czwartek, 24 grudnia 2015

11. „Teraz Twój ruch”



               
Tak niewiele brakuje do tego, abyśmy zmienili swe życie. Jest wiele osób, które poświęcają ogrom czasu, aby je zmienić, wprowadzając w swe życie dietę bądź ćwiczenia. Są jeszcze ludzie, którzy chcą zdobyć wykształcenie, wybierając się na studia. 

Jednakże, nie tylko na tym polegają życiowe rewolucje. Nad większością z nich nie posiadamy kontroli. W większości przypadków decyduje za nas jedynie przeznaczenie. To właśnie ono, owinięte w tajemniczy welon utkany ze znaków zapytania i sekretów, czeka już na nas na mecie naszej egzystencji na Ziemi.

 Czeka i jedynie zapoznaje nas ze swoimi znajomymi, których określać możemy jako zakręty albo niepowodzenia życiowe. Niby jesteśmy niezależni… Niby istnieje wiele instytucji, które strzegą praw człowieka, takich jak na przykład wolność, lecz… 

Spójrzmy na wszystko z innej perspektywy. Prawem człowieka jest wolność, prawda? Jednakże, życie pokazuje nam coś zgoła innego. Całe życie ciążą na nas łańcuchy, którymi skuło nas przeznaczenie w chwili urodzin. Nie decydujemy sami za siebie. Jesteśmy jedynie marionetkami w rękach losu. Szmacianymi lalkami, do których kończyn przywiązane są sznurki, a które doprowadzają nas do życia, które jest dla nas już wyreżyserowane. My tylko możemy starać się stwarzać odpowiednie pozory, by inni myśleli, iż w pełni kontrolujemy sytuację. Nic więcej…

Ty nigdy nawet nie starałaś się kontrolować sytuacji.

Taka byłam, a widzisz… 

~~

            -Nie mam żadnych butów!!!- i ja chciałem, żebyś wróciła? Ciekawe, po jaką cholerę znów. Tylko po to, żeby twój pisk i biadolenie wypełniało cztery ściany naszego ciepłego, rodzinnego domu? Jeśli tak, musiałem być wówczas kompletnym idiotą. Zamroczenie umysłu. Nic więcej.

„Zamroczenie umysłu”- phahaha. Po pierwsze, tęskniłeś za mną. Po drugie, jesteś w każdej sekundzie życia idiotą, a nie tylko czasami.

-Julka, możesz się w końcu uspokoić?- odezwała się Victoria, która nie była jedyną znudzoną i zirytowana twoim zachowaniem osobą. Wszyscy prychaliśmy już pod nosem niemalże w tym samym czasie, kiedy tylko czuliśmy, iż nadejdzie za moment czas, gdy otworzysz usta.
-Nie mogę!- wpadłaś do salonu, ubierając w pośpiechu kolczyki.- Nie mam odpowiednich butów ani torebki, a za chwilę idę na wymarzoną randkę wszechczasów!- pokrzykiwałaś, biegając właściwie bez celu wokół salonu.
-Masz chyba ze sto par butów- przewrócił oczami Oscar, poprawiając się na fotelu.- Idź najlepiej na boso. Będzie zdecydowanie szybciej i bez nerwów dla nas- zmarszczył nos, jednocześnie wystawiając język w twoją stronę.
-Skarbie, byłaś już na tylu randkach i nigdy nie miałaś takich problemów- odezwała się ze spokojem moja rodzicielka, patrząc na ciebie łagodnym wzrokiem. Chyba jako jedyna potrafiła choć spróbować udawać, że wcale jej nie irytujesz ani nie denerwujesz.
-Mamo!- wyrwał się nagle Christian.-  „To najbardziej bombowa, wystrzałowa, odlotowa i mega ważna randka w dziejach ludzkości”- zrobił skwaszoną minę, dokładnie cytując twoje słowa z ostatnich dni, które powtarzałaś jak katarynka.- Zapomniałaś, no?
-Jula, wyglądasz ok- westchnął bezsilnie Oscar.- Zwalisz tamtego gościa z nóg, mówię ci to. Każdy zresztą ci to poręcza, ale czy możemy w końcu dokończyć ten zakichany film, z którego i tak praktycznie nic nie wiem?!- dokończył z piskiem. Wydęłaś usta, patrząc w zamyśleniu na młodszego brata.
-Nawet buty są dobre?- spojrzałaś na swe stopy, zniżając swój głos do cichego szeptu. Odpowiedziałem jedynie subtelnym uśmiechem. Wydawałaś się być tak bezbronna i zagubiona, choć chodziło o kwestię głupich butów.
-To chyba po ciebie, Juluś- powiedziała najstarsza kobieta  ze zgromadzonego towarzystwa, odsłaniając kawałek okna, z którego widok był bezpośrednio na ulicę.- Twój Romeo przyjechał.
-Chodź, odprowadzę cię- zaoferowałem się, biorąc cię pod rękę.- Oscarowi na pewno nie uwierzysz, ale ja ci mówię z ręką na sercu, że wyglądasz fenomenalnie- spojrzałem na ciebie jeszcze raz. Cytrynowa sukienka, która zwężała się w pasie, świetnie podkreślała twoją kobiecą talię. Miętowe buty na wysokim obcasie dopełniały cały efekt, a włosy, które opuszczone były swobodnie na ramiona, delikatnie podkreślały twą kobiecość. Mogłabyś być marzeniem.
-Dziękuję- wzięłaś głęboki oddech, błądząc wzrokiem po czarnym samochodzie, który czekał już na ciebie na podjeździe.- Masz trzymać kciuki!- uniosłaś piąstki do góry, uśmiechając się przy tym promiennie.
-Julka…- chwyciłem cię za rękę w ostatniej chwili.- Nadal mu nie ufam. On ma narzeczoną, z tego, co wiem, niedługo ma w planach się ożenić…
-Andreas, przestań!- uniosłaś się natychmiast.- Już na samym początku chcesz mi popsuć ten wieczór?! Znów się tak zachowujesz, a obiecałeś, że się zmienisz!- tego wzroku nigdy nie mogłem znieść. To najgorsze spojrzenie. O, tak. Zdecydowanie. Rodzaj, który jest mieszanką rozczarowania, obwiniania oraz rozżalenia.
-Nie dałaś mi dokończyć- uśmiechnąłem się delikatnie, chcąc rozluźnić zagęszczoną atmosferę.- Wracając, to mimo wszystko ufam twoim wyborom i mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
-Dziękuję- odparłaś, wzdychając z ulgą.- Naprawdę się zmieniłeś. Zmieniłeś na lepsze, Andreas- musnęłaś ustami mój policzek, po czym kocimi ruchami powędrowałaś w stronę samochodu.

~~

            Andreas, ile razy zadawałeś sobie pytanie: po co ja to w ogóle robię? Po co walczę? Nie lepiej byłoby dać sobie święty spokój i znaleźć sobie inną?

Myślałem o tym i to wiele razy. Nie umiałbym jednak na dłuższą metę oszukiwać siebie samego. Dlaczego? Bo chciałbym jedynie z Kat zasypiać i budzić się każdego ranka. Tylko jej zapach chciałbym czuć oraz słyszeć jej spokojny oddech, który oplatałby się wokół mojej szyi. Chciałbym, aby tylko i wyłącznie jej delikatna dłoń leżała na moim torsie, doszukując się bicia mojego serca. Ba, co ja mówię? To jej serce. 

Chciałabym mieć takie życie jak Kat.

Nie chciałabyś, bo w życiu Katherine pojawił się taki dupek jak ja.

W moim też się pojawiłeś.

Ach, tak. Nie no, dokończ czemu chciałabyś mieć takie życie jak Kat.

Chciałabym, ponieważ przeżywa teraz z tobą drugą miłość. Znowu ma prawo czuć się zakochana jak nastolatka, znowu odczuwa te same motylki w brzuchu, znowu beztroska wypełniała całą jej rzeczywistość. 

Ale wcześniej musiała cierpieć. I to przeze mnie. Przez moją cholerną obojętność i pewność, że związek z nią jest czymś pewnym, co nigdy nie może się rozpaść.

Zawsze trzeba się wycierpieć, aby dostać coś wspaniałego od życia.

I naprawdę chciałabyś tak, jak ona? Ja nie chcę nic mówić, ale według mnie to kolejny beznadziejny pomysł.

Zamknij się. To romantyczne. I ma swoje ukryte znaczenie, a wbrew pozorom kobiety są sentymentalne.

Tym razem postawiliśmy na te idiotyczne karteczki z tymi durnowatymi napisami, prawda?

Karteczki nie były idiotyczne, a napisy na sto procent nie były durne!

Kat tym razem, zaraz po powrocie z pracy, spodziewała się zapewne całkiem czegoś innego. Może jakiś kwiatów bądź kolacji. Był w zasadzie piątkowy wieczór, zatem ja sam spodziewałbym się czegoś podobnego.

Bo ty jesteś typowym facetem! Tu właśnie o to chodzi. O to, żeby się nie spodziewać. 

Zamiast tego, blondynka zobaczyła jedynie niewielkie karteczki pozostawione niemal na każdym meblu, który znajdował się w mieszkaniu. Dziewczyna zaintrygowana niewielkim skrawkiem papieru, który leżał na komodzie w przedpokoju, ujęła ją delikatnie w swoje dłonie.

„Lubię Cię kochać”

I następna- „Nie oddam cię nikomu, wiesz?”

Dobra, ta brzmiała nieco dwuznacznie. Zupełnie tak, jakbyś wyrwał się z wariatkowa.

„Razem do końca”
„Jesteśmy sobie przeznaczeni”
„Nie mogę o tobie zapomnieć”
„Zwariowałem na twoim punkcie, kobieto”
„Jeśli spojrzysz w moje oczy, naprawdę zobaczysz ile dla mnie znaczysz…”
„Twój ciężar jest najprzyjemniejszym, który może przytłoczyć”

I było tego jeszcze dużo, dużo, duuużo więcej.

Całe mieszkanie jej tym zasypaliśmy.  Sam już nawet nie pamiętam, co więcej tam pisało.

Ja pamiętam tylko ostatnią karteczkę, którą położyłeś jej na poduszce. 

Ja też…
„Teraz Twój ruch”

~~

            -Ty zawsze tak dużo jesz?- zdziwił się, gdy widział, że zawartość twojego talerza zniknęła w trymiga, podczas gdy on ledwo zdążył zjeść niecałą połowę swojej porcji. Hahah

A ty z czego rżysz?

Zawsze, kiedy się denerwowałaś, to upychałaś się do pełna. Mina zdziwienia Schlierenzauera, że jednak tacy ludzie jak ty, nie są grubi jak beczka, była po prostu bezcenna!
-A ty zawsze tak dziobiesz jedzenie jak wróbelek?- odpowiedziałaś pytaniem na pytanie, skinieniem głowy pokazując na talerz skoczka.- Mama uczyła mnie, że nie wolno bawić się jedzeniem. Nie smakuje ci?
-Smakuje- odburknął, odkładając sztućce na bok. Patrzył na ciebie intensywnie, skupiając w swoim czekoladowych tęczówkach wszystkie możliwe uczucia, które jest w stanie odczuwać człowiek. Przyprawiałaś go o śmiech, ale również o strach. O Rozdrażnienie, lecz w niewytłumaczalny sposób umiałaś być antidotum na życiowe zadrapania.
-Mogę zapytać w co ty grasz?- spytałaś, po czym upiłaś łyk gazowanej wody, nie chcąc narazić się na wzrok Austriaka.
-Nie do końca rozumiem o co ci chodzi, Julio- odparł zaskoczony. Pierwsze randki są najgorsze. Gdy kończy się faza, gdzie żadna ze stron nie musi się do siebie odzywać, nastaje okres, podczas którego należy odkryć karty siebie samego.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi, Greg- wszystkie mięśnie napinały się jak struna, gdy tylko wypowiadał twoje imię. Jak to możliwe? Czemu było to tak drastyczne, jak i przyjemne uczucie?- Wszyscy wiedzą, że masz narzeczoną. Mężczyźni, którzy się oświadczyli z reguły nie chodzą na randki z innymi panienkami.
-Widzę, że zgromadziłaś dużo informacji na mój temat- uśmiechnął się szelmowsko. Odruchowo zacisnęłaś swoje uda, natomiast żołądek zaczął wywijać fikołki w powietrzu. Jego uśmiech. Ten wyraz twarzy. Zadowolony. Dumny.- A jednak umówiłaś się ze mną.
-Wyświadczyłeś mi przysługę- odparłaś, ochrypłym głosem.
-W odpowiedzi na twoje pytanie, Julka…- zaczął, przerywając na moment, by upić łyk orzeźwiającej wody mineralnej.- Mam narzeczoną, a i owszem. Czasem jednak należy zajrzeć głębiej, by przekonać się, że to co widzimy, nie jest zwykłym mirażem. Ludźmi w końcu tak łatwo manipulować- dopowiedział ciszej.
-Manipulować?- zdziwiłaś się.- Co masz na myśli?- to wręcz dziwne, że za każdym razem, kiedy chciałaś cokolwiek powiedzieć w gardle czułaś jedynie popiół.- Manipulujesz tą swoją Sarah, by pozwalała ci umawiać się z innymi aż do ślubu?
-Sandra. Ona ma na imię Sandra, złotko- poprawił.- Nie manipuluję nią. To nasza dwójka manipuluje resztą świata, stwarzając tak doskonałe pozory jak to tylko możliwe.
-Nic z tego nie rozumiem- przyznałaś się, po chwili ciszy, podczas której przyglądałaś się z uwagą postaci Austriaka.
-Po prostu mnie i mojej partnerce nie śpieszy się do odpowiedzialności- powiedział, prostując się. Jego twarz nabrała nieco poważniejszego charakteru, a oczy napełniły się powagą i stanowczością. Teraz już nigdy nie będziesz mogła pomyśleć, że słowa szatyna to jedynie żart z jego strony…
-W takim razie, po co te zaręczyny? W ogóle, po co jesteście razem?- nie powiedziałaś tego na głos, lecz po twojej głowie chodziło to, iż człowiek przed tobą jest co najmniej szalony.
-Bo lepiej jest być w związku- odparł z lekkością. W odpowiedzi uniosłaś prawą brew.- Pomagamy sobie nawzajem. Mnie jest dobrze, drugiej ze stron też, lecz to nie oznacza, że mamy być dla siebie na wyłączność. Układ między nami był zawsze jasny. Od samego początku- skądś to znałaś. Z czegoś już ci się to kojarzyło…
-Czyli Samantha jest jakby twoją Uległą?- spytałaś nieśmiało, chcąc zaraz po tym pytaniu schować się pod ziemię. Musiałaś go o to zapytać, prawda? Gregor spojrzał na ciebie okrągłymi oczyma, a kiedy faza lekkiego zdziwienia minęła, szatyn wybuchnął donośnym śmiechem.
-Już wiem, co czytasz przed snem- wykrztusił, próbując powstrzymać śmiech.- Nie, nie bawimy się z Samanthą, po twojemu, w Greya. Nie spisaliśmy żadnej umowy, ja nie jestem Panem, Samantha nie jest moją Uległą, bicie nie sprawia mi przyjemności i pozwalam dotykać się kobietom, z którymi jestem blisko.

„…z którymi jestem blisko”- łoho, ciekawie nazwane.

-Czyli co?- wyłoniłaś się zza przydługawej grzywki, patrząc zawstydzona na rozjaśnioną twarz Austriaka.- Umawiacie się z kim chcecie, robicie co chcecie na boku, ale oficjalnie jesteście razem?
-Tak- przytaknął.- A także wtedy, kiedy czegoś potrzebujemy. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi- wyszczerzył się, a wtedy ty poczułaś, że soczysty rumieniec powoli schodzi z twojej twarzy.
-Przyjaciółmi, którzy chodzą razem do łóżka- burknęłaś pod nosem.
-Dość już o mnie- potarł swe dłonie, szczerząc się przy tym wesoło.- Powiedz mi teraz coś o sobie. Zamieniam się w słuch, Julka.

         Pamiętam wówczas wyraz jego oczu. Były tak beztroskie, wesołe. Przypominał mi małego chłopca, który radował się, ponieważ dostał nową piłkę na urodziny.

No może w tym przypadku byłyby to narty.

~~

            Wszyscy pogrążeni byli w głębokim, błogim śnie. Wokół jedynie ciemność oraz ta ogłuszająca cisza, która sprawiała, iż myśli ciążyły jeszcze bardziej. Pośrodku tego wszystkiego- ty. Stojąca na bosaka, na środku ogromnego przedpokoju, niezdarnie ocierając spływające po policzku łzy wierzchem dłoni. Postawiłaś pierwszy chwiejny krok, ledwo utrzymując równowagę. Potem drugi, który był nieco pewniejszy. Trzeci, czwarty, piąty aż w końcu dotarłaś do celu, wkładając wszystkie nagromadzone pokłady siły i energii, by otworzyć mahoniowe drzwi. Przekroczyłaś próg, kurczowo trzymając się futryny, aby przypadkiem nie upaść. Twoja twarz nadal była mokra od łez, a każdy kolejny krok stawał się coraz bardziej sparaliżowany.
-Julka?- podniosłem leniwie głowę, ocierając zaspane oczy.- Co ty tutaj robisz? Co robisz o tej porze?- szeptałem, masując swe skronie.
-Andreas…- wyłkałaś niezrozumiale, jednocześnie kładąc się tuż obok mnie. Po chwili owinęłaś się szczelnie kocem, kuląc się do pozycji płodowej.- Boję się…
-Czego się boisz?- spytałem, przytulając cię delikatnie do siebie.
-Chyba o co…- poprawiłaś mnie, w dalszym ciągu żałośnie łkając i szlochając. Otarłem kciukiem łzy, które jak potok płynęły po twojej twarzy. Było tak ciemno, lecz potrafiłem dostrzec krople na twych policzkach. One lśniły pośród ciemności niczym diamenty...
-W takim razie, o co się boisz?- wzmocniłem swój uścisk, snując już plany jak mogę zemścić się na tym patafianie, który cię zranił. 
-Boję się…- przerwał ci donośny szloch, który wstrząsnął twym ciałem.- Boję się o swój psychiczny stan, Andreas… O swoją psychikę, nad którą on ma już pełną kontrolę…

„Kiedy zostaję sama, dzieje się ze mną coś złego…
Nie zostawiaj mnie samej…”

……………………………………..

Witam, witam w ten magiczny dzień! ;*
Kochane! Nie ma co przedłużać! ;* Życzę Wam wszystkiego, co najlepsze! 
Zdrowia- bo to w końcu najważniejsze, szczęścia- bo gdzież bez niego?, miłości- bo to podstawa!, spełnienia marzeń, zrealizowanych celów oraz wszystkiego, czego tylko pragniecie, a przede wszystkim w szczególności...
WESOŁYCH ŚWIĄT! ;**
Niech ten czas będzie dla Was magiczny, mimo że... no... za oknem jest, jak jest, no. :)
Pamiętajcie oczywiście, że ja Was mocno, mocno kocham! Widzicie? Nawet Klaudia umie czasem zabrzmieć ludzkim głosem.:D
Wesołych! ♥
   
  

17 komentarzy:

  1. Heeeej :*

    W chwili między pieczeniem ciast, przychodzę do Ciebie.
    Rozdział cudeńko, ale chyba nawet nie trzeba tego mówić, bo doskonale o tym wiesz, prawda? :)
    Greg jest... draniem. Na prawdę nie pojmuję jak można się tak zachowywać, no i jakim cudem ktoś się godzi na taki układ jak jest między nim a Sandrą. Szkoda mi za to strasznie Julki. :(
    Andi przykładny brat <3 Ten pomysł z kartkami był słodki. Ciekawa jestem tego ruchu ze strony Kat. Hm...
    Czekam niecierpliwie na kolejny.

    Wesołych Świąt, Kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na samym początku, dziękuję pięknie za życzenia! Życzę Ci tego samego! ♥
    A co do rozdziału? Wiem... Jak zawsze zabrzmię nudno, ale nie moja wina, że tak idealnie piszesz. Że każdym słowem rozkładasz mnie na łopatki. I nie moja wina, że zawsze na usta cisną mi się słowa "genialny", "cudowny", "majstersztyk" itp. Tak jest i nic nie poradzę. ;* Zatem rozdział PRZECUDOWNY, PRZEGENIALNY, PRZEMAJSTERSZTYK(?)!
    Kiedy Julka padła w panikę z tymi butami zachciało mi sie tak bardzo śmiać, że ledwo mogłam się powstrzymać. Idealnie pokazałaś to, co najważniejsze jest w życiu każdej kobiety - BUTY! :D No, bo gdzież wyjść, kiedy buty gryzą się z torebką lub nie pasują do ubrań? :O Haha :D Ale podobały mi się słowa Andiego. ♥ Dał jej swego rodzaju błogosławieństwo. :) Zaufał jej. I podoba mi się to. ♥
    A co do Gregora... Cóż... Układ jego i Sandry jest dość nietypowy... Sama nie wiem, czy na jej miejscu chciałabym być w takim związku, bo po cóż nazywać to związkiem? Po cóż się zaręczać? Przecież to bez sensu. Nie lepiej zostać na stopnie "przyjacielskiej". Choć nie wiem, czy przyjaciółmi można nazwać osoby, które ze sobą sypiają... Jednakże, dla każdego to słowo oznacza coś innego, więc... czemu nie? Och, Klaudio, Greya się czytało, co? :D W sumie to, ja też pomyślałabym tak, jak Julka. Przecież te jego stosunki z Sandrą nie są normalne... No kurcze, nie mogę tego przeżyć. :( Mam nadzieję, że przeżył na oczy i zakończy to, co łączy go z partnerką. Nie nazywam tego "związkiem", bo nie wiem czy mogę...
    Jednakże to ostatni akapit mnie zmartwił. Co się stało? Dlaczego Julka zareagowała w ten sposób? Co się z nią dzieje? :o Tyle pytań i żadnej odpowiedzi... :( Myślałam, że ten rozdział nie może skończyć się inaczej, niżeli sielanką. A tutaj znowu Klaudia wyskakuje z czymś jak królik z kapelusza. :)) Jestem mega ciekawa, czym zaskoczysz nas w następnym rozdziale. ♥
    Czekam! ;*
    Kocham! ♥
    Wesołych Świąt, Słońce! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju jak wy mnie dziś rozpieszczacie! Przeczytałam dziś z 6 rozdziałów na innych blogach :D Magia świąt po prostu daje wam chyba wenę <3
    Te problemy z doborem butów :D mieć ich nie wiadomo ile i mieć takie problemy. Ja żyje mając tych butów niewiele. Po prostu nie lubię kolekcjonować rzeczy w których nie chodzę.
    Gregor, Gregor, Gregor... Ten układ zawarty z Sandrą jakoś do mnie nie przemawia. Kto by chciał żyć w takim związku?!
    Jak mi w tej chwili szkoda Julki :|
    No cóż czekam na więcej...
    Buźka:*
    I kochanie me życzę ci spokojnych świąt:* dużo zdrówka i jeszcze więcej weny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, kochana!
    Ja dziś siedzę w domku, więc mogę wszystko zacząć nadrabiać.
    Na początku chciałabym podziękować Ci za życzenia i życzyć tego samego.
    Rozdział świetny.
    Ach... Poznajemy nasza Julkę z innej strony. Jestem ciekawa, czy ta cała miłość wyjdzie jej na dobre, bo jeśli Gregor ją zrani, to może się źle skończyć. Ich pierwsza randka... Cóż dość hmm... specyficzna? Julka przygotowująca się do niej byłam, co najmniej komiczna. No, ale cóż musiała wyglądać zjawiskowo.
    Gregor... Och... Zaskoczyłaś mnie, naprawdę. Nigdy bym nie pomyślała, że on żyje w takim związku. Wolne związki, czy jak to się nazywa. Cóż... Dla mnie to bardzo dziwne. Jestem ciekawa, dlaczego on poszedł na taki układ, no bo kto chciałby tak żyć?

    Czekam na next,
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  5. Melduję się :)
    Genialny rozdział! Naprawdę, z tygodnia na tydzień nadal nie mogę wyjść z podziwu ^^
    Hmm... ale mam teraz przez Ciebie mętlik w głowie. Zupełnie nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Nie rozumiem układu Gregora z Sandrą, ani też jego. Jak można żyć w taki sposób? Totalna abstrakcja...
    Szkoda mi w związku z tym też naszej Julki. Poznajemy ją dzisiaj trochę z innej perspektywy, ale coś mi się wydaje, że niedługo dziewczyna będzie przez niego cierpieć. Obym się myliła...
    W dodatku ten ostatni akapit nie napawa mnie zbytnim optymizmem.
    Czekam z niecierpliwością na kolejne cudeńka!
    No i wesołych świąt kochana, dużo zdrówka, radości, szczęścia, mam nadzieję, że Mikołaj trafił z prezentami :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki świetny rozdział! Kobieto.. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie zadziwiasz. Bardzo podoba mi się ta forma opowiadania.
    Boże.. Ta końcówka mnie zszokowało! O co tu chodzi?! Musisz szybko dodać nowość :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej kochana!
    Rozdział?lepiej już nie piszę jaki jest boski,genialny,niebiański bo pewnie czytając to wręcz ziewasz ale zawsze będę to pisać ❤
    Buty...ten problem dopada nawet mnie haha 😂 ale ta scena po prostu wywołała u mnie napad śmiechu do tego stopnia,że rodzina zastanawiała się nad zdrowiem mojej psychiki
    Gregor?wcześniej cieszyłam się na jego obecność,jednak teraz jestem w kropce...jeśli on coś zrobi...ugh -,-
    Podoba mi się to,że Andi zaufał Julce ;)
    Z niecierpliwością czekam na nn ❤
    Buziaki,dziękuje za życzenia i życzę Ci tego samego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo, cudo kochana. Proszę informuj mnie o rozdziałach na moim blogu w zakładce spam :D
    Zapraszam także do przeczytania i oceniania fachowym okiem, pozdrawiam <3
    http://newcompany-zaynmalik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochanie ty moje! Jakie to jest przepiękne! ❤
    Takie cudowne ❤
    Andreas jest po prostu cudownym bratem. Nawet jeśli dokonał się takiego czynu jakim było pobicie Julki.. Ale on kocha ją całym sercem. Widać to ❤
    A Gregor pamiętaj, że jeśli jej coś zrobisz to ci jajca urwę XDDD
    Czekam z nicierpliwością na kolejny
    Buziaki i wesołych ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Tym razem przybywam na czas! Tak, tak, takie cuda tylko w Boże Narodzenie :)
    Też czytałam Greya, ale raczej trzymam to w tajemnicy przed chłopakami, a szczególnie tymi nowo poznanymi. Właśnie po to, żeby uniknąć takich komentarzy w stylu: "Już wiem, co czytasz przed snem". Swoją drogą, to ciekawe, że Gregor tak od razu załapał, o co chodzi. Czyżby też lubił poczytać sobie Greya do poduszki? ;> Może i nie podpisał z Sandrą żadnej umowy i nie bawi się z nią w Pana i Uległą, ale ta ich relacja i tak jest dziwna. To znaczy może nie dziwna, bo w obecnych czasach często się zdarzają takie przypadki, ale ja chyba nigdy się do nich nie przekonam i pozostanę fanką tradycyjnych związków. Takie "przyjaźnie" zwykle kończą się tym, że jedna osoba zakochuje się w tej drugiej i to by było na tyle, jeśli chodzi o sypianie ze sobą bez zobowiązań. Ach, to moje życiowe doświadczenie zaczerpnięte z amerykańskich filmów i seriali... :)
    Cieszę się, że Julka i Andreas znów się ze sobą dogadują i że tamte dziwne wydarzenia odeszły w ich rodzinie w zapomnienie. I oby tam pozostały już na zawsze.
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomiędzy pisaniem, a pisaniem jestem i będę tutaj bardzo króciutko, chociaż tyyyleee się wydarzyło.
    No rozdział cudowny. Gregor stał się naszym czarnych charakterem? Robi się bardzo ciekawie.
    Bardzo żal mi Julki, ale na szczęście ma takiego brata jak Andreas więc chyba sobie poradzi ;)

    Spóźnione wesołych świąt!

    Buziaki,
    British Lady ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć!
    Rozdział mega!
    Jestem zaskoczona tym, że Julka zachowuje się tak, jakby naprawdę bardzo zależało jej na Gregorze. Na początku tak przejmuje się randką z nim, że aż przesadza. A ja nie wiem, czy jej naprawdę tak bardzo zależy.... Julka jest jaka jest.... I jeszcze ta scena na końcu... Wychodzi na to, że Gregor raczej nie będzie tym, przy którym dziewczyna znajdzie szczęście i taki spokój (czy jakby to tam określić :-/).
    Powalił mnie pomysł z tymi karteczkami, którymi Andreas zasypał mieszkanie Kat. To było takie inne na swój sposób romantyczne, ale nie wiem dlaczego odbieram to raczej negatywnie. To było trochę... szalone. Jakby Andreas uciekł z psychiatryka, jak to określiła Julka.
    Jestem niezmiernie ciekawa, co będzie dalej.
    Mam tylko uwagę odnośnie do początku.
    "To właśnie ono, owinięte w tajemniczy welon utkany ze znaków zapytania i sekretów, czeka już na nas na mecie naszej egzystencji na Ziemi." - faktycznie chodziło Ci tutaj o metę egzystencji, bo ja mam wrażenie, że powinno być "na starcie". Przepraszam, że zawracam głowę głupotami, ale jakoś tak zwróciłam na to uwagę.
    Życzę weny i serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem :)
    Po pierwsze przepraszam za nieobecność na Twoim blogu :/
    A po drugie i najważniejsze przechodząc do sedna muszę stwierdzić, że rozdział jest cudowny! I tak się zastanawiam, czy kiedykolwiek u Ciebie to słowo mi się znudzi? Huh?
    Zacznę od Gregora i Sandry. Ich chory układ jest totalnie absurdalny! Nie rozumiem jak można tak żyć, tkwić w czymś takim. To jest chore i totalnie głupie!
    Ta końcówka... Aż nie wiem co napisać. Nie powinna wpuszczać go do swojej psychiki, a już w ogóle żeby ją opanowywał? Nie, nie, nie!
    Ale z tymi butami, to jesteśmy podobne :D
    Andiego najpierw bardzo lubiłam, potem mniej, a teraz chyba coraz bardziej znów moja sympatia wobec niego się narodziła. Jednak cały czas jest wahadłowo.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana, cudo! <3
    Rozdział perfekcyjny! Tyle różnych emocji towarzyszyło mi podczas czytania...
    Nie wiem co mam myśleć o Gregorze. Widać, że Julka mu się podoba ale nie jestem pewna, czy nie ma być ona po prostu kolejną "zdobyczą", wiesz co mam na myśli... Julia zaś jest całkowicie zakochana co najbardziej widać po scenie końcowej. On nad nią zapanował i co by się nie działo, ona stanie za nim. Andreas to taki kochany, dbający o siostrę brat :) To urocze, znowu zaczęłam go lubić!
    Życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Znowu spozniona.. Ehh.. Wircej juz ni nie obecuje lepiej bo to i nie wychodzi...
    Przeczytalam zalegle rozdzialy.
    Zwiazek Gregora i tej jego dziewczyny/przyjaciolki/nazyczonej obojetnie jak ja nazwac, jest chory.
    Moze w przyszlyvh rozdzialach sie okaze ze Julka go jakos zmienila, nie wiem, nie bede bawic sie w jasnowidza.
    Czekam na kolejny, i am nadzieje ze tym razem nie bede spozniona..
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem :)
    Kochana... Naprawdę bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam :( jestem okropna... Wybacz, że mnie tu tak długo nie było, zwłaszcza z komentarzem... Zawsze coś wypadało i czasu było strasznie mało :'( wybacz...
    Wszystko jednak narobiłam...
    Rozdziały są idealne ❤ podobają mi się strasznie, nie umiem tego nawet wyrazić w słowach.
    Nie rozumiem jednak tego układu między Gregorem, a Sandrą... Eh... No jak? Przecież w takim czymś nie można normalnie żyć...
    Ale ta końcówka...
    Jestem ciekawa co będzie dalej :)
    Pozdrawiam i weny :)
    I wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej Kochana!
    Przepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, ale ostatnimi czasy pracuję nad pewnym projektem i nie mam na nic czasu. Przez to narobiło mi się wiele zaległości, które chciałabym dzisiaj nadrobić, toteż komentarz będzie krotki. Za co oczywiście przepraszam i obiecuję poprawę przy kolejnym rozdziale.
    Rozdział jest genialny!
    Coś mi się wydaję, że Julia zakochuje się powoli w Gregorze.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
    Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku życzę!
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń