Tak niewiele brakuje do
tego, abyśmy zmienili swe życie. Jest wiele osób, które poświęcają ogrom czasu,
aby je zmienić, wprowadzając w swe życie dietę bądź ćwiczenia. Są jeszcze
ludzie, którzy chcą zdobyć wykształcenie, wybierając się na studia.
Jednakże,
nie tylko na tym polegają życiowe rewolucje. Nad większością z nich nie
posiadamy kontroli. W większości przypadków decyduje za nas jedynie
przeznaczenie. To właśnie ono, owinięte w tajemniczy welon utkany ze znaków
zapytania i sekretów, czeka już na nas na mecie naszej egzystencji na Ziemi.
Czeka i
jedynie zapoznaje nas ze swoimi znajomymi, których określać możemy jako zakręty
albo niepowodzenia życiowe. Niby jesteśmy niezależni… Niby istnieje wiele
instytucji, które strzegą praw człowieka, takich jak na przykład wolność, lecz…
Spójrzmy
na wszystko z innej perspektywy. Prawem człowieka jest wolność, prawda?
Jednakże, życie pokazuje nam coś zgoła innego. Całe życie ciążą na nas
łańcuchy, którymi skuło nas przeznaczenie w chwili urodzin. Nie decydujemy sami
za siebie. Jesteśmy jedynie marionetkami w rękach losu. Szmacianymi lalkami, do
których kończyn przywiązane są sznurki, a które doprowadzają nas do życia,
które jest dla nas już wyreżyserowane. My tylko możemy starać się stwarzać
odpowiednie pozory, by inni myśleli, iż w pełni kontrolujemy sytuację. Nic
więcej…
Ty nigdy nawet nie starałaś się kontrolować sytuacji.
Taka
byłam, a widzisz…
~♡~
-Nie
mam żadnych butów!!!- i ja chciałem, żebyś wróciła? Ciekawe, po jaką cholerę
znów. Tylko po to, żeby twój pisk i biadolenie wypełniało cztery ściany naszego
ciepłego, rodzinnego domu? Jeśli tak, musiałem być wówczas kompletnym idiotą.
Zamroczenie umysłu. Nic więcej.
„Zamroczenie
umysłu”- phahaha. Po pierwsze, tęskniłeś za mną. Po drugie, jesteś w każdej
sekundzie życia idiotą, a nie tylko czasami.
-Julka, możesz się w końcu uspokoić?- odezwała się
Victoria, która nie była jedyną znudzoną i zirytowana twoim zachowaniem osobą.
Wszyscy prychaliśmy już pod nosem niemalże w tym samym czasie, kiedy tylko
czuliśmy, iż nadejdzie za moment czas, gdy otworzysz usta.
-Nie mogę!- wpadłaś do salonu, ubierając w pośpiechu
kolczyki.- Nie mam odpowiednich butów ani torebki, a za chwilę idę na wymarzoną
randkę wszechczasów!- pokrzykiwałaś, biegając właściwie bez celu wokół salonu.
-Masz chyba ze sto par butów- przewrócił oczami
Oscar, poprawiając się na fotelu.- Idź najlepiej na boso. Będzie zdecydowanie
szybciej i bez nerwów dla nas- zmarszczył nos, jednocześnie wystawiając język w
twoją stronę.
-Skarbie, byłaś już na tylu randkach i nigdy nie
miałaś takich problemów- odezwała się ze spokojem moja rodzicielka, patrząc na
ciebie łagodnym wzrokiem. Chyba jako jedyna potrafiła choć spróbować udawać, że
wcale jej nie irytujesz ani nie denerwujesz.
-Mamo!- wyrwał się nagle Christian.- „To najbardziej bombowa, wystrzałowa, odlotowa
i mega ważna randka w dziejach ludzkości”- zrobił skwaszoną minę, dokładnie
cytując twoje słowa z ostatnich dni, które powtarzałaś jak katarynka.-
Zapomniałaś, no?
-Jula, wyglądasz ok- westchnął bezsilnie Oscar.-
Zwalisz tamtego gościa z nóg, mówię ci to. Każdy zresztą ci to poręcza, ale czy
możemy w końcu dokończyć ten zakichany film, z którego i tak praktycznie nic
nie wiem?!- dokończył z piskiem. Wydęłaś usta, patrząc w zamyśleniu na
młodszego brata.
-Nawet buty są dobre?- spojrzałaś na swe stopy,
zniżając swój głos do cichego szeptu. Odpowiedziałem jedynie subtelnym
uśmiechem. Wydawałaś się być tak bezbronna i zagubiona, choć chodziło o kwestię
głupich butów.
-To chyba po ciebie, Juluś- powiedziała najstarsza
kobieta ze zgromadzonego towarzystwa,
odsłaniając kawałek okna, z którego widok był bezpośrednio na ulicę.- Twój
Romeo przyjechał.
-Chodź, odprowadzę cię- zaoferowałem się, biorąc cię
pod rękę.- Oscarowi na pewno nie uwierzysz, ale ja ci mówię z ręką na sercu, że
wyglądasz fenomenalnie- spojrzałem na ciebie jeszcze raz. Cytrynowa sukienka,
która zwężała się w pasie, świetnie podkreślała twoją kobiecą talię. Miętowe
buty na wysokim obcasie dopełniały cały efekt, a włosy, które opuszczone były
swobodnie na ramiona, delikatnie podkreślały twą kobiecość. Mogłabyś być
marzeniem.
-Dziękuję- wzięłaś głęboki oddech, błądząc wzrokiem
po czarnym samochodzie, który czekał już na ciebie na podjeździe.- Masz trzymać
kciuki!- uniosłaś piąstki do góry, uśmiechając się przy tym promiennie.
-Julka…- chwyciłem cię za rękę w ostatniej chwili.-
Nadal mu nie ufam. On ma narzeczoną, z tego, co wiem, niedługo ma w planach się
ożenić…
-Andreas, przestań!- uniosłaś się natychmiast.- Już
na samym początku chcesz mi popsuć ten wieczór?! Znów się tak zachowujesz, a
obiecałeś, że się zmienisz!- tego wzroku nigdy nie mogłem znieść. To najgorsze
spojrzenie. O, tak. Zdecydowanie. Rodzaj, który jest mieszanką rozczarowania,
obwiniania oraz rozżalenia.
-Nie dałaś mi dokończyć- uśmiechnąłem się
delikatnie, chcąc rozluźnić zagęszczoną atmosferę.- Wracając, to mimo wszystko
ufam twoim wyborom i mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
-Dziękuję- odparłaś, wzdychając z ulgą.- Naprawdę
się zmieniłeś. Zmieniłeś na lepsze, Andreas- musnęłaś ustami mój policzek, po
czym kocimi ruchami powędrowałaś w stronę samochodu.
~♡~
Andreas,
ile razy zadawałeś sobie pytanie: po co ja to w ogóle robię? Po co walczę? Nie
lepiej byłoby dać sobie święty spokój i znaleźć sobie inną?
Myślałem o tym i to wiele razy. Nie umiałbym jednak na
dłuższą metę oszukiwać siebie samego. Dlaczego? Bo chciałbym jedynie z Kat
zasypiać i budzić się każdego ranka. Tylko jej zapach chciałbym czuć oraz
słyszeć jej spokojny oddech, który oplatałby się wokół mojej szyi. Chciałbym,
aby tylko i wyłącznie jej delikatna dłoń leżała na moim torsie, doszukując się
bicia mojego serca. Ba, co ja mówię? To jej serce.
Chciałabym
mieć takie życie jak Kat.
Nie chciałabyś, bo w życiu Katherine pojawił się
taki dupek jak ja.
W
moim też się pojawiłeś.
Ach, tak. Nie no, dokończ czemu chciałabyś mieć
takie życie jak Kat.
Chciałabym,
ponieważ przeżywa teraz z tobą drugą miłość. Znowu ma prawo czuć się zakochana
jak nastolatka, znowu odczuwa te same motylki w brzuchu, znowu beztroska
wypełniała całą jej rzeczywistość.
Ale wcześniej musiała cierpieć. I to przeze mnie.
Przez moją cholerną obojętność i pewność, że związek z nią jest czymś pewnym,
co nigdy nie może się rozpaść.
Zawsze
trzeba się wycierpieć, aby dostać coś wspaniałego od życia.
I naprawdę chciałabyś tak, jak ona? Ja nie chcę nic
mówić, ale według mnie to kolejny beznadziejny pomysł.
Zamknij
się. To romantyczne. I ma swoje ukryte znaczenie, a wbrew pozorom kobiety są
sentymentalne.
Tym razem postawiliśmy na te idiotyczne karteczki z
tymi durnowatymi napisami, prawda?
Karteczki
nie były idiotyczne, a napisy na sto procent nie były durne!
Kat tym razem, zaraz po
powrocie z pracy, spodziewała się zapewne całkiem czegoś innego. Może jakiś
kwiatów bądź kolacji. Był w zasadzie piątkowy wieczór, zatem ja sam
spodziewałbym się czegoś podobnego.
Bo
ty jesteś typowym facetem! Tu właśnie o to chodzi. O to, żeby się nie
spodziewać.
Zamiast tego, blondynka zobaczyła jedynie niewielkie
karteczki pozostawione niemal na każdym meblu, który znajdował się w
mieszkaniu. Dziewczyna zaintrygowana niewielkim skrawkiem papieru, który leżał
na komodzie w przedpokoju, ujęła ją delikatnie w swoje dłonie.
„Lubię
Cię kochać”
I następna- „Nie oddam cię nikomu, wiesz?”
Dobra,
ta brzmiała nieco dwuznacznie. Zupełnie tak, jakbyś wyrwał się z wariatkowa.
„Razem
do końca”
„Jesteśmy
sobie przeznaczeni”
„Nie
mogę o tobie zapomnieć”
„Zwariowałem
na twoim punkcie, kobieto”
„Jeśli
spojrzysz w moje oczy, naprawdę zobaczysz ile dla mnie znaczysz…”
„Twój
ciężar jest najprzyjemniejszym, który może przytłoczyć”
I
było tego jeszcze dużo, dużo, duuużo więcej.
Całe mieszkanie jej tym zasypaliśmy. Sam już nawet nie pamiętam, co więcej tam
pisało.
Ja
pamiętam tylko ostatnią karteczkę, którą położyłeś jej na poduszce.
Ja też…
„Teraz
Twój ruch”
~♡~
-Ty
zawsze tak dużo jesz?- zdziwił się, gdy widział, że zawartość twojego talerza
zniknęła w trymiga, podczas gdy on ledwo zdążył zjeść niecałą połowę swojej
porcji. Hahah
A
ty z czego rżysz?
Zawsze, kiedy się denerwowałaś, to upychałaś się do
pełna. Mina zdziwienia Schlierenzauera, że jednak tacy ludzie jak ty, nie są
grubi jak beczka, była po prostu bezcenna!
-A ty zawsze tak dziobiesz jedzenie jak wróbelek?-
odpowiedziałaś pytaniem na pytanie, skinieniem głowy pokazując na talerz
skoczka.- Mama uczyła mnie, że nie wolno bawić się jedzeniem. Nie smakuje ci?
-Smakuje- odburknął, odkładając sztućce na bok.
Patrzył na ciebie intensywnie, skupiając w swoim czekoladowych tęczówkach
wszystkie możliwe uczucia, które jest w stanie odczuwać człowiek. Przyprawiałaś
go o śmiech, ale również o strach. O Rozdrażnienie, lecz w niewytłumaczalny
sposób umiałaś być antidotum na życiowe zadrapania.
-Mogę zapytać w co ty grasz?- spytałaś, po czym
upiłaś łyk gazowanej wody, nie chcąc narazić się na wzrok Austriaka.
-Nie do końca rozumiem o co ci chodzi, Julio- odparł
zaskoczony. Pierwsze randki są najgorsze. Gdy kończy się faza, gdzie żadna ze
stron nie musi się do siebie odzywać, nastaje okres, podczas którego należy
odkryć karty siebie samego.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi, Greg- wszystkie
mięśnie napinały się jak struna, gdy tylko wypowiadał twoje imię. Jak to
możliwe? Czemu było to tak drastyczne, jak i przyjemne uczucie?- Wszyscy
wiedzą, że masz narzeczoną. Mężczyźni, którzy się oświadczyli z reguły nie
chodzą na randki z innymi panienkami.
-Widzę, że zgromadziłaś dużo informacji na mój
temat- uśmiechnął się szelmowsko. Odruchowo zacisnęłaś swoje uda, natomiast
żołądek zaczął wywijać fikołki w powietrzu. Jego uśmiech. Ten wyraz twarzy.
Zadowolony. Dumny.- A jednak umówiłaś się ze mną.
-Wyświadczyłeś mi przysługę- odparłaś, ochrypłym
głosem.
-W odpowiedzi na twoje pytanie, Julka…- zaczął,
przerywając na moment, by upić łyk orzeźwiającej wody mineralnej.- Mam
narzeczoną, a i owszem. Czasem jednak należy zajrzeć głębiej, by przekonać się,
że to co widzimy, nie jest zwykłym mirażem. Ludźmi w końcu tak łatwo
manipulować- dopowiedział ciszej.
-Manipulować?- zdziwiłaś się.- Co masz na myśli?- to
wręcz dziwne, że za każdym razem, kiedy chciałaś cokolwiek powiedzieć w gardle
czułaś jedynie popiół.- Manipulujesz tą swoją Sarah, by pozwalała ci umawiać
się z innymi aż do ślubu?
-Sandra. Ona ma na imię Sandra, złotko- poprawił.-
Nie manipuluję nią. To nasza dwójka manipuluje resztą świata, stwarzając tak
doskonałe pozory jak to tylko możliwe.
-Nic z tego nie rozumiem- przyznałaś się, po chwili
ciszy, podczas której przyglądałaś się z uwagą postaci Austriaka.
-Po prostu mnie i mojej partnerce nie śpieszy się do
odpowiedzialności- powiedział, prostując się. Jego twarz nabrała nieco
poważniejszego charakteru, a oczy napełniły się powagą i stanowczością. Teraz
już nigdy nie będziesz mogła pomyśleć, że słowa szatyna to jedynie żart z jego
strony…
-W takim razie, po co te zaręczyny? W ogóle, po co
jesteście razem?- nie powiedziałaś tego na głos, lecz po twojej głowie chodziło
to, iż człowiek przed tobą jest co najmniej szalony.
-Bo lepiej jest być w związku- odparł z lekkością. W
odpowiedzi uniosłaś prawą brew.- Pomagamy sobie nawzajem. Mnie jest dobrze,
drugiej ze stron też, lecz to nie oznacza, że mamy być dla siebie na
wyłączność. Układ między nami był zawsze jasny. Od samego początku- skądś to
znałaś. Z czegoś już ci się to kojarzyło…
-Czyli Samantha jest jakby twoją Uległą?- spytałaś
nieśmiało, chcąc zaraz po tym pytaniu schować się pod ziemię. Musiałaś go o to
zapytać, prawda? Gregor spojrzał na ciebie okrągłymi oczyma, a kiedy faza
lekkiego zdziwienia minęła, szatyn wybuchnął donośnym śmiechem.
-Już wiem, co czytasz przed snem- wykrztusił,
próbując powstrzymać śmiech.- Nie, nie bawimy się z Samanthą, po twojemu, w
Greya. Nie spisaliśmy żadnej umowy, ja nie jestem Panem, Samantha nie jest moją
Uległą, bicie nie sprawia mi przyjemności i pozwalam dotykać się kobietom, z
którymi jestem blisko.
„…z którymi jestem blisko”- łoho, ciekawie nazwane.
-Czyli co?- wyłoniłaś się zza przydługawej grzywki,
patrząc zawstydzona na rozjaśnioną twarz Austriaka.- Umawiacie się z kim
chcecie, robicie co chcecie na boku, ale oficjalnie jesteście razem?
-Tak- przytaknął.- A także wtedy, kiedy czegoś
potrzebujemy. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi- wyszczerzył się, a
wtedy ty poczułaś, że soczysty rumieniec powoli schodzi z twojej twarzy.
-Przyjaciółmi, którzy chodzą razem do łóżka-
burknęłaś pod nosem.
-Dość już o mnie- potarł swe dłonie, szczerząc się
przy tym wesoło.- Powiedz mi teraz coś o sobie. Zamieniam się w słuch, Julka.
Pamiętam
wówczas wyraz jego oczu. Były tak beztroskie, wesołe. Przypominał mi małego
chłopca, który radował się, ponieważ dostał nową piłkę na urodziny.
No może w tym przypadku byłyby to narty.
~♡~
Wszyscy
pogrążeni byli w głębokim, błogim śnie. Wokół jedynie ciemność oraz ta
ogłuszająca cisza, która sprawiała, iż myśli ciążyły jeszcze bardziej. Pośrodku
tego wszystkiego- ty. Stojąca na bosaka, na środku ogromnego przedpokoju,
niezdarnie ocierając spływające po policzku łzy wierzchem dłoni. Postawiłaś
pierwszy chwiejny krok, ledwo utrzymując równowagę. Potem drugi, który był
nieco pewniejszy. Trzeci, czwarty, piąty aż w końcu dotarłaś do celu, wkładając
wszystkie nagromadzone pokłady siły i energii, by otworzyć mahoniowe drzwi.
Przekroczyłaś próg, kurczowo trzymając się futryny, aby przypadkiem nie upaść.
Twoja twarz nadal była mokra od łez, a każdy kolejny krok stawał się coraz
bardziej sparaliżowany.
-Julka?- podniosłem
leniwie głowę, ocierając zaspane oczy.- Co ty tutaj robisz? Co robisz o tej
porze?- szeptałem, masując swe skronie.
-Andreas…- wyłkałaś niezrozumiale, jednocześnie
kładąc się tuż obok mnie. Po chwili owinęłaś się szczelnie kocem, kuląc się do
pozycji płodowej.- Boję się…
-Czego się boisz?- spytałem, przytulając cię
delikatnie do siebie.
-Chyba o co…- poprawiłaś mnie, w dalszym ciągu
żałośnie łkając i szlochając. Otarłem kciukiem łzy, które jak potok płynęły po
twojej twarzy. Było tak ciemno, lecz potrafiłem dostrzec krople na twych
policzkach. One lśniły pośród ciemności niczym diamenty...
-W takim razie, o co się boisz?- wzmocniłem swój
uścisk, snując już plany jak mogę zemścić się na tym patafianie, który cię
zranił.
-Boję się…- przerwał ci donośny szloch, który
wstrząsnął twym ciałem.- Boję się o swój psychiczny stan, Andreas… O swoją
psychikę, nad którą on ma już pełną kontrolę…
„Kiedy
zostaję sama, dzieje się ze mną coś złego…
Nie
zostawiaj mnie samej…”
……………………………………..
Witam,
witam w ten magiczny dzień! ;*
Kochane! Nie ma co przedłużać! ;* Życzę Wam wszystkiego, co najlepsze!
Zdrowia- bo to w końcu najważniejsze, szczęścia- bo gdzież bez niego?, miłości- bo to podstawa!, spełnienia marzeń, zrealizowanych celów oraz wszystkiego, czego tylko pragniecie, a przede wszystkim w szczególności...
WESOŁYCH ŚWIĄT! ;**
Niech ten czas będzie dla Was magiczny, mimo że... no... za oknem jest, jak jest, no. :)
Pamiętajcie oczywiście, że ja Was mocno, mocno kocham!Widzicie? Nawet Klaudia umie czasem zabrzmieć ludzkim głosem.:D
Wesołych! ♥
Kochane! Nie ma co przedłużać! ;* Życzę Wam wszystkiego, co najlepsze!
Zdrowia- bo to w końcu najważniejsze, szczęścia- bo gdzież bez niego?, miłości- bo to podstawa!, spełnienia marzeń, zrealizowanych celów oraz wszystkiego, czego tylko pragniecie, a przede wszystkim w szczególności...
WESOŁYCH ŚWIĄT! ;**
Niech ten czas będzie dla Was magiczny, mimo że... no... za oknem jest, jak jest, no. :)
Pamiętajcie oczywiście, że ja Was mocno, mocno kocham!
Wesołych! ♥
Heeeej :*
OdpowiedzUsuńW chwili między pieczeniem ciast, przychodzę do Ciebie.
Rozdział cudeńko, ale chyba nawet nie trzeba tego mówić, bo doskonale o tym wiesz, prawda? :)
Greg jest... draniem. Na prawdę nie pojmuję jak można się tak zachowywać, no i jakim cudem ktoś się godzi na taki układ jak jest między nim a Sandrą. Szkoda mi za to strasznie Julki. :(
Andi przykładny brat <3 Ten pomysł z kartkami był słodki. Ciekawa jestem tego ruchu ze strony Kat. Hm...
Czekam niecierpliwie na kolejny.
Wesołych Świąt, Kochana! :*
Na samym początku, dziękuję pięknie za życzenia! Życzę Ci tego samego! ♥
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału? Wiem... Jak zawsze zabrzmię nudno, ale nie moja wina, że tak idealnie piszesz. Że każdym słowem rozkładasz mnie na łopatki. I nie moja wina, że zawsze na usta cisną mi się słowa "genialny", "cudowny", "majstersztyk" itp. Tak jest i nic nie poradzę. ;* Zatem rozdział PRZECUDOWNY, PRZEGENIALNY, PRZEMAJSTERSZTYK(?)!
Kiedy Julka padła w panikę z tymi butami zachciało mi sie tak bardzo śmiać, że ledwo mogłam się powstrzymać. Idealnie pokazałaś to, co najważniejsze jest w życiu każdej kobiety - BUTY! :D No, bo gdzież wyjść, kiedy buty gryzą się z torebką lub nie pasują do ubrań? :O Haha :D Ale podobały mi się słowa Andiego. ♥ Dał jej swego rodzaju błogosławieństwo. :) Zaufał jej. I podoba mi się to. ♥
A co do Gregora... Cóż... Układ jego i Sandry jest dość nietypowy... Sama nie wiem, czy na jej miejscu chciałabym być w takim związku, bo po cóż nazywać to związkiem? Po cóż się zaręczać? Przecież to bez sensu. Nie lepiej zostać na stopnie "przyjacielskiej". Choć nie wiem, czy przyjaciółmi można nazwać osoby, które ze sobą sypiają... Jednakże, dla każdego to słowo oznacza coś innego, więc... czemu nie? Och, Klaudio, Greya się czytało, co? :D W sumie to, ja też pomyślałabym tak, jak Julka. Przecież te jego stosunki z Sandrą nie są normalne... No kurcze, nie mogę tego przeżyć. :( Mam nadzieję, że przeżył na oczy i zakończy to, co łączy go z partnerką. Nie nazywam tego "związkiem", bo nie wiem czy mogę...
Jednakże to ostatni akapit mnie zmartwił. Co się stało? Dlaczego Julka zareagowała w ten sposób? Co się z nią dzieje? :o Tyle pytań i żadnej odpowiedzi... :( Myślałam, że ten rozdział nie może skończyć się inaczej, niżeli sielanką. A tutaj znowu Klaudia wyskakuje z czymś jak królik z kapelusza. :)) Jestem mega ciekawa, czym zaskoczysz nas w następnym rozdziale. ♥
Czekam! ;*
Kocham! ♥
Wesołych Świąt, Słońce! ;*
Jeju jak wy mnie dziś rozpieszczacie! Przeczytałam dziś z 6 rozdziałów na innych blogach :D Magia świąt po prostu daje wam chyba wenę <3
OdpowiedzUsuńTe problemy z doborem butów :D mieć ich nie wiadomo ile i mieć takie problemy. Ja żyje mając tych butów niewiele. Po prostu nie lubię kolekcjonować rzeczy w których nie chodzę.
Gregor, Gregor, Gregor... Ten układ zawarty z Sandrą jakoś do mnie nie przemawia. Kto by chciał żyć w takim związku?!
Jak mi w tej chwili szkoda Julki :|
No cóż czekam na więcej...
Buźka:*
I kochanie me życzę ci spokojnych świąt:* dużo zdrówka i jeszcze więcej weny !
Hej, kochana!
OdpowiedzUsuńJa dziś siedzę w domku, więc mogę wszystko zacząć nadrabiać.
Na początku chciałabym podziękować Ci za życzenia i życzyć tego samego.
Rozdział świetny.
Ach... Poznajemy nasza Julkę z innej strony. Jestem ciekawa, czy ta cała miłość wyjdzie jej na dobre, bo jeśli Gregor ją zrani, to może się źle skończyć. Ich pierwsza randka... Cóż dość hmm... specyficzna? Julka przygotowująca się do niej byłam, co najmniej komiczna. No, ale cóż musiała wyglądać zjawiskowo.
Gregor... Och... Zaskoczyłaś mnie, naprawdę. Nigdy bym nie pomyślała, że on żyje w takim związku. Wolne związki, czy jak to się nazywa. Cóż... Dla mnie to bardzo dziwne. Jestem ciekawa, dlaczego on poszedł na taki układ, no bo kto chciałby tak żyć?
Czekam na next,
Anahi
Melduję się :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Naprawdę, z tygodnia na tydzień nadal nie mogę wyjść z podziwu ^^
Hmm... ale mam teraz przez Ciebie mętlik w głowie. Zupełnie nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Nie rozumiem układu Gregora z Sandrą, ani też jego. Jak można żyć w taki sposób? Totalna abstrakcja...
Szkoda mi w związku z tym też naszej Julki. Poznajemy ją dzisiaj trochę z innej perspektywy, ale coś mi się wydaje, że niedługo dziewczyna będzie przez niego cierpieć. Obym się myliła...
W dodatku ten ostatni akapit nie napawa mnie zbytnim optymizmem.
Czekam z niecierpliwością na kolejne cudeńka!
No i wesołych świąt kochana, dużo zdrówka, radości, szczęścia, mam nadzieję, że Mikołaj trafił z prezentami :D
Buziaki :**
Jaki świetny rozdział! Kobieto.. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie zadziwiasz. Bardzo podoba mi się ta forma opowiadania.
OdpowiedzUsuńBoże.. Ta końcówka mnie zszokowało! O co tu chodzi?! Musisz szybko dodać nowość :D
Hej kochana!
OdpowiedzUsuńRozdział?lepiej już nie piszę jaki jest boski,genialny,niebiański bo pewnie czytając to wręcz ziewasz ale zawsze będę to pisać ❤
Buty...ten problem dopada nawet mnie haha 😂 ale ta scena po prostu wywołała u mnie napad śmiechu do tego stopnia,że rodzina zastanawiała się nad zdrowiem mojej psychiki
Gregor?wcześniej cieszyłam się na jego obecność,jednak teraz jestem w kropce...jeśli on coś zrobi...ugh -,-
Podoba mi się to,że Andi zaufał Julce ;)
Z niecierpliwością czekam na nn ❤
Buziaki,dziękuje za życzenia i życzę Ci tego samego :*
Cudo, cudo kochana. Proszę informuj mnie o rozdziałach na moim blogu w zakładce spam :D
OdpowiedzUsuńZapraszam także do przeczytania i oceniania fachowym okiem, pozdrawiam <3
http://newcompany-zaynmalik-ff.blogspot.com/
Kochanie ty moje! Jakie to jest przepiękne! ❤
OdpowiedzUsuńTakie cudowne ❤
Andreas jest po prostu cudownym bratem. Nawet jeśli dokonał się takiego czynu jakim było pobicie Julki.. Ale on kocha ją całym sercem. Widać to ❤
A Gregor pamiętaj, że jeśli jej coś zrobisz to ci jajca urwę XDDD
Czekam z nicierpliwością na kolejny
Buziaki i wesołych ❤❤❤❤
Tym razem przybywam na czas! Tak, tak, takie cuda tylko w Boże Narodzenie :)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam Greya, ale raczej trzymam to w tajemnicy przed chłopakami, a szczególnie tymi nowo poznanymi. Właśnie po to, żeby uniknąć takich komentarzy w stylu: "Już wiem, co czytasz przed snem". Swoją drogą, to ciekawe, że Gregor tak od razu załapał, o co chodzi. Czyżby też lubił poczytać sobie Greya do poduszki? ;> Może i nie podpisał z Sandrą żadnej umowy i nie bawi się z nią w Pana i Uległą, ale ta ich relacja i tak jest dziwna. To znaczy może nie dziwna, bo w obecnych czasach często się zdarzają takie przypadki, ale ja chyba nigdy się do nich nie przekonam i pozostanę fanką tradycyjnych związków. Takie "przyjaźnie" zwykle kończą się tym, że jedna osoba zakochuje się w tej drugiej i to by było na tyle, jeśli chodzi o sypianie ze sobą bez zobowiązań. Ach, to moje życiowe doświadczenie zaczerpnięte z amerykańskich filmów i seriali... :)
Cieszę się, że Julka i Andreas znów się ze sobą dogadują i że tamte dziwne wydarzenia odeszły w ich rodzinie w zapomnienie. I oby tam pozostały już na zawsze.
Całuję! ;*
Pomiędzy pisaniem, a pisaniem jestem i będę tutaj bardzo króciutko, chociaż tyyyleee się wydarzyło.
OdpowiedzUsuńNo rozdział cudowny. Gregor stał się naszym czarnych charakterem? Robi się bardzo ciekawie.
Bardzo żal mi Julki, ale na szczęście ma takiego brata jak Andreas więc chyba sobie poradzi ;)
Spóźnione wesołych świąt!
Buziaki,
British Lady ♡
Cześć!
OdpowiedzUsuńRozdział mega!
Jestem zaskoczona tym, że Julka zachowuje się tak, jakby naprawdę bardzo zależało jej na Gregorze. Na początku tak przejmuje się randką z nim, że aż przesadza. A ja nie wiem, czy jej naprawdę tak bardzo zależy.... Julka jest jaka jest.... I jeszcze ta scena na końcu... Wychodzi na to, że Gregor raczej nie będzie tym, przy którym dziewczyna znajdzie szczęście i taki spokój (czy jakby to tam określić :-/).
Powalił mnie pomysł z tymi karteczkami, którymi Andreas zasypał mieszkanie Kat. To było takie inne na swój sposób romantyczne, ale nie wiem dlaczego odbieram to raczej negatywnie. To było trochę... szalone. Jakby Andreas uciekł z psychiatryka, jak to określiła Julka.
Jestem niezmiernie ciekawa, co będzie dalej.
Mam tylko uwagę odnośnie do początku.
"To właśnie ono, owinięte w tajemniczy welon utkany ze znaków zapytania i sekretów, czeka już na nas na mecie naszej egzystencji na Ziemi." - faktycznie chodziło Ci tutaj o metę egzystencji, bo ja mam wrażenie, że powinno być "na starcie". Przepraszam, że zawracam głowę głupotami, ale jakoś tak zwróciłam na to uwagę.
Życzę weny i serdecznie pozdrawiam :-)
Jestem :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze przepraszam za nieobecność na Twoim blogu :/
A po drugie i najważniejsze przechodząc do sedna muszę stwierdzić, że rozdział jest cudowny! I tak się zastanawiam, czy kiedykolwiek u Ciebie to słowo mi się znudzi? Huh?
Zacznę od Gregora i Sandry. Ich chory układ jest totalnie absurdalny! Nie rozumiem jak można tak żyć, tkwić w czymś takim. To jest chore i totalnie głupie!
Ta końcówka... Aż nie wiem co napisać. Nie powinna wpuszczać go do swojej psychiki, a już w ogóle żeby ją opanowywał? Nie, nie, nie!
Ale z tymi butami, to jesteśmy podobne :D
Andiego najpierw bardzo lubiłam, potem mniej, a teraz chyba coraz bardziej znów moja sympatia wobec niego się narodziła. Jednak cały czas jest wahadłowo.
Czekam na kolejny!
Buziaki ;**
Kochana, cudo! <3
OdpowiedzUsuńRozdział perfekcyjny! Tyle różnych emocji towarzyszyło mi podczas czytania...
Nie wiem co mam myśleć o Gregorze. Widać, że Julka mu się podoba ale nie jestem pewna, czy nie ma być ona po prostu kolejną "zdobyczą", wiesz co mam na myśli... Julia zaś jest całkowicie zakochana co najbardziej widać po scenie końcowej. On nad nią zapanował i co by się nie działo, ona stanie za nim. Andreas to taki kochany, dbający o siostrę brat :) To urocze, znowu zaczęłam go lubić!
Życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny!
Buziaki ;**
Znowu spozniona.. Ehh.. Wircej juz ni nie obecuje lepiej bo to i nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam zalegle rozdzialy.
Zwiazek Gregora i tej jego dziewczyny/przyjaciolki/nazyczonej obojetnie jak ja nazwac, jest chory.
Moze w przyszlyvh rozdzialach sie okaze ze Julka go jakos zmienila, nie wiem, nie bede bawic sie w jasnowidza.
Czekam na kolejny, i am nadzieje ze tym razem nie bede spozniona..
Pozdrawiam :*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana... Naprawdę bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam :( jestem okropna... Wybacz, że mnie tu tak długo nie było, zwłaszcza z komentarzem... Zawsze coś wypadało i czasu było strasznie mało :'( wybacz...
Wszystko jednak narobiłam...
Rozdziały są idealne ❤ podobają mi się strasznie, nie umiem tego nawet wyrazić w słowach.
Nie rozumiem jednak tego układu między Gregorem, a Sandrą... Eh... No jak? Przecież w takim czymś nie można normalnie żyć...
Ale ta końcówka...
Jestem ciekawa co będzie dalej :)
Pozdrawiam i weny :)
I wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku ;)
Buziaki ;*
Hej Kochana!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, ale ostatnimi czasy pracuję nad pewnym projektem i nie mam na nic czasu. Przez to narobiło mi się wiele zaległości, które chciałabym dzisiaj nadrobić, toteż komentarz będzie krotki. Za co oczywiście przepraszam i obiecuję poprawę przy kolejnym rozdziale.
Rozdział jest genialny!
Coś mi się wydaję, że Julia zakochuje się powoli w Gregorze.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku życzę!
Buziaki. ;*