Moja znajoma interesuje
się kulturą wielu państw na świecie. Nieważne czy są to kraje europejskie, czy
też azjatyckie- na temat większości z nich potrafiłaby opowiedzieć coś
ciekawego, co człowieka byłoby w stanie zainteresować, a także zmusić do
refleksji. Nie, jednak ja nie chcę opowiadać o mojej znajomej, gdyż dla kogo z
Was jest to istotne? Przypuszczam, że dla nikogo.
I dobrze przypuszczasz. Nikogo nie interesują tutaj
twoi znajomi.
A
może dałbyś mi dokończyć, co?
No dobra, dobra. Po co te nerwy?
Pragnę
skupić się na czymś innym, a mianowicie na tym, co usłyszałam od niej jeszcze
nie tak dawno, a co wiele dało mi do myślenia. Stare japońskie wierzenia
głoszą, iż jeden człowiek posiada trzy twarze. Ktoś powie, że to absurd,
prawda? Przecież to nielogiczne. Jakim cudem jeden człowiek może mieć trzy
twarze?
Zgadzam się. To niedorzeczne.
Każdy
z nas posiada trzy oblicza, jeśli nawet nie jest ich jeszcze więcej… My możemy
o tym nie wiedzieć, lecz tak naprawdę jest. One ukazywane są w danych
sytuacjach, a my operujemy nimi na prawo i lewo, nawet nie zdając sobie z tego
sprawy.
Jak one wyglądają?
Cóż,
nie różni ich wygląd zewnętrzny, lecz stosunek do otoczenia. To, jacy jesteśmy.
Co masz dokładniej na myśli?
A
co, zainteresowało cię jednak?
Nie bądź taka uszczypliwa.
No
dobra. Postaram się.
Kontynuuj zatem.
A
więc… Wcześniej miałam dokładniej na myśli to, co w nas się budzi. To, co w nas
się odradza… Pierwszą wersję podobno
pokazuje się całemu światu. To ona towarzyszy nam najprawdopodobniej
najczęściej. To od niej zależy jak postrzeganą nas postronni ludzie. Druga
odmiana nas jest ukazywana w obecności najbliższych. Tych, których kochamy.
Rodziny, partnera/partnerki, narzeczonego/narzeczonej, męża/żony. To właśnie
ona umożliwia nam kochanie, troskę, zaufanie wobec tej drugiej najważniejszej
osoby. I ta trzecia forma nas samych… Najbardziej magiczna. Najbardziej
tajemnicza… Ta, której nie znamy do końca sami. To maska, do której dostęp mamy
tylko my. Nie pokazujemy jej nikomu, gdyż sami do końca nie możemy jej
okiełznać, gdyż to ona odzwierciedla to, jacy jesteśmy naprawdę… Często trudno
nam się jest pogodzić z tą odsłoną nas, gdyż to ona ukazuje niedoskonałości,
wady, których nie chcemy mieć. Każdy bowiem całe swe życie dąży do perfekcji,
czyż nie?
Masz sporo racji…
Wiesz
do czego dążę i jak tyczy się to ciebie?
Tak, teraz już wiem…
~♡~
-Victoria, idź stąd-
burknąłeś, słysząc nieśmiałe i stosunkowo ciche pukanie do drzwi pokoju.
Powiedz… co wtedy czułeś?
Złość… Zawiść… Rozgoryczenie. Wszystkie skrajne odczucia,
które szargały moją duszą, a nie tylko. Atakowały także ciało, czyniąc ze mnie
nic nieznaczącą marionetką w swych rękach. Paradoks… Coś, czego nawet nie
zauważają nasze oczy, potrafi być silniejsze niżeli my sami…
-Dobra, grzeczność się skończyła- usłyszałem nieco głośniejszy głos, po czym zobaczyłem w
swych drzwiach znajomą mi sylwetkę. Uśmiechałaś się do mnie subtelnie,
przysiadając tuż obok mojej, opadniętej z sił osoby, na miękkim łóżku.- Co się
z tobą dzieje, Andi?- spytałaś, cicho wzdychając. Badawczym wzrokiem
lustrowałaś nieustannie moją postać, starając się wyłapać każdy jeden szczegół,
który pozwoliłby ci ustalić, co tak naprawdę jest przyczyną mojego cierpienia. Ale skąd niby wiedziałaś,
że cierpiałem?
Bo
cierpiałeś. Widać to było gołym okiem…
-A musi się coś dziać?- spojrzałem prosto w twe
oczy.- Vicki cały czas tutaj przesiaduje, a jak ja raz przyjdę, to od razu
robicie ze mnie męczennika- przewróciłem oczyma, po czym ukryłem bezsilnie
twarz w dłoniach.
-No wiesz…- westchnęłaś po raz drugi. Już wtedy
wiedziałaś, że nie będzie to łatwa rozmowa dla naszej dwójki.- Victoria
faktycznie przesiaduje tutaj więcej, niżeli w swoim mieszkaniu, ale ona nie
wpada, nie wrzeszczy, że chce spokoju i barykaduje się we własnym pokoju-
objęłaś mnie ramieniem.
Bo
chciałam ci przekazać choć odrobinę własnej energii i ciepła, abyś mógł
przebrnąć przez to, co najgorsze w życiu…
-Pokłóciłem się z Kat- rzekłem twardo, patrząc na
własne dłonie.- Wiesz tyle, ile ci potrzeba. Idź i rozgłoś reszcie. I tak
wszyscy uważacie, że ten związek jest tylko kwestią czasu- kolejna rzecz, która
zwyczajnie mnie raniła. Poczucie, iż uzależniłem się od kobiety, z którą
związek nie był akceptowany do końca przez najbliższych…
Naprawdę
tak czułeś?
No przecież mówię…
Przepraszam…
Ja… Ja… nie wiedziałam.
-Żartujesz sobie?- prychnęłaś, poklepując z małą
siłą plecy moje plecy.- Muszę znać więcej szczegółów. Zawsze wykonuję
powierzone zadanie w stu procentach- uśmiechnęłaś się cwanie, wywołując również
na mojej twarzy krzywy, pełen bólu uśmiech.
Uśmiech
pełen bólu, nie jest uśmiechem…
-To koniec…- wyszeptałem, po chwili ciszy.- Koniec…-
nawet nie wiedziałem, kiedy w oczach
szkliły się srebrne łzy. Ręce drżały, w głowie panowała kompletna pustka,
natomiast życie było jednym, wielkim bałaganem. To nie miało tak wyglądać… Nie
takie miało być moje życie…
-Dlaczego? Co się stało?- dopytywałaś przejęta,
dalej obejmując mnie ramieniem. Chciałaś się uśmiechnąć, wiem. Chciałaś
wyszeptać na moje ucho coś optymistycznego, wiem. Chciałaś wziąć mnie za rękę i
pokazać piękno świata, w którym żyją, to też wiem… Ale… nie umiałaś. Nie w
chwili, kiedy jeden z członków twojej rodziny nie potrafi złożyć dwóch
kawałeczków swego życia w całość.
Dokładnie…
-Stwierdziła, że traktuję ją jak cień…- jęknąłem
bezsilnie. Z twoich ust dobyło się ciche westchnięcie, nad którym nie zdążyłaś
w porę zapanować.- Ale to nieprawda… Wszystko było w ostatnim czasie takie
samo, jak przedtem…- mówiłem dalej, opierając głowę na twoim ramieniu.
-Zawalcz o nią…- wyszeptałaś cieniutko, patrząc tępo
przed siebie.- Jeśli ją kochasz, musisz walczyć. Nic w życiu nie przychodzi
łatwo. Zwłaszcza miłość… Bo jeśli nie o
miłość, to o co innego możesz walczyć? Miłość jest wszystkim, co może posiadać
człowiek…- podniosłaś się z łóżka, stając naprzeciw mnie. Mówiłaś wtedy prawdę?
Ja
nie kłamię.
-I właśnie tutaj jest problem…- podniosłem martwo
wzrok, patrząc nieśmiało na twoją twarz. Zachodzące słońce rzucało niemal
pomarańczowe promienie na twe błyszczące włosy, tworząc poświatę, która
dodawała magii twojej wyjątkowej urodzie. Oczy błyszczały, nie tylko ze względu
na nagromadzone w nich łzy. Blada skóra idealnie kontrastowała z ciemnymi
włosami, które w tej chwili okalały twoją twarz, natomiast pełne, malinowe usta
wykrzywione w zaniepokojonym charakterze.- Mówiła, że musimy sobie dać czas…
Walcząc, urażę ją, rozumiesz?
-Andreas…- zaśmiałaś się cicho, kocim ruchem
podchodząc do okna. Przymknęłaś na chwilę powieki, rozkoszując się delikatnym
łaskotaniem promieni zachodzącego słońca, które rzucało światło na twoją
twarz.- Nie zerwaliście. Musicie po prostu przemyśleć kilka spraw na osobności.
Dziewczyny tak mają- kontynuowałaś z pewnością. Powiedz… skąd miałaś aż tyle
pewności?
Czasem
niektóre rzeczy wydają nam się łatwiejsze za pierwszym razem, Andi…
Nie nazywaj mnie tak.
Dobrze.
Przepraszam. Zapomniałam…
-To dziwnie mają- odparłem skwaszony, patrząc z
wyraźną fascynacją na skąpaną w słońcu postać Julki. Tak wiele wiedziałaś… Tak
bardzo potrafiłaś pomóc… Twoja kobecność koiła… To dziwne…- Czyli co ja mam
teraz robić?
-Oj, Andreas, Andreas…- kiwałaś głową, uśmiechając
się subtelnie.- Jesteś jak dziecko. Wszystko ci trzeba tłumaczyć- otwarłaś
oczy, mierząc tym samym, pełnym ciepła, wzrokiem moją zagubioną sylwetkę.- Jak
Katherine i ty wszystko sobie przemyślicie, przyjdzie czas na rozmowę, w której
wszystko sobie wyjaśnicie i przekonacie się, jak jesteście dla siebie ważni, rozumiesz?
-I ja mam tak długo czekać?- zmarszczyłem nos,
patrząc w ciemną głębię magicznych tęczówek mojej rozmówczyni.
-Jaką ty jesteś zrzędą!- wykrzyknęłaś, prychając
cicho.
Tych
słów nie żałuję. To prawda. Jesteś taki do tego czasu…
Moje usta wykrzywiły się w półuśmiech. Pierwszy od…
właśnie… Kiedy ostatni raz on był na tym miejscu? Kiedy ostatni raz czułem się
tak po prostu beztrosko?
-Dzięki- rzekłem, patrząc w jaki sposób opadasz na
łóżko.- Jesteś dobra w tych sprawach…- dopowiedziałem ciszej, odwracając wzrok.
Dlaczego?
Ale co?
Dlaczego
wówczas odwróciłeś wzrok?
Bo nie mogłem tego dłużej znieść… Zaraza, która
zalegała w mojej chorej duszy, znowu się odrodziła. Znowu dawała o sobie znać.
Znowu kopała leżącego…
Aaa…
Czasem powinnaś się ugryź w język. Nie uważasz?
Też
tak uważam.
-Błagam cię…- znowu prychnęłaś.- Ja? Znowu zerwałam
z kolejnym facetem, a ty mówisz mi, że jestem dobra w sprawach damsko-męskich-
spojrzałem w twoje oczy ze zdezorientowaniem. Kolejny raz zakłuło. Tak,
zdecydowanie coś było nie tak ze mną, ale co takiego?
Teraz
już wiesz, mimo że nie powinieneś się tego nigdy dowiedzieć…
-Rozstałaś się z Borisem?- wykrztusiłem, nie do
końca rozumiejąc charakter twój spojrzenia, kiedy mówiłaś o rozstaniu.
Wcześniej całkowicie inaczej sobie to wyobrażałem. Miałem zgoła inne mniemanie
o ludziach, którzy przeżywają rozstanie z ukochanym mężczyzną, a co teraz
widziałem? Wszystkie cechy, które przeciwstawne były do mojego światopoglądu na
ten temat. Beztroskę, błogość, lekkość, radość z życia. Jakbyś została
uwolniona z więzienia, nie ze związku…
Różnimy
się od siebie…
-Nie- odpowiedziałaś szybko, siadając przy mnie po
turecku.- Po Borisie był jeszcze Alex i to z nim się rozstałam- wyjaśniłaś
zwięźle, bawiąc się swoimi długimi i kościstymi palcami. Zmarszczyłem brwi, lustrując
badawczo sylwetkę siostry. Znowu coś się nie układało w całość… Kolejny raz coś
mi nie pasowało, mimo że nie wiedziałem jaki jest tego dokładny powód.
To
strasznie irytujące, czyż nie?
-Yhym- mruknąłem, nie wiedząc kompletnie co mógłbym
więcej powiedzieć w owej sytuacji. Wyłączyłem się na moment, analizując
wszystkie strzępy wspomnień, jak i dotychczasowych przeżyć i odczuć, aby
stworzyć spójną całość. Zrobiłbym absolutnie wszystko, aby w końcu móc
rozpoznać to, co krążyło w moim krwiobiegu. Coś, co nie miało koloru krwi. Coś,
czego fizycznie nie było…
Coś,
co jakże bardzo ciążyło i raniło…
-A właściwie, to czemu Kat uważa, że traktujesz ją
jak cień?- przerwałaś ciszę, wyrywając z rozmyślań moją osobę. Spojrzałem na
ciebie z błyskiem, mrużąc lekko oczy.
-Nie wiem- wzruszyłem ramionami.- Ostatnio miałem
trochę mniej czasu, ale wszystko było jak kiedyś…- dodałem ochryple, nie
przerywając kontaktu wzrokowego z brązowooką.
-Kobiety- uśmiechnęłaś się szeroko, mierzwiąc moje
włosy.- I zrozum je tu człowieku- podniosłaś się z łóżka, zmierzając powolnym
krokiem w stronę drzwi.- A! Właśnie! Jeszcze jedna sprawa!- odwróciłaś się na
pięcie, opierając się o drzwi.
Uroczo
się wtedy uśmiechnąłeś… Pamiętam ten moment…
-Hm?- mruknąłem, patrząc na ciebie zaciekawionym
wzrokiem. Sam nie wiedziałem, co miałaś w sobie. Nie wiedziałem, dlaczego
działasz na mnie w taki sposób. Nie wiedziałem, czemu właśnie ty potrafisz mi
pomóc, kiedy ochotę miałem sięgnąć dna…
Andreas…
Przestań. Jeszcze nie teraz…
-Jak już jesteś, to wykorzystamy cię trochę-
uśmiechnęłaś się ciepło, co skłoniło także mnie do powielenia tego czynu.- Dziś
mamy rodzinną kolację z przyjaciółmi rodziców. Z racji, że tata jest w
delegacji, mama nie ma dla siebie odpowiedniego partnera, bo bądźmy szczerzy,
że Oscarowi jeszcze mleko pod nosem nie wyschło…
-No chyba tobie!- zdało się usłyszeć głos nastolatka
zza drzwi.
Kochałam
te momenty…
Jedynie przewróciłaś oczyma, zbierając się do
dalszego kontynuowania swojego monologu.
-Wracając do tematu…- odchrząknęłaś.- Ty nadajesz
się doskonale. Także bądź gotowy za dwie godziny do wyjścia- uśmiechnęłaś się
na pożegnanie, po czym szybko przekroczyłaś próg pokoju.
-Udało się!- usłyszałem jedynie wesoły krzyk
Victorii, która w tej chwili z radością przytulała cię do siebie.
To
też słyszałeś?!
No jasne. Głuchy by usłyszał te wrzaski.
-A co do tego mleka…
-Zamknij się, Oscar!- naskoczyłyście na niego obie,
powodując, iż chłopak zwiesił głowę w dół i zniknął w odmętach swojego pokoju.
A
co ty na to, w ogóle?
Uśmiechnąłem się jedynie sam do siebie, kiwając
głową. Opadłem po tym na łóżko, przymykając na krótką chwilę powieki. Znów było
jak dawniej. Dzieciństwo wróciło do mnie wraz z powrotem do tych samych murów,
w których zostałem wychowany. W czasach, kiedy nie było problemów. Kiedy
wszystko było proste.
Kiedy
jeszcze byłeś „zdrowy”…
~♡~
Doskonale dopasowana,
obcisła czarna sukienka, dodawała wdzięku, a jednocześnie eksponowała seksapil.
Dopełnieniem stroju stały się wysokie, również czarne, szpilki, które
sprawiały, iż każdy ruch stawał się nieprzyzwoicie kuszący. Włosy upięte miałaś
na prawy bok, wieczorowy makijaż dokładnie podkreślał ciemne tęczówki oraz pełne usta. Z niejednego
mężczyzny, mogłabyś uczynić po prostu niewolnika…
Nie
wygłupiaj się… Przedstawiłeś to w złym świetle. Sukienka jak sukienka. Szpilki
też były normalne. Makijaż czy fryzura? Również przepełnione normalnością.
Kogo ty chcesz oszukać? Przecież wiesz, że wtedy
mogłaś robić z każdym facetem to, co tylko zapragnęłaś.
Nieprawda.
Kogo ty oszukujesz?
Czemu
zarzucasz mi teraz kłamstwo, co?!
Bo zbyt dobrze znam ciebie i ten okres w twoim i
moim życiu. Tyle razy go analizowałem, że nie sposób nie dojść do pewnych
kwestii.
Myśl,
co tylko chcesz. Ja wiem swoje i wiem, co tak naprawdę jest prawdą.
Oszukujesz samą siebie, jeśli tak myślisz.
Skąd
ten upór nagle u ciebie? Nie mógłbyś kontynuować historii?
Chcę, abyś się przyznała, że każdego mężczyznę
postrzegałaś jako zabawkę. Tylko tyle chcę.
Zamknij
się!
Nikt mi nie każe, a ciebie i tak nie posłucham.
Straciłaś swój dar.
…
No śmiało! Przyznaj się.
Nie…
Dlaczego głos ci się łamie?
Bo
trafiłeś w samo sedno…
-Andi, wszystko dobrze?- nadal rozmyślałem o tym, co
działo się w domu, kiedy na Ziemię sprowadził mnie głos rodzicielki, która
przenikała moją osobę na wskroś swymi dużymi, okrągłymi, niemal turkusowymi,
oczyma. Uśmiechnąłem się delikatnie, potakując głową. Zamyśliłem się, owszem.
Aczkolwiek naprawdę odżyłem. Poczułem, że żyje. Dziwne, prawda? Właśnie w
rodzinie. Właśnie pośród grona tych idiotów, których lustrowałem teraz uważnie
wzrokiem. W gronie tych, od których chciałem się uwolnić. Ale czemu? Bo każdy z
nas był inny?
Według
mnie właśnie ta odmienność i różnorodność dodawała poczucia, iż mimo wszystko
jesteśmy w pewnym stopniu do siebie podobni. Nieważne, że każde z nas miało
inny światopogląd, inaczej się zachowywało, miało inne marzenia… Łączyły nas
nie tylko więzy krwi, lecz coś więcej… Łączyły nas różnice, pomimo iż brzmi to
zapewnie niedorzecznie.
Wspomniałaś o zachowaniu, prawda? Victoria, znudzona czekaniem na
przyjaciół rodziców, bawiła się widelcem, Bruno patrzył przed siebie, mrożąc
wszystko i wszystkich wzrokiem, Oscar zajmował się własnymi palcami, a ty… ty…
Co
ja robiłam?
No, właśnie… Opierałaś się łokciem o stół, wysyłając
uwodzicielskie spojrzenie jednemu z kelnerów. Nie mogłem się powstrzymać i w
końcu przewróciłem oczyma, odwracając wzrok od twojej osoby pochłoniętej
flirtem.
-Już idą- powiadomiła najstarsza z towarzystwa,
machając na przywitanie przybyłym gościom. Każdy z nas wyprostował się niemal
natychmiastowo, przywdziewając na swe usta ciepły uśmiech.
Pamiętam…
To było takie sztuczne…
Nawet ty
zaprzestałaś niewerbalnego flirtu z kelnerem, co już o czymś świadczyło. Po
drugiej stronie stołu, w eleganckiej restauracji, zasiadła starsza kobieta,
uprzednio witając się z naszą rodzicielką, a przy jej boku znajdował się rosły
mężczyzna, który lustrował nas wszystkich sympatycznym wzrokiem zza grubych
szkieł okularów. Obok małżeństwa- młody chłopak, najprawdopodobniej w wieku
zbliżonym do nas, który przywitał się najpierw z każdą kobietą, a później
uścisnął dłoń każdego z mężczyzn z naszej rodziny.
Och…
Co znowu?
Samo
mi się wymksnęło…
Nie zmienisz przeszłości, Julka…
-Thereso, to moja gromadka- zaczęła blondynka, mając
na twarzy szeroki uśmiech.- Jednakże, tym razem nie w okrojonym składzie. To Andreas,
o którym tak wiele ci opowiadałam, a resztę dzieciaków już znasz. Bruno, Oscar,
Victoria i Julka- wymieniała kolejno według kolejności zajmowanych miejsc.
-Julia- wyszeptał ledwosłyszalnie młodzieniec, patrząc
z uwagą na jedną dziewczynę. O kim mowa? Może teraz zabierzesz głos, Julio?
Miej
odrobinę litości…
Bo co?
Bo
moje rany jeszcze się nie wygoiły…
Oczy blondyna
przemierzały niemal na wskroś twoją postać.
A ty? Dostrzegłaś to. Zobaczyłaś, że coś między wami się zaczęło.
Uśmiechnęłaś się pod nosem, powodując, że chłopak natychmiastowo się
wyprostował. Odgarnęłaś zmysłowo kosmyk włosów, który opadał na twe czoło, nie
przerywając stałego kontaktu wzrokowego. I tak cały czas. Nawet po posiłku,
kiedy Victoria ponownie powróciła do zabawy widelcem, Bruno kolejny raz mroził
wszystko i wszystkich wzrokiem, Oscar kolejny raz wrócił do zabawy paznokciami,
ty nadal patrzyłaś na niego, a on na ciebie. Z tym samym pazurem, charyzmą,
pewnością siebie… Tym, co doprowadzało chłopaka niemal do szaleństwa… A pośród
nich, również znudzony rozmową dorosłych, taki sobie ja… Ten sam, który cały
ten czas poświęcił na przypatrywaniu się grze własnej siostry…
Mogłeś
się nie patrzeć, skoro cię to bolało.
Nie mogłem ominąć tego, co z nim robiłaś…
Bo?
Nikt ci nie kazał na nas patrzeć.
Nie będę opowiadał na tak beznadziejne pytanie.
-Przepraszam was na chwilę- odezwałaś się w końcu,
skupiając na swej osobie uwagę wszystkich.- Muszę iść na moment do toalety-
wykrzywiłaś usta w przyjazny półuśmiech, kierując swe kroki w stronę
restauracyjnej toalety. Każdy twój ruch… Każdy krok… On uwodził, odbierał
zmysły…
Nie
mów o mnie w taki sposób!
Taki, czyli jaki?
Jakbym…
jakbym była…
No dokończ.
…
Dokończ!
…
-Ja też najmocniej przepraszam- burknąłem, wstając
po chwili od stołu.- Zaraz wracam- dopowiedziałem już idąc, zmierzając śladami,
które zostawiłaś po sobie.
-Andi, co ty tutaj
robisz?- spytałaś, dostrzegając moją sylwetkę u progu damskiej toalety.- Tutaj
nie wolno ci wchodzić, idioto- kontynuowałaś, nie patrząc na swego brata.
-Możesz ty mi powiedzieć, co ty robisz?!- wypuściłem
powietrze ze swych płuc ze słyszalnym świstem, patrząc pretensjonalnym wzrokiem
na twoją postać.
-Poprawiam makijaż- odparłaś lekko, wyciągając
czerwoną szminkę ze swej niewielkiej torebki.- A nie widać?- zacisnąłem ręce w
pięści, podchodząc bliżej.
-Dobrze wiesz, o czym mówię-warknąłem przez
zaciśnięte zęby. Spojrzałaś na niego, jednocześnie chowając szminkę z powrotem
na swoje miejsce.
-Nie wiem- powiedziałaś cicho, przymrużając lekko
powieki. Czasem tak to właśnie jest… Wypieramy się, mamy nadzieję, że nie
widać, lecz coś, co nas przerasta, wypływa z nas, a my? Nawet nie zdajemy sobie
sprawy z tego, że nasze słabości są w takim stopniu dostrzegalne dla innych…
Nie
pouczaj mnie, jasne?! Nie masz prawa mnie oceniać. Nie teraz. Nie ty…
-Przestań w końcu zachowywać się jak tania dziwka-
wycedziłem gorzko, nie kontrolując ani nie ważąc swych słów. Wydęłaś policzki,
lecz w ostateczności powstrzymałaś się od wypowiedzenia jakichkolwiek słów
więcej. Ominęłaś mnie zwinnie, zajmując swoje wcześniejsze miejsce.
Bolało…
Miało cię ustawić do pionu, więc musiało boleć.
Do
tego czasu mnie za to szczerze nie przeprosiłeś.
Przepraszałem.
Ale
nieszczerze.
A skąd ty niby wiesz, kiedy mówię szczerze, a kiedy
nie?
Znam
cię już trochę, Andreas…
Tego właśnie żałuję.
Znam
cię o takiej strony, od której nie powinnam znać…
Wiem.
…
Nie płacz.
Nie
płaczę.
To skąd ten szloch?
Ja…
ja…
No powiedz to.
Nie
chcę się do tego przyznawać.
Powiedz to.
Nie…
Powiedz to już!
To
boli… Cholernie boli.
Life is brutal. Śmiało!
Nie
każ mi tego robić… Nie każ mi przyznawać się to tego, że się złamałam. Że przestałam
być człowiekiem. Utraciłam swoje człowieczeństwo przez jeden błąd…
„Wszyscy popełniamy
te same błędy.
Uciekamy od naszych
demonów,
zamiast nauczyć się
z nimi żyć…”
........................................
Witajcie!
Już jestem wróciłam, a nawet udało mi się tego dokonać dzień wcześniej. :D
Taki ze mnie szaleniec, heheh ;D Jednakże, to wszystko przez to, że się stęskniłam. Bardzo, bardzo. ;c
Dziękuję za tyle ciepłych opinii. Na początku są one bardzo, bardzo ważne. ;* Wspieracie mnie w taki sposób, że chyba nie potraficie sobie tego wyobrazić. Robicie to nie tylko tutaj, na bloggerze, ale i w rzeczywistości, która ostatnio odrobinę przytłoczyła mnie swym ciężarem...
Dziękuję! ♥
Już jestem wróciłam, a nawet udało mi się tego dokonać dzień wcześniej. :D
Taki ze mnie szaleniec, heheh ;D Jednakże, to wszystko przez to, że się stęskniłam. Bardzo, bardzo. ;c
Dziękuję za tyle ciepłych opinii. Na początku są one bardzo, bardzo ważne. ;* Wspieracie mnie w taki sposób, że chyba nie potraficie sobie tego wyobrazić. Robicie to nie tylko tutaj, na bloggerze, ale i w rzeczywistości, która ostatnio odrobinę przytłoczyła mnie swym ciężarem...
Dziękuję! ♥
Ja zabiję mój komnputer!!! Pisałam komentarz i się głupek wyłączył!
OdpowiedzUsuń<>
Jestem teraz już,dziś,bo nie mogłam się powstrzymać.
Wszystko mi się rozjaśniło a sposób narracji mnie po prostu urzekł!
Nietypowy a jakże wspaniały.Czytam,a w głowie pojawia mi się film...Masz talent.
Andreas i jego rodzinka.Ciekawe co dalej z tą Kat.Biedak.Dziewczyny uwielbiają trzymać w niepewności.
Julia uwodzicielka,flirciara,bawiąca się uczuciami innych facetów.
Otworzyłaś tyle wątków (o ile wątki da się otwierać),trochę do nich wprowadziłaś i bum! Czekaj na trójkę ;)
To niesamowite,ale jak wciągające!
Andi w roli moralizatora lecz słusznie... (tak na pierwszy rzut oka)
Już kocham ten blog i chyba nie wytrzymam czekając na trzeci rozdział!
Weny (tak na wszelki wypadek;)) i buźki :***
Jestem :)
OdpowiedzUsuńWciąż jestem pod wrażeniem (dodam, że od już od prologu :))
Piszesz w taki sposób, że brak mi słów (dosłownie:D)
Andi jako dobra postać to rzadkość! xD :D
Pewnie się powtórzę, nie tylko siebie z resztą. Uwielbiam sposób w jaki piszesz to opowiadanie. Nigdy się z takim nie spotkałam. Jak na to wpadłaś? :D
Czekam na trójkę ♥
Buziaki :*
Jesteem!
OdpowiedzUsuńCzytanie z rana - miodzio ;)
A do tego jak to jest rewelacyjny rozdział to tym bardziej *_*
Na początku troche się pogubiłam. :| ale teraz juz wiem wszystko co i jak :D
Nie spotkałam jeszcze osoby piszącej w taki sposób.
Andi i Kat ? Ciekawe co z tego będzie.
Julia ? Flirciara ?
Czekam na trójeczkę 💜 <3
Buziaki! :*
Melduję się ♥
OdpowiedzUsuńKochana, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak przez ten czas było tutaj bez ciebie pusto. Jakoś brakowało mi tej historii :)
Dlaczego? Bo jest genialna! Nigdy nie spotkałam się wcześniej z tak prowadzonym opowiadaniem, więc dla mnie jest to taka "świeżynka". Trzeba mieć po prostu talent, żeby pisać w taki sposób ♥
Hmm... no i mamy dzisiaj Andiego (którego zresztą pokazałaś w bardzo pozytywnym świetle) i Katherine. Czy coś z tego wyjdzie? No i Julka, flirciara, traktująca facetów jak zabawki. Jestem strasznie ciekawa, co dla nas dalej przygotujesz :)
Czekam z niecierpliwością ^^
Buziaki :**
Jestem :)
OdpowiedzUsuńNo Kochana... Naprawdę przeszłaś samą siebie, bo ten rozdział i ogólnie wszystko co do tej pory napisałaś... To jest przewspaniałe :) nadal nie mogę sobie wyobrazić tego, że to co czytam jest takie genialne :)
Andreas... To wszystko jest nadal takie tajemnicze i naprawdę nie mogę się doczekać tego co będzie dalej :)
Jestem pełna podziwu (nadal) jak wpadłaś na taki pomysł ;)
Pozdrawiam!
Buziaki :* ❤
Hej Kochana!
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już czy komentowałam poprzednie czy też nie, ale chce żebyś wiedziała że czytałam wszytko! Ta historia jest taka nietypowa, inna. Ale ta jej "inność" powoduje,że nie bardzo szybko się czyta i mega wciąga. Jest po prostu niesamowita! ❤
Szczerze to jeszcze nie do końca wszystko zrozumiałam, ale pewnie z każdym kolejnym rozdziałem będzie więcej wyjaśnione i przy okazji ja będę bardziej wtajemniczona w tą wspaniałą historię.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
Buziaki ;*
To o tych trzech twarzach to prawda? Mam na myśli to, czy naprawdę to jest jakieś japońskie wierzenie, czy tylko to wymyśliłaś? Brzmi bardzo ciekawie. Szczególnie, że na początku myślałam, że to będzie to powiedzenie: "Człowieka trzeba poznać trzy razy. Raz na osobności, drugi raz w towarzystwie, a trzeci po alkoholu" :D Z tym też się zgadzam, ale jest zdecydowanie mniej poetyckie.
OdpowiedzUsuńDalej trochę nie bardzo ogarniam fabułę. Andreas wypowiada się o siostrze tak, jak nie powinien robić tego brat i nie wiem, czy to jest celowy zabieg, czy udaje Ci się to nieświadomie. Jeśli to naprawdę historia o chłopaku, który zakochał się w siostrze, to cóż... będzie ciekawie :D Zachodzę tylko w głowę, czy mam rację, czy po prostu zwróciłam uwagę nie na to, co trzeba.
Czekam na kolejny rozdział, żeby o wszystkim się przekonać.
Całuję ;*
Pisząc, często operuję życiem realnym. Przetwarzam to, co usłyszałam bądź przeczytałam i tak, to o tym japońskim wierzeniu jest prawdą. A przynajmniej moja znajoma, która naprawdę interesuje się kulturą państw azjatyckich, ostatnio mi właśnie o tym opowiadała. ;))
UsuńO tych twarzach i różnych obliczach, to sama kiedyś nad tym gdybałam, ale przez gęby Gombrowicza (nie wiem czy dobrze napisałam jego nazwisko, nigdy nie wiem czy przez "om" czy "ą").
OdpowiedzUsuńNie zgadam się jednak z tym, iż człowiek dąży do bycia doskonałym, albo może dąży właśnie do tego, podświadomie, tylko, e dla każdego doskonałość ma inny wymiar i dotyczy czegoś innego, bo jesteśmy różni.
Czasami nie wiem kto co mówi i nadal trochę gubię się w postaciach. - Informuję, bo jakbym coś pomyliła w komentarzu, to od razu, z góry przepraszam.
W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy miłość można posiadać, czyż to nie właśnie miłość jest wolna, tak naprawdę wolna, a zaraz potem naszła mnie refleksja, że miłość tak samo jak każde inne uczucie, w pewnym sensie niewoli.
Zastanawiam się kim ta dwójka jest dla siebie, bo tego nie ogarniam. Rodzeństwem?
Jeśli się nie mylę, to francuska książka "Niebezpieczne związki" jest pisana w podobny sposób jak twój blog. Opiera się na samych rozmowach. Skąd ciebie nawiedził taki pomysł, by w taki sposób pisać?
Fajne jest to, ze z perspektywy czasu oni wyraźnie patrzą na tamtejsze wydarzenia nieco inaczej, i zupełnie inaczej je komentują. Nawet można się pośmiać z ich przepychanek słownych, dogadywań i lekkich wykłóceń.
To przepraszanie szczerze i nieszczerze skojarzyło mi się z pewną sytuacją w życiu codziennym i faktycznie takie przepychanki słowne są bardzo naturalne w twoim opowiadaniu, ale nadal nie mogę nawyknąć po tym skakaniu po czasie i tym, że rozmowa między tą dwójką odbywa się bez myślników, jakby nie wypowiadali tych słów. Choć szczerze nie wiem jaki zapis musiałabyś zastosować do tego opowiadania by było poprawnie. Musiałabyś sama się tym zainteresować, poszukać informacji i sprawdzić.
Pozdrawiam i miło być na bieżąco. Wieczorkiem wrócę do twojego pierwszego opowiadania by przeczytać choćby jeszcze 2-3 rozdziały, a reszta tak jak już mówiłam - w tygodniu.
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Na "Się nie zdarza..." pojawił się już 25 rozdział.
UsuńNa "Prawdziwej legendzie" rozdział 2.
Dawno cię u mnie nie było i się tak zastanawiam czy jeszcze kiedyś się pojawisz.
Oczywiście nie wymagam od nikogo bycia na bieżąco, ale chciałabym wiedzieć czy jeszcze mnie czytasz, czy jednak dałaś sobie spokój i nie zamierzasz do mnie powrócić.
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, cieszę się, że wróciłaś! Nawet nie wiesz, iż zaczynało mi powoli brakować tego opowiadania. To wszystko ze względu na ten niesamowity styl i forma w jakiej zdecydowałaś się pisać. Bardzo nietypowe, ale też trafione w dziesiątkę!
Andi... bardzo pozytywnie wykreowałaś jego postać. Właśnie co do jego osoby jestem najbardziej ciekawa, jak potoczy się jego postać dalej i czy zawsze będzie tak jak teraz, a nie sądzę. W końcu Ty lubisz zaskakiwać :)
W mojej głowie pełno myśli i zagadek, zapewne będzie tak aż do epilogu :)
Czekam na kolejny!
Weny i buziaki ;**
Dobra, zaczynam ogarniać! Brawa dla mnie!
OdpowiedzUsuńTen rozdział czytało mi sie dobrze, bo już nie musiałam się zastanawiać kto jest kim i o co chodzi. Przyznam, że na początku miałam obawy co do sposobu narracji, ale teraz... Jest świetnie! :) Nie wiem, jak w ogóle mogłam choć odrobinę wątpić w Twój talent i umiejętności. Aż mi wstyd.
Spodobał mi się początek o tych maskach/twarzach. To trochę jak w teorii Gombrowicza :) Hm... On twierdził, że ciągle zmieniamy maski (jest to konieczne, by żyć z innymi), a swoją prawdziwą twarz odkrywamy tylko wtedy, gdy jesteśmy sami i mamy pewność, że nikt nas nie widzi, np. w łazience (ale tylko, jeśli nie spoglądamy w lustro, bo nawet wtedy gramy ;)) No ale cóż, na pewno to znasz ze szkoły.
Koniec popisywania się wiedzą.
Także do następnego :)
Buziaki :**
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że trochę rozpraszają mnie te wstawki bohaterów i ich oceny, opinie na temat wydarzeń, które działy się kiedyś. Takie wtrącenie od czasu do czasu jest ciekawym zabiegiem, ale w większej ilości może męczyć. Osobiście wolałabym ten tekst czytać jako formę ciągłą... ciągłą opowieść o tym, co było kiedyś z niewielkimi wstawkami dotyczącymi aktualnych emocji bohaterów. Bo tak to akcja jest spowolniona, polega tylko na opowieści, nie można sie za bardzo spodziewać emocji, szybkich wydarzeń i tak dalej. Bo jak już się pojawiają to zaraz wyskakujesz dialogiem i wszystko się zatrzymuje. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi, bo mam wrażenie, że napisałam trochę chaotycznie ;D Ale mam nadzieję, że choć puentę da się z tego wyciągnąć.
OdpowiedzUsuńCo do akcji to ciekawa jestem do czego to wszystko zmierza. Na razie mamy bohaterkę, która zmienia chłopaków jak rękawiczki i jej brata, który cierpi po stracie ukochanej. Nie wiem czego się spodziewać po fabule, dlatego czekam na kolejny;**
Przypywam z koszmarnym opóźnieniem, ale wierzę, że moja Klaudusia mi wybaczy! :*
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału? CUDOWNY!
Powiedz mi, jak Ty to robisz? Jak sprawiasz, że ludzie wtapiają się w Twoje historie? Że roztapiają się pod ich wpływem? Jak robisz to, że każdy rozdział czytam z otwartą buzią? :D TALENT! Czysty TALENT. ^^
Chyba już o tym wspominałam, ale podoba mi się ten oryginalny styl. To jak Julka i Andi opowiadają o tym co było, jak wcinają się w swoje wypowiedzi... Czuje się ten klimat! ^^
Kurcze, jestem ciekawa wszystkiego. Kim jest Katherina? Bo bardzo zaintrygowała mnie ta postać. Kim tak naprawdę jest Andreas? Bo wiem, że będziemy stopniowo poznawać go z każdym kolejnym rozdziałem. Jestem szalenie ciekawa kim jest Julia. Jakie jest jej prawdziwe ja? Bo nie chce mi się wierzyć, że jest taka, jak została ukazana na rodzinnym spotkaniu...
Podoba mi się rola rozważnego Andiego. ^^ Być może to jej taki... Anioł Stróż? :) Każdy ma przecież swojego. :)
A ta teoria Japońska? Bardzo mnie zaintrygowała. Moja znajoma z klasy też bardzo interesuje się Japonią. ^^
Jestem szalenie ciekawa pomysłu na to opowiadanie! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału! ^^
Kocham! ❤❤
Jej mega świetny blog, obyy tak dalej!
OdpowiedzUsuńZapraszam na : http://twoim-sercem-poezji.blogspot.com/
Naprawdę podoba mi się taka forma opowiadania, chociaż jeszcze troszkę się gubię! Jednak myślę, że w następnym rozdziale będzie już dla mnie wszystko jasne.
OdpowiedzUsuńMam złe przeczucia co do tej dwójki, więc mam nadzieje, że niedługo nam to wytłumaczysz.. Czekam na nowy rozdział :)
Genialny :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny:)
Buziaki ;**
Jestem z takim opóźnieniem, że aż mi wstyd :CCC
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ♥
Wiele myśli krąży mi w głowię. Ta dwójka najbardziej mnie tutaj intryguje :)
Nie wiem co o nich myśleć... więc czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki :****
Hej :) A ja dopiero teraz... Przepraszam, ale jestem. Nie ma to jak nie ćwiczyć na wf.
OdpowiedzUsuńNo, więc... Co ja mogę powiedzieć? Wpriwadzilas zamęt, wielki zamęt w mojej głowie. Mam tyle pytań i brak odpowiedz. O co chodzi z Julką? O jaki błąd? Ogólnie to fajnie tu ukazalac relacje rodzeństwa. Bardzo mi się to podoba.
Andreas... Ciekawa, troszkę tajemnicza postać. Widać, że czuje coś do Kat, ale nie do końca jestem pewna, czy ją kocha...
No, więc to tyle. Przepraszam, że Tak późno i krótko.
Pozdrawiam
Anahi
Hej,hej :*
OdpowiedzUsuńWkoncu dotarlam, nie wiem jak mam ciebie przepraszac za az tak dlugie opuznienie, PRZEPRASZAM.
Rozdzial genialny, niesamowity. ;)
Przepraszam za krotki komentarz ;-;
Pozdrawiam :*
Hej, kochana ! :*
OdpowiedzUsuńZacznę od razu od konkretów - kocham to opowiadanie ! Może dlatego, że jest tak pięknie napisane? A może dlatego, że jak zaczęłam czytać to nie umiałam się oderwać? Nie ważne zresztą ! Jest w nim po prostu coś takiego, że mam ciarki aż u samych palców stóp ! ( chodzi mi oczywiście o ciarki pod dobrym względem ! :)) )
Moją ulubioną postacią jest Julia. Po części dlatego, że mamy takie samo imię, ale również dlatego, że jest bardzo cieką postacią. O jaki jednak błąd chodzi? Strasznie mnie tym zaintrygowałaś i niecierpliwie czekam na odpowiedź !
Jestem ciekawa do czego to wszystko zmierza i po prostu nie mogę się doczekać 3!
Ściskam ! :*
Przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
Świetny rozdział, coraz bardziej podoba mi się ta historia. Styl pisania również masz bardzo przyjemny. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSKOKInews.com - Skoki narciarskie - Nasza i Wasza Pasja!
Po ciężkim tygodniu i znalezieniu chwili czasu jestem :) przepraszam że tak późno i za komentarz,który będzie krótki
OdpowiedzUsuńTen rozdział to piękno w czystej postaci,intryguje,pozostawia miliony pytań(gubię się...pewnie to przemęczenie) ale również odpowiada na nie w jakimś stopniu (w moim mniemaniu)
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3
Buziaki :****
Strasznie trudno czyta się rozdział, gdzie co chwile są takie wtrącanie co dane postacie wtedy myślały i mówiły. Chyba wolałbym by każdy rozdział opisywany był z punktu widzenia jednej osoby i tam byłyby tylko jej komentarze, a kolejny z drugiej i wtedy byłby to swojego rodzaju kompromis.
OdpowiedzUsuńO ile rozdział tak napisany zdzierżę, o tyle pisaną taką formą książki bym nie zakupił, bo nie byłbym wstanie przeczytać kilkudziesięciu stron na raz, bo by mnie to cholernie męczyło.
Nadal się trochę gubię w postaciach. Wychodzi na to, że opisujesz relacje rodzeństwa, ale czy aby na pewno? Z nimi coś jest nie tak i nadal nie mogę rozgryź co. Może przez to, że ostatnio przeczytałem dwie pierwsze części "Kwiaty na poddaszu" i teraz doszukuje się jakiś brudnych relacji między rodzeństwem.
Tak w ogóle to przy okazji się przypominam, bo dawno cię u siebie nie widziałem ;-)
Pozdrawiam
po-prostu-sprobuj.blogspot.com
Genialne ! 😍 😍 <3
OdpowiedzUsuń