałaś, nie wymawiając imienia blondynki ze szczególnym entuzjazmem.
-Znasz mój układ z Sandrą- powiedział poważnie, ujmując twą twarz w dłonie.- Nie jesteś moją kochanką, więc nie czuj się z tym źle. Jesteś dla mnie jedyną, rozumiesz, głuptasie?- mimowolnie uśmiechnęłaś się.- W zasadzie... ostatnio myśleliśmy o tym, żeby skończyć tę głupią szopkę z udawaniem, bo ktoś tego od nas oczekuje.
-Naprawdę?- zdziwiłaś się, rozwierając lekko buzię z zaskoczenia.
-Tak- ucałował twoje czoło, zostawiając po sobie na twej skórze elektryczny dreszcz. Coś zaskakującego… Przy nim potrafiłaś nawet zapomnieć, że całowałaś się z własnym bratem, jak gdyby było to coś nic nieznaczącego.
-Przykro mi, ale mam wobec ciebie poważne zamiary, panno Wellinger- uśmiechnęłaś się szeroko jak nigdy dotąd, wtulając głowę w tors Austriaka.- A co z rodzicami? Jestem dorosłym chłopcem. Umiem sobie poradzić w życiu, więc nie muszą się martwić ani też nie muszę wracać do domu na wyznaczoną godzinę policyjną. Bądź spokojna- odnalazł twą dłoń, by po chwili zamknąć ją w uścisku swej umięśnionej dłoni.- Idziemy?- przytaknęłaś niemo głową, ruszając przed siebie powolnym krokiem.
-Co, do cholery?!- wykrztusił Gregor, kiedy nagle w pewnym momencie pewien mężczyzna wpadł z niego w impetem, nawet się potem nie zatrzymując.

„Pewien mężczyzna”… Ta, jasne.

-Wszystko ok?- spytałaś troskliwie, nadal trzymając dłoń Austriaka. W rzeczywistości jednak nie parzyłaś na niego. Wzrok miałaś utkwiony w nieznajomego, który przed chwilą lekko poturbował twojego ukochanego.

Czemu za każdym razem słowo „ukochany” wypowiadasz tak protekcjonalnym tonem?
Bo tak.

Tylko kobietom przysługuje prawo do posługiwania się takim argumentem.

Nie musisz wszystkiego wiedzieć, po prostu…

Ja i tak wszystko wiem, Andreas…

-Tak. Tylko lekko mnie szturchnął- odpowiedział, patrząc za siebie.- Julka, to czasami nie Andreas?- zapytał, nadal obserwując czujnie oddalającą się postać za sobą.
-Nie- wysiliłaś się na rażącą pewność, która nie mogła pozostawić Austriakowi złudzeń.- Andreas jest teraz u Katherine… Pomaga jej…- spuściłaś wzrok na oblodzoną alejkę, ruszając powoli przed siebie. Znów skłamałaś. Teraz jednak przy kimś, kto jasno dał ci do zrozumienia, jak ważna jesteś dla niego. Powiedziałaś, że to nie ja, mimo że tal naprawdę wiedziałaś, iż tym „nieznajomym”, byłem tak naprawdę ja. Kolejnej osobie wcisnęłaś kit z Katherine, choć brzmi on absurdalnie. Jak się z tym czujesz?

Ja sama obróciłam się w jedno, wielkie kłamstwo. Moje życie stało się kłamstwem. Marzenia i plany złudzeniem. Wszędzie fałsz i obłuda. Przez ciebie… To ty mnie do tego zmusiłeś…

„To, jaki styl życia ludzie wybierają
i w kim się zakochują, nigdy nie powinno
być kwestionowane przez innych…”

………………………………………………

Siemaneczko, Kochane! :* 
Taki oto rozdział składam w Wasze rączki. Jaki wyszedł? Tutaj Wam pozostawiam ocenę. :) 
Co ja tu jeszcze chciałam... A! Tak! :) 
Misiaki, tam, gdzie mam zaległości na blogach, obiecuję nadrobić to jeszcze w ten weekend. :) 
Kocham Was, do następnego! :*  

13 komentarzy:

  1. Powiem jedno: Łał! *-*
    Kochana oddaj mi trochę tego twojego talentu! :CCCC
    Siedziałam jak zaczarowana i sama przeniosłam się do świata, którego tutaj stworzyłaś! ♥
    Przepiękne ♥ Naprawdę! <3
    Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny!! <33
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem!
    CUDO! Tak bardzo podoba mi się ten rozdział *-*
    Gregor się zmienia? Jego plany wobec naszej głównej bohaterki ulegają zmianie. To chyba dobrze. Pozostaje jednak Andi. Tu jest trochę gorzej. Zastanawia mnie czemu on tak bardzo przeszkadza swojej siostrze w odnalezieniu swojego szczęścia :|
    Czekam na następny
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :D

    Ooo, łał o.O Jaki rozdział, petarda, na prawdę zaje*bisty ♥
    Gregorek powoli przechodzi taką mini metamorfozę :D To dobrze.! Andi tylko :/ Wkurza mnie xd grr :D
    No, ale już z niecierpliwością czekam na następny ;*
    Buziaki niunia ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się! ♡
    I jestem w szoku... rozdział jest cudowny, pisany przez geniusza. Nie rozumiem tego, co się dzieje z Andreasem... jest trochę wkurzający (a właściwie jego zachowanie), ale również niezrozumiały(???).
    Powala za to przemiana Gregora. Byłabym w stanie wyobrazić go sobie teraz jako ojca trójki dzieci z ogromnym domem, szczęśliwego ze swojego życia i zakochanego na zabij w swojej wybrance. Serio. Taki obraz w mojej głowie się układa.
    Czekam na następny ;*

    Buziaki,
    British Lady ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Melduję się ♥
    Kochana, co ja mogę powiedzieć. Przez piętnaście rozdziałów cię chwaliłam i dzisiaj nie pozostaje mi nic innego, jak także cię pochwalić :D Rozdział jest genialny! Chyba mogę postawić tutaj stwierdzenie, że jeden z lepszych dotychczas :)
    No, jestem w małym szoku, jeśli tak ten stan zawieszenia mogę nazwać. Gregor i zmiany? W takim momencie? Nie spodziewałam się, naprawdę. Ale... to chyba dobrze, co? W końcu każde zmiany niosą za sobą także coś pozytywnego, a w tym przypadku coś takiego na pewno się znajdzie.
    Ale pozostaje jeszcze Andi... nie wiem, co jest z nim nie tak, ale coraz bardziej mnie irytuje. Jego zachowanie. To, że ciągle staje na drodze swojej, bądź co bądź kochanej, siostry, do upragnionego przez nią szczęścia. Mam nadzieję, że jednak w najbliższym czasie chociaż coś drgnie w jego podejrzanym zachowaniu...
    Czekam! ♥
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem, hej :)
    Rozdział genialny, kochana ♥
    Gregor chce się zmienić? Zaskakujące, ale mnie cieszy. To chyba dobrze. Na początku nie byłam do niego przekonana, ale teraz zaczynam coraz bardziej lubić jego postać.
    Za to Andreas... Wszyscy mówią, że denerwuje, ale mnie jest go strasznie szkoda. On sam nie wie co się z nim dzieje! Dlatego ja po części trzymam jego stronę.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    W porównaniu z poprzednim rozdziałem, tutaj jest jakby spokojnie. Jakby, bo przecież nie wszystko jest w porządku. Nic nie jest w porządku.
    Kurcze, co ja piszę?
    Chciałam tylko powiedzieć, że choroba Andreas i to jego życie we własnym świecie, ma wpływ na otaczających go ludzi. Bardzo negatywny wpływ. Julka w końcu zwariuje od tych kłamstw. Sama się w nich pogubi, albo zwyczajnie w nie uwierzy. Wmówi sobie coś i sama wpadnie w podobny obłęd, na który cierpi Andreas. On może pociągnąć ją za sobą.
    To wszystko jest takie dziwne i przerażające.
    Aż boję się myśleć, co jeszcze nam zafundujesz.
    Ale i tak czekam na następny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem :)
    Przepraszam! Głupio mi strasznie, że mnie tu tak długo nie było :( ale już jestem :) i postaram się być zawsze na czas ;)
    Rozdział? Och... Nie ma na to po prostu słów :) perfekcja w każdym zdaniu, słowie... Takie ideały chciało by się czytać w kółko :)
    Andreas... Stał się wkurzający... No nie powiem... Nie sądziłam, że to powiem, ale chyba nadszedł najwyższy czas...
    Zastanawia mnie Gregor... Chciałby się zmienić? Hm... Chociaż... Nigdy nie jest za późno... :)
    No strasznie ciekawię się co będzie dalej ^^
    Pozdrawiam i weny ^^
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, proszę wybacz mi to opóźnienie... :( Ale zbliża się szkoła (niestety)i muszę się znowu wziąć w ryzy. :)
    Ale nie jestem tutaj po to, żeby się żalić. ;)
    Kochana, rozdział jest doskonały, cudowny, perfekcyjny... no, mistrzostwo świata normalnie! :) Podoba mi się jak nie wiem co! :D
    Gregor naprawdę jest mile widzianym gościem w domu państwa Wellinger. Nie dziwię się, bo podczas kolacji okazał się naprawdę sympatycznym chłopakiem. :)
    A Julka? Trudno jest kłamać w oczy swoim bliskim, ale co jeśli do dotyczy równie bliskiej nam osoby? Tak naprawdę nie wiem, czy dziewczyna zrobiła dobrze oszukując rodziców, czy może lepiej byłoby, gdyby powiedziała im prawdę... Wiem jednak, że zrobiła to, co podpowiadało jej serce. Oczywiście możemy spekulować, co by było, gdyby powiedziała rodzicom o pocałunku Andreasa, ale to chyba nie o to chodzi. Andi potrzebuje pomocy i teraz tylko to się liczy.
    Nieświadomie Julka nie oszukała rodziców w 100%, bo Andreas rzeczywiście zjawił się u Kat. :) Wiesz, co mnie urzekło? Że Andreas nie dopuścił się desperackiego pocałunku, ale po prostu poprosił o to, by mógł ją przytulić. To było przepiękne... :) Jestem niesamowicie ciekawa, co czuje Kat. Czy nadal jest na niego tak zła? Czy nadal go kocha? Jestem ciekawa każdej kwestii, wiążącej się z tą dwójką. :)
    Gregor urzekł mnie podczas kolacji, ale spodobał mi się także, podczas ich spaceru w parku. Był taki subtelny i czuły. Myślę, że jeśli ma tak poważne planu w stosunku do Julki, jak mówi, to chyba powinien jak najszybciej zakończyć tę farsę z Sandrą. Myślę, że to wzbogaciłoby ich związek. :)
    Jestem strasznie ciekawa, co kieruje zachowaniem Andreasa. Tzn. wiem, że chodzi o jakąś chorobę, ale dlaczego Wellinger tak nie lubi Schlierenzauera?
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ♥ DODAWAJ SZYBCIUTKO! *.* ♥ ;*
    Kocham! ♥
    Ściskam c(*_*c)
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana przepraszam za spóźnienie :(
    Odpoczywałam po Studniówce a teraz znalazłam czas aby nadrobić :(
    Kochana,czytałam ten rozdział oczarowana...oddaj mi trochę talentu błagam 😃
    Welli po prostu mnie irytuje coraz bardziej w każdym rozdziale :D
    A Gregor?zaskakuje mnie :) i to bardzo
    Kochana wybacz za tak krótki komentarz :/
    Z niecierpliwością czekam na nn ❤
    Buziaki 😚

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem :)
    Kochana, rozdział oczywiście bez dwóch zdań wspaniały!
    Trochę się zgadzam, że życie Julki stało się jednym wielkim kłamstwem. Z każdym rozdziałem pojawia się taka niezbyt wygodna dla niej sytuacja, aż ciekawa jestem co będzie w kolejnym.
    Dobrze, że nie powiedziała rodzicom prawdy. Ta chwila nie jest chyba najlepsza i oboje muszą przyjąć to na zimno.
    W końcu mogę powiedzieć, że przez Gregora się uśmiechnęłam, kiedy powiedział, iż planują skończyć z Sandrą tę szopkę. Jakoś zyskał przez to dużo u mnie. I jeszcze w to, jak podczas spaceru zwracał się do Julii. Ta słodko. Do tej pory tego nie wypatrywałam.
    No szkoda mi Andiego. Biedny jest. Potrzebuje pomocy, ale też takiego wsparcia. Chyba podbudowałoby go to.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Cały czas mówią, że Gregor jest taki świetny, a ja nie wiem czemu w sumie;D Wiem, że to nie jest opowiadanie o nim i ważniejsi są Andreas i Julia, ale fajnie byłoby przeczytać coś więcej na temat Gregora, żebyśmy mogli naprawdę go poznać.
    W sumie rozumiem czemu Julka skłamała i nie powiedziała prawdy rodzinie, ale nie rozumiem czemu oszukała Gregora. Mogła powiedzieć - tak, to był Andreas - i koniec sprawy. Może to szok spowodował to małe kłamstewko? Ale w sumie nie ma tragedii, nic strasznego się przecież nie stało. Tylko ciekawa jestem czy te maleńkie kłamstewka nie pociągną za sobą jakiś większych. Także czekam na kolejny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, dlatego muszę pod tym napisać to, co chodziło mi po głowie po jego przeczytaniu - wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! Wiedziałam, czułam już na samym początku, że Andreas mówi o Julce tak, jakby była obiektem jego westchnień, a nie po prostu siostrą. Zastanawiam się tylko, czy tą jego "chorobą" jest właśnie to dziwne uczucie do Julki, czy to coś poważniejszego, z czego to uczucie wynika. Jestem tak szalenie ciekawa, że nawet sobie tego nie wyobrażasz.
    Dalej nie rozumiem tej relacji Gregora i Sandry. Naprawdę Julce nie przeszkadza to, że ona dalej jest obecna w jego życiu? W ogóle ostatnio, gdy Sandra pojawiła się w tym opowiadaniu osobiście, myślałam, że dojdzie do jakiejś ostrej konfrontacji między nią a Julką, a skończyło się na pogawędce przy kawie. Nie wiem, co o tym myśleć. Chyba po prostu nie ufam ludziom, którzy wchodzą w takie układy (piszę tak, jakbym znała kogoś takiego osobiście... no ale wiesz o co mi chodzi).
    Przepraszam, że znowu mnie tak długo tutaj nie było. Jestem za to okropnie zła na siebie, ale mam nadzieję, że Ty się na mnie nie gniewasz.
    Całuję! ;*
    PS. Też ostatnio zaczęłam się męczyć z "Lalką" XD

    OdpowiedzUsuń