piątek, 18 września 2015

1. „ …jak pasożyt, który jedynie żeruje na swoich bliskich…”



Wszystko ma swój początek i koniec. Zaczyna się… Właśnie, kiedy zaczyna się życie człowieka? Wraz z chwilą narodzenia czy spłodzenia? A może są jeszcze inne odpowiedzi na to pytanie? Możliwe jest, że życie człowieka wiąże się wraz ze spotkaniem prawdziwej miłości? A może z przybyciem pierwszych  kłopotów? 

Każdy ma swoje odmienne zdanie na ten temat. Nie wnikam i nie chcę dyskutować na ten temat.

 A dla mnie to dosyć interesujący temat.

Dla ciebie może i tak, ale to nie oznacza, że dla innych też. Czasem może lepiej nie wiedzieć, kiedy coś się zaczęło, gdyż resztę życia człowiek spędzi na żałowaniu i obarczaniu odpowiedzialnością tego, co popchnęło go w tę stronę. Tak nie da się żyć. 

Być może jest tak, jak mówisz…

Bo jest.

 Wiem jedno, co jest pewne. Nikt nie wie, kiedy wszystko ma swój początek. Miłość, namiętność, życie człowieka, śmierć, nawet ta historia, bowiem zacząć mogła się ona dużo, dużo wcześniej niż każdy mógłby przypuszczać. Dużo wcześniej, niż nawet dwie główne dusze zdążyłyby o tym pomyśleć. Wcześniej niżeli mógłby objąć to rozum najmądrzejszego w naukowców. 

Mówisz o naszej historii?
 
Tak.

Faktycznie, nie chcę znać jej początku. I de facto go nie znam. Zaczęło się w chwili, kiedy każdy z nas znajdował się na innym etapie  życia, nie mając świadomości o istnieniu fatum, które nad nami wisiało i jedynie czekało na spełnienie…
 
… w czasie, gdy byliśmy innymi ludźmi z innymi wartościami, które ceniliśmy ponad życie. Z tymi, które były cząstką nas samych. Ludzi. Stworzeń niedoskonałych. Czasem wręcz żałosnych, małych i nieistotnych w świecie, w którym żyją… 

~~

-Oddawaj mi tego pilota, pajacu!- wrzasnęła jedna z kobiet, które zgromadzone były w ogromnym salonie utrzymanym w ciepłych barwach. Jej brązowe tęczówki prześwietlały na wskroś człowieka, z którym właśnie szarpała się o pilota do telewizora, a ciemne włosy kaskadą opadały na ramiona. Oczy, teraz pełne zawziętości, najczęściej przyjmowały sympatyczny charakter, który emanował wrodzonym ciepłem dziewczyny. 

Nie sądziłam, że taki obraz mnie jest w twojej głowie…

Mogę dokończyć?

Jasne, jasne… Postaram się więcej nie wcinać.

A więc kontynuując…  Julia. Imię, które pasowało do jej delikatnej i subtelnej duszy w stu procentach. Imię, które odzwierciedlało jej osobowość. Zdradzało jej naturę w jednym słowie. 

Nie miałam pojęcia, że ktokolwiek może odbierać mnie, moją naturę, a nawet imię w taki sposób…
Teraz już wiesz. Obiecałaś, że więcej nie będziesz się wcinać.

No dobrze… Wybacz.

-Ja pajacem?!- wrzasnął, jakby zapowietrzając się na chwilę. Kolejny członek naszej sporej rodzinki, która właściwie od zawsze trzymała się razem. 

On. Oscar. Nastolatek, który właśnie teraz przechodził jeden z gorszych momentów w swoim życiu. Bo czymże jest wiek nastoletni?
 
Pozwól, że odpowiem za ciebie. Otóż, to jedno, wielkie poznanie. Poznawanie siebie samego, świata, życia z innej, gorszej strony…

Zgodzę się z tym i to w stu procentach…

-Uspokójcie się…- przewróciła oczyma istna, chodząca oaza spokoju, wyrywając z rąk szatynki przedmiot kłótni.

 Ona. Victoria. Najstarsza. Na pozór zwykła  młoda kobieta.
 
Nie, zaraz… To nie pozory. To prawda. Zwykła dziewczyna, która osiągnęła w swym życiu wiele. Można uznać ją nawet za kobietę spełnioną. Osiągnęła wszystko, co przeciętna kobieta może sobie wyobrazić. Niczym się nie wyróżniała. Była wręcz schematyczna aż do bólu. Od samego początku. Od pierwszych chwil swego życia. Nie wyrywała się przed szereg. Wykonywała wszystko tak, jak wymagało tego od niej życie. Bez spontaniczności, niepotrzebnego ryzyka. Egzystowała z dnia na dzień, jednak wcale jej to nie przeszkadzało. Była bowiem pewna, że tak ma właśnie być. Że tylko w ten sposób może ułożyć swoje życie. Może stać się szczęśliwym człowiekiem. Że tylko tak dotrwa do mety życia z uśmiechem. Zwyczajnym, beztroskim uśmiechem, który towarzyszył jej będzie w czasie, gdy będzie rozpieszczać swe wnuki i wpajać im do głowy właśnie to, co jest najważniejsze w życiu.

 Taka to jest właśnie ta starość… Jak mawiają, młodość nie myśli, tylko żyje, a starość przestaje żyć, lecz  zaczyna myśleć… Cóż, jednakże jak na razie nie miała własnej rodziny, lecz na pewno było to tylko kwestią czasu…

-Victoria ma rację- przemówił z zadumą najmłodszy członek rodziny. Dziesięciolatek, który swą powagą, a także rozsądkiem mógł zaimponować niejednemu dorosłemu.

 Niewielka istotka, która posiadała już masę ambitnych planów na przyszłość, a która zawsze zachowywała zimną krew, gdy sytuacja tego właśnie wymagała.

- Zachowujecie się jak dzieci…- brunet przewrócił oczyma, które miały barwę czekoladową, wtapiając się całym ciałem w miękki fotel, który zajmował.

-Christian ma rację- do pokoju wpadła uśmiechnięta od ucha do ucha kobieta z jasnymi włosami, która swym ciepłym wzrokiem prześwietlała sylwetkę każdej ze swoich pociech. Na niewielkim stoliczku położyła kubki z gorącym kakao, zajmując swe miejsce u boku dziesięcioletniego Christiana, który nie czekając na nic, wtulił się w swoją matkę.- Mój mądry, dorosły, mały chłopczyk- zaśmiała się, czochrając ciemną czuprynę chłopaka.

-Mamo, ale to nie jest dla ciebie dziwne, że podczas kiedy wszystkie dzieci grają na podwórku w piłkę, Christian pracuje nad tym swoim wymyślonym „wynalazkiem”?- siorbiąc czekoladowy napój z dużego, żółtego kubka, odezwałaś się tym razem właśnie ty, Julka.

Wcale nie siorbałam. Ja nie siorbię. Jestem wychowana, w przeciwieństwie do ciebie.

-Sugerujesz, że jestem dziwakiem, tak?- zabrał głos dziesięciolatek, powodując drwiący uśmiech na ustach swojej siostry. Za każdym razem się tak uśmiechałaś. Znałem ten uśmieszek doskonale…- Ale kiedy już wynajdę swój patent na raka, zobaczymy kto tu dla kogo będzie dziwakiem!- obruszył się urażony chłopiec.

Dzięki. Wyszłam właśnie na jakiegoś złośliwca.

Spoko. Polecam się na przyszłość. I co prychasz?

Ja prycham?

No tak. Przecież słyszałem przed chwilą.

Możesz w końcu mówić dalej? Zastanie nas Boże Narodzenie, nim powiesz kolejne zdanie. 

-Ty nawet nigdy nie miałeś jednej, głupiej lekcji biologii, człowieku- równie drwiąco odezwał się Oscar, który w tej samej chwili przybił piątkę Julce. Od zawsze trwaliście w dziwnej komitywie. Dokuczaliście sobie nawzajem, ale jak już przyszło co do czego, jeden walczył za drugiego. Dziwne…- Jak sobie zbyt dużo wymarzysz, to i tak się nie spełni, a potem będzie cię tylko bolał tyłek od zderzenia z rzeczywistością.

Oscar jest mądrym facetem.

-Oj, przestańcie- surowo odezwała się blondynka, która objęła ramieniem najmłodszego członka rodziny.- To co mówi Oscar i Jula wcale nie jest prawdą. Ważne, że masz marzenia, bo jeśli byś ich nie miał, nie miał byś nic swojego, słońce- ucałowała czółko chłopca, jednocześnie posyłając złe spojrzenie swym starszym dzieciom.

Sądzisz, że mama miała rację, mówiąc, że najważniejsze są marzenia i że tak naprawdę tylko one należą naprawdę do nas?

Nie mam pojęcia, Julka. Nie wiem…

Szczerze, kiedyś myślałam, iż to prawda. Byłam pewna, że człowiek, który ma marzenia jest coś wart. Znaczy coś więcej, niżeli zwykły śmiertelnik…

I co? Myliłaś się?

Tak. Zderzenie z rzeczywistością bolało i boli nadal…

O czym marzyłaś?

To zbyt osobiste pytanie.

Przestań. Znamy się lepiej, niż ktokolwiek mógłby pomyśleć.
 
Marzyłam o tym, aby być normalną…

-Spokojnie, mamo- odparł lekko Christian. Wielokrotnie podziwiałem go właśnie za to opanowanie. - I tak nie zamierzam słuchać troglodytów- uśmiechnął się pod nosem, upijając łyk ciepłego kakao. Usłyszeć można było jedno, ciche prychnięcie z twojej strony, do którego od razu dołączył się Oscar. A potem… Właśnie, co było potem? 

Nie pamiętasz? Potem całą harmonię i spokój zachwiał jeden z członków rodziny, który już dawno wypisał się z sielankowych chwil, spędzonych w gronie najbliższych. Ten, który chciał zostać dorosły szybciej niż inni, a którego ta cała dorosłość zdecydowanie przerosła…

-Przyjechałem na kilka dni!- owy mężczyzna wysilił się na słaby krzyk, otwierając z impetem drzwi domu rodzinnego.- Idę do siebie i byłbym wdzięczny gdybyście mi nie przeszkadzali!- dokrzyczał, po czym szybkim krokami udał się do swojego pokoju. Niemal biegłeś, o mało co nie gubiąc zębów na schodach. Nie wiem czy to pamiętasz… 

-Ten to ma bogate życie…- westchnęłaś, opadając bezwładnie na miękkie oparcie kanapy.- Cały czas żre się z Kat, a kto musi to wszystko znosić? My- powiedziałaś w tym samym czasie, co Oskar. Nie wiedziałaś, że słyszałem… W sumie nie dziwię się. Nikt nie mógł wiedzieć, że z bólu nie byłem w stanie nawet dojść do własnego łóżka, które znajdowało się niecałe pół metra ode mnie…

Andreas, ja… ja…

Nie tłumacz się. Nie chcę tłumaczeń. 

-Ciekawe, o którą panienkę tym razem poszło…- odezwał się znowu Oscar, który także nie miał prawa wiedzieć, że słyszę każde wypowiadane w salonie słowo. To raniło… Poczucie, że nawet rodzina nie potrafi do końca zapomnieć błędów, których popełniłem masę…

-Przestańcie!- podniosła słabo głos gospodyni, która ze zmartwieniem patrzyła ciągle w punkt, gdzie przed chwilą obwieściłem całej rodzinie swą wizytę. Zakryła usta dłońmi, aby nie wydać z siebie dźwięku cichego krzyku przerażenia, walcząc ze łzami niepokoju. Zmartwienie oraz ból, który tkwił teraz w jej sercu, mógłby jedynie pogorszyć sytuację wśród swych dzieci. Nie mogła na to dopuścić… Nie miała prawa dokładać zmartwień własnemu szczęściu. Matka ma bowiem wiele sytuacji, podczas których musi przywdziać odpowiednią maskę, by nie plenić wokół najcenniejszych niepokoju, a w konsekwencji bólu, zwłaszcza jeśli rozchodzi się o człowieka, który jest częścią ich harmonii, spokoju, miłości.- Andreas ma kłopoty, a wy jak zawsze swoje! Nie wstyd wam?!

-Trzeba z nim porozmawiać…- rzuciła hasło Victoria, która przejęła po swojej matce niepokój, dotyczący jej młodszego brata. Ona rozumiała, co się dzieje. Wiedziała, co musisz teraz czuć… Próbowała zrozumieć, zachować zimną krew. Zawsze ją za to podziwiałam.- Tylko on mnie nie posłucha… Nigdy mnie nie słucha, kiedy chcę mu w czymś pomóc…- dodała po chwili ciszy, wyraźnie będąc przygnębiona owym faktem. Faktycznie, Victoria, nawet jako najstarsza z największym autorytetem, nigdy nie potrafiła do ciebie trafić. Dlaczego tak było?

Pytasz poważnie?

Tak. Od zawsze mnie to interesowało.

Nie wiem… Naprawdę, nie wiem…

-Ze mną tym bardziej nie będzie chciał rozmawiać…- ponownie ponuro odezwała się nasza rodzicielka.- Julia…- spojrzała z nadzieją na ciebie.- Tylko ty możesz z nim porozmawiać… Tylko ciebie słucha, nie wiedzieć czemu…

Tego też nigdy nie umiałam zrozumieć. Czemu tylko ja potrafiłam do ciebie trafić w taki sposób, jak chcieliby inni?

Tego też nie wiem. Nie znam siebie… To niepokojące.

-Ja?- zmieszałaś się, będąc lekko przerażona wizją rozmowy ze mną. Czemu tak się bałaś? Czemu obawiałaś się właśnie mnie?- Ale… Ja nie wiem czy potrafię… Owszem, Andreas może czasem mnie wysłucha, ale… ale… to zły pomysł… Nie umiem odnaleźć się w takich sytuacjach…- dukałaś ledwo.

-Idź a nie gadaj!- uniósł się w końcu Christian, który dotychczas biernie uczestniczył w rozmowie dorosłych.- Jesteśmy rodziną! Twoje gadanie to tylko strata czasu, podczas kiedy Andreas cierpi! Jak masz okazję, to się wykaż, a nie jąkaj bezsensownie, bo to nic nie da!- nic nie opisze tego, jak się wtedy czułam. Upokorzona. Pozbawiona honoru. Jak zbity pies… Dziesięciolatek wykazał się większą dojrzałością niż ja. On pokazał ,ile byłby w stanie zrobić dla rodziny, a ja? Ja poczułam się jak pasożyt, który jedynie żeruje na swoich bliskich…

„A wie pan co jest najlepszego
w złamanym sercu? (…)
Tak naprawdę można je złamać
tylko raz.
Reszta to ledwie zadrapania.”
…………………………………
Hej! ;*
Pierwszy rozdział za nami.  Wiem, przynudzam. Wiem. ;oo To po prostu paradoks. Wszystko w mojej głowie mi się podoba, ale kiedy staram się to jakoś przelać na papier nic z tego nie wychodzi... Jakaś szmira, no. ;/ Przepraszam. Przepraszam. Nawalam ze wszystkim po kolei, wiem. Tu ten beznadziejny rozdział, na którego miałam plan, a wyszło jak wyszło. Nie zjawiam się też u Was. Tak strasznie jest mi wstyd... Wybaczcie mi, ale ostatnio z czasem jest krucho. Nawet bardzo krucho... ;/ 
Postaram się dziś wszystko nadrobić, ale nic nie obiecuję.
I co jeszcze? Następny rozdział ukaże się 10 października. Uczestniczę w wymianie polsko-niemieckiej, to raz. A dwa- wyjeżdżam w góry na obóz naukowy i dzięki temu właśnie zostanę mocno ograniczona...
Mimo to, mam nadzieję, że zostaniecie ze mną. ♥
Buźka. ;*

26 komentarzy:

  1. Kochana, nie masz za co przepraszać bo rozdział jest świetny! ;*
    Pierwszy raz spotkałam się z takim rodzajem opowiadania i bardzo mi się podoba! :) No i poznaliśmy już bohaterów :) 1 rozdział - wszystko się zaczyna więc wcale nie musi być fajerwerków :) I jak ja mam teraz doczekać do 10 października? No jak? Nie wytrzymam tyle bez Ciebie...
    No nic, życzę udanego obozu i wymiany! A co do braku czasu to doskonale Cię rozumiem bo sama ostatnio z niczym się nie wyrabiam...
    Wyczekuję następnego <3
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że pomysł jest bardzo oryginalny i naprawdę genialny, ale ja potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby to ogarnąć :D
    Na razie wiem tylko tyle, że główna bohaterka to Julia. Chyba starczy :D
    Czekam na dwójkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ❤
    Kochana... Nie przepraszaj, bo nie masz za co... A to jest istne dzieło :) strasznie mi się podoba :) no prolog, powiem szczerze mnie zachwycił, ale to zaparło mi dech... Jak Ty to robisz? :)
    Zazdroszczę Ci tego talentu... :)
    Bohaterów już znamy, a teraz czekamy na kolejny rozdział... ;)
    10 października? No sama nie wiem, czy wytrzymam tak długo bez Twoich cudeniek... :) ale postaram się... Choć będzie ciężko... :(
    Ale trzymaj się podczas wymiany i obozu... ;) obyś tam wypoczęła ;)
    Pozdrawiam i weny życzę...
    Buziaki ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny
    Kochana zaintrygowałaś mnie. Już nie mogę się doczekać następnego, muszę jakoś wytrzymam do 10 października oj będzie ciężko :)
    Buziaki :*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny <333
    Brakuje mi słów po raz kolejny :C
    Twój talent i opowiadania odpierają mi umiejętność pisania zdań XD. Tyle myśli napływa do mojej głowy, tyle pytań na których odpowiedzi muszę poczekać, i zdecydowanie wolę czekać ♥
    Na coś tak pięknego trzeba <333
    Miłej zabawy i wiele radości podczas wyjazdu! ♥
    Czekamy na rozdział z niecierpliwością
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to się mówi po warmińsku: Tyś łuż cołkam łogłupsioła! Żeby przepraszać za ten rozdział? Przecież to cudo, majstersztyk. Nie potrafię wyrazić mej miłości do tego rozdziału :3
    To jest tak oryginalne jak tylko może być. Na początku nie ogarniałam o co chodzi. :D
    Czekam na kolejny i życzę weny :* ♥
    Miłego wyjazdu! :)
    Buziaki :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chyba do 10 października nie wytrzymam... :(
    Jednakże bardzo dobrze Cię rozumiem. :) Zajrzałam tutaj z zamykającymi się oczami, bo obiecałam, że zawitam tutaj jeszcze dzisiaj i nie chciałam być gołosłowna. :)
    Tak.. zajrzałam z oczami "na zapałkach", ale po pierwszym wersie tak się rozbudziłam, że żadne zapałeczki nie były mi potrzebne. :))
    Pomysł? Cudowny i oryginalny. Jeszcze nigdzie nie spotkałam się z takim stylem pisania jak ten powyższy... Fantastycznie! ♥
    Fabuła się rozkręca i naprawdę nie wiem z czego jesteś niezadowolona, bo widać, że w każde słowo wkładasz mnóstwo energii, czasu i zapału, a przede wszystkim wiele SERCA. ♥
    Mamy bohaterów z wielkiej rodziny. Podobają mi się te ich przepychanki słowne, bo czym byłaby rodzina, bez takowych zaczepek? :)) Wiesz co jeszcze mi się podoba? Kontakt. Kontakt między rodzeństwem, który może rozwiać wszelkie ciemne chmury znad głowy..
    Zastanawiam się, co się wydarzyło, że Andreas zjawił się w tak pochmurnym nastroju... I zastanawiam się czy Julia coś w tej sytuacji wskóra...
    Z niecierpliwością oczekuję 10 października. (Jeżeli do tego czasu umrę z ciekawości, masz mnie na sumieniu, Kochana. ;)) ♥
    Buziaki! :*
    PS. Wybacz za totalnie nieskładny i zapewne bezsensowny komentarz, ale jestem strasznie zmęczona po pracowitej sobocie, a jeszcze czeka na mnie taka sama niedziela...

    OdpowiedzUsuń
  8. Melduję się ♥
    Kochana, za co ty nas chcesz przepraszać? Uwierz mi, w tym momencie to jest mi aż głupio, że to ja zapraszam ciebie na moje grafomaństwo...
    Rozdział jest po prostu genialny pod każdym względem! Pisany trochę inaczej i właśnie tutaj kryje się chyba cała magia tego opowiadania, które przecież dopiero poznajemy ♥
    Bohaterów już znamy, teraz pozostaje tylko czekać na dalszy rozwój historii. A jestem pewna, że będzie warto, bo sporo może się wydarzyć :)
    10 październik... trzeba sobie w kalendarzu zapisać ^^ Kurczę, jak ja wytrzymam tyle czasu? No cóż, musimy się wszystkie uzbroić w sporo cierpliwości :)
    Udanego wyjazdu! ♥
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem :)
    Rozdział jak zawsze świetny, więc nie przepraszaj nas!
    Bardzo, ale to bardzo podoba mi się, iż piszesz w ten sposób. Jak najbardziej coś nietypowego i niespotykanego.
    Poznanie bohaterów to jest już duży plus i cieszę się, iż powoli wkraczamy w rozwój akcji, więc nie mogę się doczekać! Na pewno będzie ciekawie i nie zabraknie emocji!
    Wymiana polski-niemiecka, cóż zazdroszczę!
    Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać no kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Od razu mówię że nie wytrzymam do 10 października,mimo to postaram się być cierpliwa ;)
    Brakuje mi słów ile piękna,ile emocji jest w tym rozdziale
    Pomysł?oryginalny jednak pobudzający apetyt
    Kolejny raz mam łzy w oczach i będę płakać z przyjemnością
    Jeszcze raz...Piękno,ideał,niebiańskie-to a mało by opisać, to co dzięki Tobie powstało
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wcale nie przynudzałaś;) Ale rozumiem to, co napisałaś potem, że w głowie wszytko ładnie wygląda, a po przelani na 'papier' już nie jets tak pięknie. Sama odczuwam coś podobnego odnośnie mojego tworu:D Ale u Ciebie wcale nie dostrzegłam, żeby coś było nie tak. Podobało mi się! Choć nie jestem przyzwyczjona, że cały rozdział jest napisany w formie rozmowy, wymiany zdań między dwoma bohaterami i przerywnikami w postaci wspomnień. Muszę się do tego przyzwyczaić. Tym bardziej, że było dość sporo imion i na razie się gubię;D Ale zaczęłaś ciekawie... Andreas ma ewidentnie jakiś problem, coś zrobił, coś się stało i coś nie jest ok. A to dale duże pole do popisu i jestem ciekawa co takiego się zdarzyło w jego życiu. No i czy ten ból, o którym była mowa to ból fizyczny (choroba?) czy psychiczny, który rzeczywiście ma zwiazek z jakąś dziewczyną. No nic, czekam na kolejny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem :))
    Rozdział mega!
    I wcale nie przynudzasz, nawet jak nie uważaj.
    To co napisałaś jest przepiękne <3
    Tak się tym zaciekawiłam, że z niecierpliwością czekam na kolejny *_*
    Ciekawe jak się to wszystko rozwinie. Moją głowę zajęły już różne wizje, więc jest to oznaka że na pewno zostaję tu na stałe!
    Pozdrawiam i weny :**
    Miło by było gdybyś mnie informowała, bo mam dużo nauki i nie za bardzo mi tak latać po wszystkich czytanych blogach :) :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostawiam ślad po sobie - przeczytałam rozdział, jednak nie mam możliwości zagłębić się w komentowaniu. Obiecuję, że już kolejny rozdział skomentuję tak, jak na to zasługuje. I przepraszam, mam nadzieję, że zrozumiesz. :)

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć, kochana!
    Wreszcie jestem, jak zawsze na końcu. Szkoła mnie wykonczy.
    Wracając.... Rozdział jest świetny. Bardzo, bardzo mi sie podoba. Mamy tu zupełnie inny wygląd rozdziału, coś na podstawie wywiadu. Zachwycilas mnie tym. Nigdy wcześniej u nikogo czegoś takiego nie widziałam. Wiesz, że ja kocham to, co napiszesz i w tym opowiadaniu też jestem zakochana. Ciekawi mnie los Andiego i o co w tym wszystkim chodzi. Nie spodziewałam się, że główną bohaterka będzie jego siostra. Przepraszam, że tak krótko, ale mam takie zaległości, które chce dziś nadrobić.... Przy następnym będzie dłużej.

    Pozdrawiam
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  15. Mowę mi odjęło. To jest genialne! Trochę nie ogarniam, bo zmagam się z bólem głowy. Mam nadzieję, że wszystko się rozjaśni mi wraz z drugim rozdziałem. Co więcej? Podziwiam twój styl pisania! Skąd wzięłaś pomysł na akurat taki sposób narracji?

    Buziaki,
    British Lady ♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Mowę mi odjęło. To jest genialne! Trochę nie ogarniam, bo zmagam się z bólem głowy. Mam nadzieję, że wszystko się rozjaśni mi wraz z drugim rozdziałem. Co więcej? Podziwiam twój styl pisania! Skąd wzięłaś pomysł na akurat taki sposób narracji?

    Buziaki,
    British Lady ♡

    OdpowiedzUsuń
  17. Z niecierpliwością czekałam na ten rozdział, a gdy już się pojawił, to nawet nie miałam kiedy tutaj wpaść. Ale wreszcie udało mi się dotrzeć. To dopiero początek i muszę się przyzwyczaić do takiej formy tego opowiadania. Ale podoba mi się to. Naprawdę mi się podoba! :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Cieszę się, że zaczęłaś pisać nowe opowiadanie i mogę być tutaj od początku :) pomysł z dwoma narratorami faktycznie jest bardzo oryginalny. Podoba mi się to :) ponieważ to dopiero początek historii, nie bardzo wiem, co jeszcze mogę napisać. Moim zdaniem jesteś w stosunku do siebie za bardzo krytyczna, przecież ten rozdział wcale nie jest beznadziejny! Ale skoro Tobie on się nie podoba, to coś musi w tym być. Życzę Ci, żebyś z następnych była bardziej zadowolona. Mam nadzieję, że się uda <3
    Całuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej,hej ;)
    Wkoncu do ciebiwbtutaj dotarlam ;)
    Prolog i rodzial swietny, czekam na wiecej. Niebnarzekaj, bo anprawde rozdzial wyszedl ci genialny ;)
    Bede czekac na kolejny z niecierpliwoscia.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo dobry rozdział jesli nie powiedzieć, że świetny. Czekam na następny.
    Pozdrawiam.
    Ps. Następny komentarz będzie dłuższy.
    Zapraszam do mnie.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj.Przepraszam,ze tak późno ( i pewnie mało czytelnie) ale czas to taki mały wstrętny stworek...
    Powiem Ci,że piszesz cudownie,ale tego się spodziewałam więc żadna nowość ;)
    Bardzo mnie zaskoczyłaś stylem i sposobem wyrażania uczuć bohaterów (ooh God! Jak to zabrzmiało) Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś.Piszesz nietypowo,ale strasznie mi się to spodobało.
    Intrygujący początek.Jak się cieszę,że jutro jest 10.10,bo nie muszę dlugo czekać!
    Zabraniam Ci być niezadowoloną,bo to przestępstwo jeśli ktoś pisze tak jak Ty.
    Jest cudowny *_*
    Mam taką małą prośbę,bo z moja pamięcią jest słabo.Gdy tylko dodasz drugi rozdział to czy poinformujesz mnie? Z gory dziękuję :*
    Czekam na następny.I pamiętaj jest fantastyczny :) Weny i buźki :***

    OdpowiedzUsuń
  22. "Temat" - pojawiło się trzy razy pod rząd, moim zdaniem trochę za blisko siebie te powtórzenia.
    Czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, czy bohaterka rozmawia sama z sobą? Albo z tym chłopcem, przyjacielem. To jak to z nią jest? Teraz wiem, że rozmawia z tym przyjacielem.
    Nie przynudzałaś, jeśli o to się rozchodzi, ale jest coś co utrudnia czytelnikowi odbiór i nie chodzi tu o pisanie rozdziału w formie rozmowy. Po prostu wprowadziłaś dużo postaci na raz, żadnej nie przybliżyłaś tak mocno i konkretnie i przez to ja już nie wiem kto jest kim, jak wygląda, ani jaki ma charakter. Po prostu za dużo chcesz opowiedzieć na raz - ja przynajmniej odnoszę takie wrażenie.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Dużo postaci na raz i lekko się zacząłem gubić. Najbardziej jednak irytuje mnie pisanie rozdziałów w formie rozmowy. Rozumiałbym takie wstawki co jakiś czas, ale całość zapodana czytelnikowi w taki sposób nieco utrudnia odbiór i przy dłuższym czytaniu może zmęczyć.
    Tak jak na początku pisałem, bohaterów bardzo dużo, wszyscy pojawili się na raz i póki co tylko dzieciaki, albo raczej ich różnorodność utkwiła mi w pamięci. Byli takimi indywidualistami, każde inne, ale na swój sposób jedno do drugiego podobne i mam wrażenie, że jedno za drugim skoczyłoby w ogień.

    Pozdrawiam
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Najpierw blog Anette 15, teraz Twój, ja już nie wiem jakim cudem tak genialnie piszecie! Twój styl pisania to tylko jedno w mojej głowie; och, ach, już się mnie nie pozbędzie. Ja jeszcze muszę nadrobić pozostałe 13 rozdziałów, ale chciałabym jeszcze przed tym zaprosić Cię do mnie na..... Przy Twoim to wyszłam na prawdę jak dębik :') no, ale może kiedyś będzie lepiej. Moja historia wystartowała dzisiaj, zapraszam serdecznie! Mam nadzieję, że wpadniesz <3
    www.beliveindream1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Najpierw blog Anette 15, teraz Twój, ja już nie wiem jakim cudem tak genialnie piszecie! Twój styl pisania to tylko jedno w mojej głowie; och, ach, już się mnie nie pozbędzie. Ja jeszcze muszę nadrobić pozostałe 13 rozdziałów, ale chciałabym jeszcze przed tym zaprosić Cię do mnie na..... Przy Twoim to wyszłam na prawdę jak dębik :') no, ale może kiedyś będzie lepiej. Moja historia wystartowała dzisiaj, zapraszam serdecznie! Mam nadzieję, że wpadniesz <3
    www.beliveindream1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń